Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jedni sam fakt pracy w tzw. wymiarze sprawiedliwości PRL lat 80. uznają za kolaborację. Inni usprawiedliwiają, a nawet uznają za bohaterów tych, którzy mimo rygorów ówczesnego ustawodawstwa starali się jak najmniej zaszkodzić “politycznym". Ferowanie wyroków - i to z podaniem wyłącznie nazwisk, bez jakiegokolwiek uzasadnienia - może być źródłem krzywd. A że chodzi często o osoby nadal pracujące w wymiarze sprawiedliwości III RP, cierpi i jego autorytet.
Tyle że właśnie na troskę o powagę wymiaru sprawiedliwości III RP mogą powołać się działacze antykomunistycznej opozycji, którzy dziś zajęli się sporządzaniem takich wykazów. Mimo upływu 15 lat środowiska prokuratorskie i sędziowskie nie potrafiły oczyścić się z PRL-owskich nadgorliwców. Od grudnia 1981 do czerwca 1989 r. z powodów politycznych do aresztów trafiło ponad 5 tys. osób, a 1,7 tys. skazano na więzienie. W rewizjach nadzwyczajnych po 1989 r. większość z tych werdyktów uznano za bezzasadne. Tymczasem za zwalczanie opozycji odsunięto od zawodu ledwie 10 proc. prokuratorów, wśród sędziów ten odsetek jest jeszcze niższy. Winni represji zajmują czasem eksponowane stanowiska. Gorycz ofiar łatwo zrozumieć.
Tu jednak pojawia się kolejny wątek: tych, którzy do końca byli aktywni w aparacie ścigania PRL (np. jeszcze w 1989 r. krytykując krakowskich pacyfistów za akcje na terenie studium wojskowego UJ), a dziś są aktywni w partiach głoszących hasła rewolucji moralnej, rozliczeń, prawa i sprawiedliwości.