Sport nas interesuje jako ruch. Ale nie ruch cielesny, a ów odbywający się w głowie

Podczas obserwowania, dajmy na to, lecącej piłki bądź frunącego narciarza w całym ustroju człowieczym dochodzi do burzliwych zmian. Przemianom ulega charakter, szeroko pojęta umysłowość, ruszają specyficzne procesy chemiczne.

02.10.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA

Sport jest naszą pasją, choć pasją większą, której oddajemy się chętniej, jest wypoczynek bierny, uprawiany w ciszy, w powietrzu świeżym, ale jednak nieruchomym. Sport nas interesuje oczywiście jako ruch, ale to ważne – nie ruch cielesny, a ów odbywający się w głowie.

Podczas obserwowania, dajmy na to, lecącej piłki bądź frunącego narciarza w całym ustroju człowieczym dochodzi do burzliwych zmian. Przemianom ulega charakter, szeroko pojęta umysłowość, ruszają specyficzne procesy chemiczne. Pokłosiem są radość bądź smutek, a co za tym idzie, nieokiełznana potrzeba rozładowania napięć wszelaką aktywnością, począwszy od wokalizowania prostych myśli, podskakiwania, machania rękoma, obnażania się, na aktach precyzyjnie ujętych w kodeksie karnym kończąc. Przeżywaniu wydarzeń sportowych towarzyszy konsumpcja preparatów psychoaktywnych, dla przykładu: nikotyny i etanolu, by wymienić tylko najpopularniejsze na rynku. Ma to konsekwencje społeczne, neurologiczne i behawioralne.

Przeczytaliśmy nie tak dawno opinię któregoś z licznych tu znawców wszechrzeczy, że niepowodzenia polskich piłkarzy mogą mieć takoż wpływ na wynik najbliższych wyborów parlamentarnych. Jest to opinia zaskakująca. Wyobraziliśmy sobie teraz kibica, który rozgoryczony wynikiem meczu Polska-Ktokolwiek postanawia, że nie zagłosuje na tego lub owego. Uważamy za oczywiste, że kibic, czy to radosny, czy smutny, bardzo chętnie zburzy wiatę przystanku autobusowego, maczetą odetnie rękę bliźniemu, ale nie chce się nam wierzyć, by był zdolny do dłuższych rozważań światopoglądowych motywowanych postawą piłkarza o nazwisku – dla przykładu – Krychowiak. Co to, to nie. Chyba nie.

No właśnie. Bo z drugiej strony, gdy tak tu ponuro siedzimy, gdy zliczyliśmy wszystkie nasze porażki w pozornie logicznym analizowaniu polskiej polityki, uznaliśmy, że musimy być ostrożni. Trzeba skończyć z lekkomyślnym wieszczeniem. Niestety. Przecież tutejsze reakcje mas wynikają ze spinania się faktów bądź nieprawd pozornie nie do zapięcia. Zdarzeń, z których nie powinna wynikać poważna zmiana, bowiem są one w swej istocie błahe, idiotyczne albo nieprawdziwe. Gdybyśmy – popatrzmy uważnie – mieli podejmować rodzinne bądź firmowe decyzje w oparciu o podobnie absurdalne kwestie, które są nam od lat motywem do wybierania władz państwowych, to zaiste trzymano by nas pod kluczem i zostalibyśmy ubezwłasnowolnieni. Przyjaciele i oddani podwładni z ulgą przyjęliby pomysł małżonki, by uczynny sąsiad polewał nas każdego ranka z ogrodowego szlaucha w nadziei przywrócenia nas do przytomności. Tak by było.

No więc – wracając do świata sportu i polityki, gdy słyszymy kibiców, i nie tylko, śpiewających na stadionie, i nie tylko, „Rotę”, przypomniał się nam felieton Antoniego Słonimskiego, sprzed blisko stu lat, który zaanonsował dzisiejsze czasy. „»Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz« to bardzo skromny, minimalny program polityczny – pisał A. Słonimski – w dodatku bezsensowny. Otóż to starodawne bezsensowne minimum stało się dziś bez racjonalnego powodu totalnym maksimum nowoczesnej polskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej, szczytem szczytów intelektualnych możliwości Polaka”. „Kto ty jesteś? Polak mały...” – chciałoby się à propos wyrecytować, a słowo „mały” powinno dać nam do myślenia. Ale nie daje. To był tzw. wtręt erudycyjny.

Ponieważ się ściemnia, wypada kończyć: oto kilka dni temu prezydent i premier ogłosili, że Polska będzie się starać o organizację letniej olimpiady w 2036 r. Ponoć jest to atrakcyjny pomysł na końcówkę kampanii wyborczej w roku 2023. Trudno z tym dyskutować, bo wszystko jest możliwe, ale wypada może przy tej okazji wymienić wartości olimpijskie, są to: szacunek, przyjaźń, dążenie do doskonałości i czysta gra, czyli fair play. Ponieważ są to dla obecnej władzy wartości „od czapy”, mogłaby ona, póki czas, wycofać się z tego pomysłu. Byłaby to duża oszczędność i ulga dla nas wszystkich. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2023

W druku ukazał się pod tytułem: O ruchu