Spór posoborowy: katalog rozbieżności

Mimo upływu prawie pół wieku od zakończenia Soboru Watykańskiego II zmiany, jakie się dzięki niemu dokonały, wciąż budzą kontrowersje. Postanowiliśmy przyjrzeć się najważniejszym tematom, wokół których dyskutują publicyści, teologowie, a nawet kardynałowie oraz Papież.

03.02.2009

Czyta się kilka minut

Sobór jako taki

Zdaniem Benedykta XVI mamy do czynienia z konfliktem dwóch hermeneutyk stosowanych do interpretacji Vaticanum II: "hermeneutyki braku ciągłości i zerwania" i "hermeneutyki reformy, odnowy w ciągłości". Źródło problemów leży m.in. w naturze soborowych dokumentów, którym często brakuje jednoznaczności, co było skutkiem dążeń do zachowania konsensu.

Rozróżnia się cztery stanowiska w interpretacji Soboru. Radykalni tradycjonaliści twierdzą, że doszło do zerwania ciągłości między Kościołem soborowym i przedsoborowym. Soborowa "litera" i "duch" tworzą niejako nowy Kościół, oddzielony od wcześniejszego przepaścią; do Kościoła przeniknął grzech i błądzenie świata. Według progresistów Sobór dokonał radykalnego przełomu w życiu i doktrynie Kościoła, cezura jednak zawiera się nie w "literze", ale w "duchu"; właściwą intencję Soboru można dostrzec "między wierszami" jego dokumentów. Tradycjonaliści umiarkowani twierdzą, że Sobór miał charakter duszpasterski, więc novum dotyczy spraw nieistotnych dla integralności doktryny, ich zdaniem liberałowie nadinterpretują ustalenia Soboru, odwołując się do nieokreślonego "ducha".

Stanowisko oficjalne Kościoła dowodzi, że Sobór dokonał ważnych zmian zarówno w dziedzinie pastoralnej, jak doktrynalnej. Jan Paweł II w liście apostolskim "Ecclesia Dei" (1988 r.) pisał o "nieprzerwanej ciągłości" pomiędzy Soborem a Tradycją. Benedykt XVI w przemówieniu do kurii rzymskiej w grudniu 2005 r. mówił, że "hermeneutyka odnowy w ciągłości" dotyczy poziomu spraw z istoty historycznie zmiennych, ciągłość zaś zachodzi na poziomie zasad wiary.

Liturgia

W 1969 r. Paweł VI wprowadził tzw. Novus Ordo Missae, nowy porządek celebrowania Mszy św. W 1970 r. ukazał się mszał Pawła VI, a tym samym ograniczono sprawowanie Mszy według tzw. rytu trydenckiego. Źródłem napięcia był już sam sposób wprowadzenia tej reformy: specjalna komisja w ciągu kilku lat opracowała nowy ryt, w miejsce kształtowanego przez wiele wieków.

W lipcu 2007 r. Benedykt XVI w motu proprio "Summorum Pontificum" przywrócił możliwość sprawowania starego rytu (jako "nadzwyczajnej formy liturgii Kościoła") przez każdego księdza bez specjalnej zgody biskupa. Papież podkreślił, że liturgia stara i nowa stanowią "podwójne używanie jednego i tego samego rytu". W książce "Duch liturgii" z 2000 r. (i wielu wcześniejszych wypowiedziach) kard. Joseph Ratzinger ubolewał nad odstawieniem do lamusa liturgii, która uświęcała przez wieki Kościół. Wskazywał na podatność nowego rytu na nadużycia. Chcąc nie chcąc, stał się rzecznikiem tradycjonalistów, którzy uważają, że dokumenty soborowe nie usprawiedliwiają radykalizmu zmian: nowego mszału, kanonów eucharystycznych, celebrowania "twarzą do ludu", rezygnacji z łaciny.

Lefebryści oskarżają reformatorów o "protestantyzację" Mszy św., podkreślanie aspektu uczty kosztem przypominania o ofierze Chrystusa. Jedną z głównych płaszczyzn sporu są różnice w eklezjologii wynikające z obu rytów. Jan Paweł II mówił, że w reformie liturgicznej znalazła odbicie soborowa wizja Kościoła: nowy ryt przynosi m.in. nowe spojrzenie na rolę świeckich, na ekumenizm, inne podejście do Żydów i religii niechrześcijańskich. Zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI podkreślają, że katoliccy tradycjonaliści, wybierając ryt trydencki, muszą uznawać prawomocność rytu odnowionego.

Kolegialność

W czasie obrad Soboru biskupi o nastawieniu konserwatywnym dążyli do zachowania w Kościele dominacji papieża i kurii, "liberałowie" zaś do wzmocnienia roli biskupów.

W 1963 r. przegłosowano cztery tezy do Konstytucji dogmatycznej o Kościele, głoszące m.in., że "Kolegium Biskupów jest następstwem Kolegium Apostołów, dziedzicząc po nim misję nauczania, uświęcania i troski o dusze ludzi", i że razem z papieżem "sprawuje pieczę, pełną i najwyższą władzę nad Kościołem powszechnym".

Enigmatyczność tych sformułowań doprowadziła do tego, że po Soborze powstały dwa sposoby rozumienia kolegialności. Według tzw. wąskiej koncepcji kolegialności biskupi sprawują kolegialną władzę nad Kościołem zgromadzeni na soborach powszechnych, a rozproszeni - jedynie gdy papież wezwie światowy episkopat do konkretnego aktu kolegialnego. Zgromadzenia biskupie (synody, konferencje episkopatów) nie posiadają więc kolegialnej władzy w sensie ścisłym: mają zdolność do doradzania, ale nie nauczania i kierowania Kościołem. Według koncepcji szerokiej biskupi na soborze lub w razie wezwania papieskiego działają kolegialnie w stopniu najwyższym, ale węższe zgromadzenia biskupie również dysponują władzą kolegialną w sensie właściwym, chociaż nie w jej pełni.

Pierwsza koncepcja ciąży ku centralizacji władzy w Kościele, druga do jakiejś formy kościelnej demokratyzacji.

Świeccy

Konstytucja dogmatyczna o Kościele stwierdza, że "w różnych rodzajach życia i powinnościach według jednej świętości żyją wszyscy, którymi kieruje Duch Boży". Tym sposobem np. małżeństwo stało się drogą do świętości równoprawną powołaniu duchownemu.

Wcześniej apostolstwo tradycyjnie pojmowano jako dziedzinę zarezerwowaną dla hierarchii. Sobór stwierdził, że świeccy są uzdolnieni i powołani do apostolstwa bezpośrednio przez Chrystusa. Tym samym zerwano ze sztywnym podziałem na Kościół nauczający i słuchający. Świeccy stali się w Kościele podmiotem. Sobór uznał, że są "na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego urzędu Chrystusowego, ze swej strony sprawują właściwe całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w Kościele i świecie". Nadal jednak laikat jest definiowany negatywnie, jako nie-duchowni, duchowni zaś to osoby obdarzone przez Ducha Św. specjalnym powołaniem. Mimo apelu Jana Pawła II, który znalazł się w adhortacji "Christifideles laici" o wypracowanie definicji pozytywnej, nie dysponujemy nią do dziś.

Teologowie podkreślają, że w nauczaniu Soboru istnieją dwie wizje Kościoła: eklezjologia hierarchiczno-jurydyczna i nowa, wskazująca na Kościół jako communio. Nawiązując do św. Pawła, mówi się coraz częściej nie tyle o powołaniu, co o łasce darów, które są realizowane w świecie przez świeckich i osoby duchowne. W wielu środowiskach niepokój budzi "klerykalizacja" świeckich (przejmowanie obowiązków osób duchownych, często przy braku kompetencji), podobnie zresztą jak "monopolizacja wiary" przez duchownych.

Dialog ekumeniczny

Sobór, odczytując Chrystusowe wezwanie "aby byli jedno" (m.in. w dekrecie "Unitatis redintegratio"), uznał, że cel ekumenizmu to nie "powrót do Rzymu", ale nawrócenie wszystkich do Chrystusa (słowa kard. Waltera Kaspera). W Konstytucji dogmatycznej o Kościele czytamy: "Kościół Chrystusa (...) trwa w (subsistit in [»urzeczywistnia się w konkretnej postaci«]) Kościele katolickim". Zwrot "subsistit in", umieszczony zamiast pierwotnego "est" (być), oznacza, że Kościół Chrystusowy konkretyzuje się w uchwytnej postaci w Kościele katolickim, ale nie ogranicza się tylko do niego, a więc urzeczywistniać się może w Kościołach niekatolickich.

Wiąże się to z eklezjologią communio: Kościół ma być rozumiany i urzeczywistniany jako "komunia". Można ją realizować dzięki idei "hierarchii prawd", która znalazła się w Dekrecie o ekumenizmie. Teoretycznie pozwala ona przypisać różną wagę dogmatom, wyróżnić prawdy wiary podstawowe, pierwszorzędne (ujęte w starożytnych wyznaniach wiary), i drugorzędne (np. o niepokalanym poczęciu), otwierając możliwość autentycznej jedności Kościołów w prawdach pierwszorzędnych.

Nadzieje związane z ideą "hierarchii prawd" osłabiła stosunkowo szybko deklaracja Kongregacji Nauki Wiary "Mysterium Ecclesiae" z 1973 r., wskazując, że w tym samym stopniu uznawane muszą być wszystkie dogmaty. Z kolei w "Dominus Iesus" napisano, że owo soborowe subsistit in oznacza tyle co est (bycie). Powrócono więc do wizji istnienia tylko jednego urzeczywistnienia Kościoła Chrystusowego (w Kościele katolickim), co zaciążyło na ruchu ekumenicznym.

Dialog międzyreligijny

Sobór Watykański II stanowił cezurę w stosunku Kościoła do innych religii. Po raz pierwszy uznano autentyczną wartość niechrześcijańskich tradycji religijnych wcześniej traktowanych jako przeszkodę w zbawieniu dla ich wyznawców. Sobór zaproponował tzw. "model wypełnienia": deklaracja "Nostra aetate" głosi, że Kościół posiada pełnię prawdy zbawczej i środków zbawienia, a inne religie w niej uczestniczą. Zadanie Kościoła polega na doprowadzeniu innych do posiadanej przez niego pełni zbawczej, a drogą do tego jest m.in. dialog. Jego sens opierano na fundamencie wspólnego początku wszystkich ludzi w dziele stworzenia i wspólnego przeznaczenia - zbawienia w Chrystusie.

Jan Paweł II uzupełnił to myślenie o kolejny element: podkreślał, że w innych religiach działa Duch Św. Stanowisko Magisterium jest jednak do tej pory niejednoznaczne. Deklaracja "Dominus Iesus" z 2000 r., traktowana często jako sygnał odwrotu od dialogu międzyreligijnego, rozróżnia "wiarę" (fides) właściwą tylko chrześcijaństwu i "wierzenia" (credulitas) innych religii, traktując te ostatnie jako twór jedynie ludzkiej mądrości, a nie odpowiedź na Boże Objawienie. Wcześniejszy dokument "Dialog i przepowiadanie" (Kongregacji Ewangelizacji Narodów z 1991 r.) głosi, że wyznawcy innych religii odpowiadają pozytywnie na Boże zaproszenie i otrzymują zbawienie w Chrystusie, nawet jeśli nie rozpoznają albo nie uznają Go za Zbawiciela.

Najgłośniejszym wydarzeniem dialogu międzyreligijnego były Dni Modlitw o Pokój w Asyżu w 1986 r. Niechęci do inicjatywy nie krył kard. Joseph Ratzinger, a sceptycy oskarżali Jana Pawła II o sprzyjanie religijnemu synkretyzmowi i wyrażali obawę o rozmywanie katolickiej doktryny. W listopadzie 2008 r. Benedykt XVI stwierdził, że "dialog między religiami w ścisłym tego słowa znaczeniu jest niemożliwy, gdy jednocześnie coraz bardziej niecierpiący zwłoki jest dialog między kulturami, który pogłębia kulturowe następstwa zasadniczego wyboru religii".

Dialog z judaizmem

Sobór "pamięta o więzi, którą lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem Abrahama" - czytamy w przełomowym dla dialogu Kościoła z judaizmem rozdziale deklaracji "Nostra aetate". Kościół uznał w nim, że chrześcijaństwo wyrasta z pnia judaizmu, że "z narodu żydowskiego pochodzili Apostołowie, będący fundamentami i kolumnami Kościoła", i dostrzegł w Żydach naród umiłowany przez Boga.

"Nostra aetate" przyniosła również uderzenie w antysemityzm: "to, co popełniono podczas Jego [Chrystusa] męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym". Sobór potępił wszelkie akty nienawiści, jakie kiedykolwiek dotknęły Żydów. To jasne stanowisko pozwoliło na nawiązanie dialogu, który zaowocował szczególnie za pontyfikatu Jana Pawła II (m.in. pierwsza wizyta Papieża w rzymskiej synagodze i nazwanie Żydów "starszymi braćmi", pielgrzymka do Ziemi Świętej). Powrót do przedsoborowej retoryki powoduje, jak widać w przypadku negującego Zagładę bp. Williamsona z Bractwa św. Piusa X, cofanie się w dialogu i zagrożenie dla jego podstaw.

Wolność religijna

Prawo do wolności religijnej, omówione w deklaracji "Dignitatis humanae", oznacza, że nikt nie może być zmuszany do działania przeciw własnemu sumieniu ani ograniczany w wyznawaniu swojej religii w sferze prywatnej i publicznej. Wolność religijna jest rozumiana jako prawo naturalne: nawet w obliczu ignorancji wobec prawdy nie wolno dopuścić się gwałtu na tej wolności, ponieważ "prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy".

To właśnie na styku wolność-prawda rodzi się najwięcej kwestii spornych. Jednak już sam tytuł dokumentu, który wywodzi wolność z przypisanej człowiekowi godności, zaznacza, że jest przywilejem osoby ludzkiej nawiązanie relacji z Bogiem w sposób wolny. W efekcie wolność religijna powinna być zagwarantowana zarówno osobom indywidualnym, jak i wspólnotom z poszanowaniem wymogów porządku publicznego, co jednak nie zwalnia jednostek z obowiązku dociekania prawdy.

Dokument stał się punktem wyjścia do wypracowania nowych stosunków Kościoła z systemami państwowymi (uznaje się, że znacząco przysłużył się do budowania demokratycznych społeczeństw w drugiej połowie XX w.). Nadal jednak funkcjonują nurty myślenia, w których stawia się tezę o prymacie prawdy o Objawieniu nad wolnością religijną, co może prowadzić do niebezpiecznych precedensów w naruszaniu tej ostatniej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2009