Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jednoczymy siły przeciwko ustawie o Zdrowiu Reprodukcyjnym, w błogosławieństwie wszechmogącego Boga, od którego wszelkie życie pochodzi i któremu jest przeznaczone". Tymi słowami Konferencja Biskupów Filipin zamknęła list otwarty do społeczeństwa, apelując 30 stycznia o odrzucenie kontrowersyjnej ustawy forsowanej przez prezydenta Benigna Aquina III. Dwa tygodnie temu hierarchowie ponownie zerwali rozmowy z rządem.
Liczące 93 mln mieszkańców Filipiny są 12. najbardziej zaludnionym krajem świata - i jednym z najuboższych. 85 proc. społeczeństwa to katolicy; znaczenie Kościoła w polityce jest bardzo duże. Ustawa o Zdrowiu Reprodukcyjnym, której pierwszy projekt był dyskutowany już w 2008 r., promuje ograniczenie przyrostu naturalnego. Przez ostatnie lata wskutek protestu środowisk katolickich nie została rozpatrzona przez parlament. Dopiero w styczniu tego roku, z poparciem obecnego prezydenta Benigna Aquina III, projekt powrócił. Jakie są punkty sporne kilkakrotnie już zrywanych rozmów między rządem a Kościołem?
Ustawa zobowiązuje rząd do rozpowszechniania i promowania "metod planowania rodziny, które są bezpieczne pod względem medycznym oraz legalne"; biskupi określają to jako politykę skierowaną przeciwko życiu. Mimo że aborcja jest na Filipinach karana prawnie, ustawa "gwarantuje opiekę wszystkim kobietom, które doświadczyły komplikacji poaborcyjnych, w sposób humanitarny i nieosądzający". Część katolików uznaje tę klauzulę za promocję usuwania ciąży.
W myśl projektu do liceów ma zostać wprowadzona obowiązkowa edukacja seksualna, której koszty (podobnie upowszechnienia antykoncepcji) zostaną pokryte z budżetu państwa. Kościół nie zgadza się na sięganie do kieszeni podatników. Abp Ramon Cabrera Arguelles nazwał prezydenta "współczesnym Herodem", kiedy ten zagroził ukaraniem za działalność wywrotową protestujących grup, jeżeli przestaną płacić podatki.
Co istotne, coraz więcej katolików, także tych odrzucających ze względów moralnych ustawę, deklaruje zniesmaczenie polityką Kościoła. Nie zgadzają się oni na ingerencję Kościoła w decyzje rządu, wskazując, że Filipiny zamieszkują także niekatolicy. Prawodawcy twierdzą, że są straszeni przez biskupów ekskomuniką za niszczenie moralności społeczeństwa, co jest postrzegane jako szantaż religijny. Politykę Kościoła krytykują również niektórzy duchowni. Jezuita Joaquin Bernas, emerytowany dziekan Wydziału Prawa na Uniwersytecie w Manili napisał na swoim blogu: "oficjalna nauka katolicka uznaje sztuczną antykoncepcję za niemoralną. Inne religie wierzą inaczej. Próba narzucenia katolickich praktyk niekatolikom i innym narusza wolność religijną. Wolność religijna nie oznacza jedynie wolności wyznania. Jest ona również wolnością działania w zgodzie, lub nie, z tym, w co się wierzy".
Badania opinii publicznej wskazują, że coraz więcej Filipińczyków staje po stronie rządu, który ma nadzieję, że ustawa zostanie przeforsowana do 2013 r.
Natalia Laskowska jest doktorantką Wydziału Orientalistycznego UW, specjalizuje się w południowo-azjatyckim islamie, wykłada w Collegium Civitas.