Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wystarczy się zastanowić nad warsztatem, jakiego wymaga napisanie tego rodzaju książki. Dwadzieścia lat posługi w Krakowie to okres niesłychanie bogaty w wydarzenia, z których wiele z pewnością posiada dokumentację nigdy nie publikowaną. Arcybiskup uczestniczył w wielu ważnych, historycznych wydarzeniach, których konsekwencje do dziś dnia stanowią ważny element polskiej rzeczywistości - zaliczyłbym do nich także “opiekę nad" i “współpracę z" “Tygodnikiem Powszechnym" i “Znakiem". Jest rzeczą oczywistą, że Papież nie zamierza ogłaszać czegoś w rodzaju szczegółowych pamiętników, raczej będzie to książka w konwencji poprzedniej (“Dar i Tajemnica"), w której dominuje refleksja nad wydarzeniami. Refleksja ta jednak trafia do czytelników dzięki temu, że w każdym rozdziale nawiązuje do konkretnych wydarzeń. Tak więc niewątpliwie w zebraniu i opracowaniu tego materiału Papieża wspiera zespół kompetentnych ludzi, na czele z księdzem biskupem Stanisławem Dziwiszem, którego zapiski z długich lat sekretarzowania arcybiskupowi krakowskiemu (a takowe przez cały czas prowadził) w opracowaniu faktografii stanowią bezcenną pomoc. Domyślam się (tylko to jest możliwe, bo proces powstawania papieskiej książki jest - nie wiedzieć czemu - otoczony najgłębszą tajemnicą), że ten etap został ukończony. Zespół, który niewątpliwie pracował w stałym kontakcie z Ojcem Świętym i wedle jego wskazówek, przekazał mu owoc swojej pracy. Etap, który nastąpił teraz, jest ściśle autorski. Jak to będzie technicznie wyglądało, również można się domyślać: ostateczna selekcja materiału faktograficznego, osobista refleksja-komentarz do opisanych wydarzeń itd. Nie jest tajemnicą, że od kilku lat Ojciec Święty dłuższe teksty dyktuje. Być może spisany z taśmy tekst Autor będzie adiustował. Wiadomo, jak wielką wagę przywiązuje do językowej perfekcji.
Mówi się, że książka ujrzy światło dzienne na jesieni. Z pewnością napisana po polsku, będzie natychmiast tłumaczona i różne wersje językowe ukażą się razem. Uzgodnienie tłumaczeń to dodatkowa praca, bardzo ważna (żeby znów jakiś Jacek Pałasiński nie odkrył różnic) i czasochłonna. Uważam, że nie ma gorszej rzeczy, aniżeli popędzanie autora, i dlatego z wdzięcznością przyjąłem komentarz Joaquína. Książka będzie niesłychanej wagi świadectwem, a nawet źródłem historycznym, dlatego lepiej, żeby się rodziła bez pośpiechu.