Spacer ze smartfonem

Młodzi, zdolni i spełnieni. Przez cztery miesiące pracowali po godzinach, żeby stworzyć darmowy przewodnik po Kazimierzu.

10.08.2015

Czyta się kilka minut

Plac Nowy, Kraków / Fot. Kamila Zarembska
Plac Nowy, Kraków / Fot. Kamila Zarembska

Ulicą Berka Joselewicza przechodzę co najmniej raz w tygodniu, ale dopiero po kliknięciu strzałki w lewo na ekranie mojego telefonu dowiedziałam się, że jeśli zwolnię trochę kroku i przy kamienicy numer 5 spuszczę wzrok, gdzieś na wysokości moich kolan zobaczę wystylizowane wnętrza sutereny, gdzie przed wojną mieszkał poeta i bard Mordechaj Gebirtig. Kiedy zajrzę przez okno, mogę posłuchać jego piosenek, a nawet wziąć na pamiątkę leżące na parapecie wydruki ich tekstów. Klikając strzałkę w prawo, poznaję współczesną, muzyczną historię ulicy: w kamienicy nr 11 znajduje się najsłynniejszy w Krakowie antykwariat i sklep z płytami winylowymi – Records Dillaz.

Te i inne historie można poznać dzięki „Kazimirowi” – darmowej aplikacji na iOS i Androida, która oprowadza po ulicach Kazimierza. Pomysłodawczynią jest Emilia Maj – projektantka graficzna i specjalistka od user experience (wrażeń użytkowników w kontakcie ze stronami www czy aplikacjami). Jeszcze na studiach, w ramach ćwiczenia, stworzyła identyfikację wizualną dla Kazimierza, swojej ukochanej dzielnicy. Zaprojektowane przez nią logo składa się z dwóch hebrajskich liter „bet” – zielonej i błękitnej. Przeplatają się, tworząc oryginalny ornament, który jednocześnie jest odbiciem kształtu dzielnicy. „Bet” po hebrajsku oznacza dom, w kabale litera ta jest odpowiednikiem liczby dwa. Ornament symbolizuje splecione losy dwóch nacji: Polaków i Żydów, którzy znaleźli na Kazimierzu swój dom.

Przy okazji pracy nad identyfikacją wizualną dla Kazimierza Emilia odnalazła zapomniane zdjęcia z lat 80., przedstawiające dawnych mieszkańców dzielnicy, autorstwa Susanne Guzil-Taschner. Udało jej się skontaktować z fotografką i uzyskać zgodę na publikację fotografii wraz z opisami na stronie kazimierzkrakow.org. Czarno-białe portrety starszych ludzi o zmęczonych twarzach, pozujących we wnętrzach własnych mieszkań, stworzyły intymną opowieść o ludzkich losach. Ale to wciąż był dla Emilii dopiero początek rosnącej fascynacji Kazimierzem. Niedługo później, wraz z przyjaciółmi i znajomymi znajomych, których szukała głównie na portalach społecznościowych, zaczęła projekt Kazimir.

W lewo wczoraj, w prawo dziś

Aplikacja prowadzi przez ulice i place dzielnicy. Podążając za nawigacją w lewo (co jest nawiązaniem do hebrajskiego pisma – od prawej do lewej), poznajemy żydowską historię wybranych miejsc. Dowiadujemy się, jakie były losy Esterki, legendarnej kochanki króla Kazimierza Wielkiego. Oglądamy plac Nowy jeszcze sprzed wojny, z targiem i rytualną ubojnią drobiu w miejscu dzisiejszych budek z zapiekankami. Na stronie poświęconej ul. Kupa możemy przeczytać piękną legendę o Izaaku synu Jakuba, który wyruszył na poszukiwanie skarbu.

Idąc za nawigacją w prawo, odkrywamy współczesne oblicze tych samych miejsc. Na ul. Meiselsa aplikacja zwraca uwagę na klub Mezcal. Powstał w miejscu dawnego domu modlitwy, co swego czasu wywołało spory skandal. Na jednej z wewnętrznych ścian odkryto polichromię przedstawiającą żydowskie miejsca święte i zwierzęta – aplikacja zachęca, żeby wejść do lokalu i dokładnie się jej przyjrzeć. Na ul. Mostowej, tam gdzie kiedyś był teatr żydowski, dziś najciekawszym punktem jest Lokator – księgarnio-kawiarnia, w której znaleźć można książki niszowych wydawnictw. Poznajemy kultowe miejsca i nocne życie dzielnicy, ale też środowiska, które próbują wskrzesić na Kazimierzu kulturę żydowską: JCC, czyli Centrum Żydowskiej Społeczności w Krakowie, Festiwal Kultury Żydowskiej i Muzeum Galicja.

Obserwując, jak poszczególne miejsca wyglądały kiedyś i jak wyglądają dziś, nie sposób nie pomyśleć o latach wojennych. Przed okupacją na Kazimierzu żyło 17 tys. Żydów, dziś tutejsza religijna społeczność żydowska liczy około 150 osób. Jednak twórcy aplikacji celowo nie nawiązują do Holokaustu. Nie chcą roztrząsać mrocznej przeszłości, ale z nadzieją spojrzeć w przyszłość.

– Gdy jeszcze chodziłam do szkoły, nieraz bałam się przechodzić przez ciemny i opuszczony Kazimierz – wspomina Anna Bywanis-Kwiecień, jedna z projektantek Kazimira. – Teraz dzielnica tętni życiem do późnej nocy, ciągle coś się tu dzieje.

– Kazimierz to miejsce, które inspiruje i w którym można odpocząć – dodaje koleżanka z zespołu, programistka Wiktoria Dalach. Wiktoria uwielbia fotografować podwórka, także te na krakowskim Kazimierzu. – To fascynujące, że za murami kamienic, które codziennie mijają tysiące turystów, toczy się zupełnie nieznane życie mieszkańców. Wystarczy przejść przez bramę, zrobić kilka kroków przez odrapaną klatkę schodową i nagle znajdujesz się w innym świecie: gdzieś rośnie piękne, potężne, rozłożyste drzewo, gdzieś na sznurkach suszy się pranie. A jeśli wspiąć się po klatce schodowej na samą górę, czasem można zobaczyć ukryte za wysokimi murami bujne przyklasztorne ogrody.

Szczęśliwa trzynastka

Zespół Kazimira to ludzie, którzy tę dzielnicę znają i kochają. Dzięki pracy nad aplikacją poznali ją jeszcze lepiej, przeszli wzdłuż i wszerz. A potem zapozowali Wiktorii do zdjęć na tle swoich ulubionych kazimierskich miejsc. Wiktoria: – Na zdjęciach jesteśmy w ruchu. To nawiązanie do literackiego motywu Żyda Wiecznego Tułacza.

Jest ich w sumie trzynaście osób. Większość pracuje w branży IT, ale są wśród nich także graficy, a za opracowanie treści odpowiadali historycy i znawcy kultury żydowskiej. Kazimira tworzyli po godzinach, przez cztery miesiące, w podzespołach odpowiedzialnych za poszczególne elementy aplikacji.

Projekt jest inicjatywą non-profit, opartą na otwartym oprogramowaniu. Ania: – To oznacza, że każdy może ściągnąć kod źródłowy i dowolnie wykorzystać.

– Czyli zrobić sobie własnego Kazimira: dla Podgórza, Nowej Huty czy warszawskiej Pragi – dodaje Wiktoria.
Nie zarobili na tym ani złotówki. Jak podkreślają, zyskali dużo więcej niż pieniądze: Kazimir dał im możliwość sprawdzenia się przy dużym i wymagającym projekcie, otworzył na współpracę, dzięki której wiele mogli się nauczyć. A dając coś od siebie, mogli po prostu dobrze się poczuć.

– Ale nie oszukujmy się – dopowiada Ania. – Wszyscy mamy pracę, która zapewnia nam godziwe wynagrodzenie. Jesteśmy szczęściarzami, którzy mogą sobie na coś takiego pozwolić.

Aplikacja była gotowa w czerwcu i już wtedy miała swój debiut podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej. Ekipa Kazimira wraz z Centrum Cyfrowym Projekt przygotowała warsztaty z wykorzystania nowych technologii w odkrywaniu i upamiętnianiu lokalnego dziedzictwa. Uczestnicy spacerowali po Kazimierzu z przewodniczką i z telefonami w dłoniach. Na ul. Bartosza zobaczyli mural Broken Fingaz, na ul. Kupa wysłuchali historii synagogi Izaaka.

– Aplikacja najbardziej spodobała się najmłodszym uczestnikom, dzieciom w wieku szkolnym – mówi przewodniczka Jowita Bożek. – Dużo radości sprawiało im porównywanie tego, co usłyszeli ode mnie, z tym, co mogli przeczytać w telefonie. Zafascynowani przeskakiwali od zabytku do zabytku.

„Chcemy, by Polacy poznali żydowską przeszłość Kazimierza, natomiast Żydzi jego współczesne oblicze. Stworzony dla ludzi ciekawych wszystkiego, bez względu na wiek, religię czy rozmiar stopy” – reklamuje się Kazimir.

Rzeczywiście, rzecz przyda się i turystom, i krakowianom. Zainspiruje do poznawania historii lub zachęci do odwiedzenia kultowych lokali. Więc telefony w dłonie i na spacer! ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2015