Solidarność w czasach Coca-Coli

Znaczek "Solidarności" na strojach naszych olimpijczyków to nie tylko sposób na symboliczne poparcie Tybetańczyków, ale też okazja, by przypomnieć światu o historycznej roli polskiego zrywu wolnościowego. Czy w Pekinie znajdzie się na niego miejsce?

01.04.2008

Czyta się kilka minut

Manifestacja solidarności z Tybetem, Budapeszt, 30 marca 2008 r. / fot. KNA-Bild /
Manifestacja solidarności z Tybetem, Budapeszt, 30 marca 2008 r. / fot. KNA-Bild /

W jednej sprawie kontrowersji nie ma: "Solidarność" to nie tylko najcenniejszy polski "towar eksportowy", ale też symbol doskonale wpisujący się w dążenia Tybetańczyków: symbol kojarzący się z obywatelskim ruchem, a nie z walką ideologii, i mający szanse po raz kolejny zbudować wspólnotę, a nie sprowokować agresję.

Znak firmowy

W tym sensie ubiegłotygodniowy apel "Tygodnika Powszechnego", by polscy sportowcy umieścili na swoich strojach znaczek "Solidarności" nie wywołał większych sporów. Co ważne, pozytywnie odpowiedziały nań władze NSZZ "Solidarność", aktualnego dysponenta symbolu. - Doskonała inicjatywa - mówi przewodniczący związku Janusz Śniadek, adresat listu ks. Adama Bonieckiego z apelem, by "Solidarność" wyraziła zgodę na użycie znaczka. - Jeżeli ten symbol miałby choć o pół kroku przybliżyć Tybetańczyków do wolności, to trzeba spróbować. 28 lat temu "Solidarność" zalegalizowano m.in. dzięki podobnym gestom na świecie.

O inicjatywie ciepło mówią też politycy, w tym ci, którzy przed 1989 r. byli związani z opozycją. - W ewentualnych gestach symbolicznych podczas igrzysk ważne będzie to, co stanowiło fenomen Sierpnia’80: intuicyjne współodczuwanie w sprawie wolności, godności i tolerancji - mówi sen. Krzysztof Piesiewicz. - Rok 1980, poprzez ogromną sumę wspólnych postaw i zachowań, stworzył masę krytyczną, która pozwoliła przetrwać do 1989 r.

i zburzyć to, co wydawało się nienaruszalne. Ten sukces to nie tylko siła wspólnoty, ale też umiejętność tłumienia w sobie agresji. Znaczek "Solidarności" w Pekinie - o ile będzie mały, dyskretny, a więc nie wywołujący strachu i agresji - może przyczynić się do budowania wspólnoty wokół ważnych wartości.

Poseł Jarosław Gowin: - Trzeba sięgać po wszystkie sposoby manifestacji podczas igrzysk, jeżeli nie przeszkodzi to polskim sportowcom w startach. Pomysł "Tygodnika" to najlepsza ze znanych mi inicjatyw w tej sprawie, a przy okazji dobry sposób, by przypomnieć światu, że "Solidarność" była jednym z najwspanialszych w historii epizodów walki o prawa człowieka.

- Rządzący Polską od 1989 r. zapominają, że "Solidarność" to nasz najlepszy "towar eksportowy" - dodaje Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Dlatego dobrze się stało, że ktoś o tej "marce" przypomniał.

Sportowcy są ostrożni

Na kwestii przystawalności znaczka "Solidarności" do kontekstu, w jakim miałby on funkcjonować w Pekinie, kończy się jednak jednomyślność komentujących apel "Tygodnika".

- Wyobrażam sobie jakąś formę reakcji na to, co dzieje się w Tybecie, choć nawoływanie do bojkotu świadczy o gigantycznej hipokryzji moralnej zachodnich polityków i niektórych działaczy broniących praw człowieka, którzy widzą Tybet, a nie widzieli kilkuset tysięcy zabitych w czasie wojny w Iraku, prowadzonej przez Stany Zjednoczone, na których terenie bez przerwy odbywają się imprezy rangi mistrzowskiej - komentuje prof. Roman Kuźniar. - Poza tym pamiętajmy, że do igrzysk zostało kilka miesięcy. Nie wykluczałbym, że rząd chiński wyciągnie wnioski z tego, co się stało, i wywiąże się jakaś forma dialogu między Pekinem a Dalajlamą. Dlatego decyzje na temat wyboru konkretnej formy politycznej manifestacji będzie trzeba podejmować nawet na kilka dni przed rozpoczęciem imprezy.

Przy okazji apelu "TP" odżywa też spór o to, czy protestować powinni właśnie sportowcy. Prof. Kuźniar: - Mam wątpliwości, bo to oznaczałoby mieszanie dwóch radykalnie różnych porządków rzeczy. Igrzyska to impreza międzyrządowa. Jeśli rządy (i ich przedstawiciele w MKOl) zgodziły się, by impreza odbyła się w Pekinie, to niech same protestują. Niech znaczek "Solidarności" przyczepią sobie polscy działacze lub politycy.

Sami sportowcy podchodzą do apelu życzliwie, choć z ostrożnością, pomni incydentów, w których manifestacje polityczne sportowców kończyły się dyskwalifikacją (choćby kazus serbskiego pływaka, który na dekoracji podczas pływackich Mistrzostw Europy pojawił się w koszulce "Kosowo zawsze serbskie").

Roman Kołecki, sztangista z szansami na sukces w Pekinie, przypomina, że rolą sportowców jest przede wszystkim przygotowanie się do imprezy. - W ciągu ostatnich dni nikt nie pyta mnie o starty, jestem natomiast ciągle pytany o prawa człowieka - nie kryje żalu Kołecki. - Do zawodów muszę skupić się na treningach. A po nich? Dawanie wyrazu własnym przekonaniom uważam nie tylko za swoje prawo, ale obowiązek. Dlatego - po zawodach i poza arenami sportowymi - mógłbym rozważyć założenie znaczka "Solidarności".

- To dobrze, że chcemy wstawiać się za innymi - mówi były medalista olimpijski Artur Partyka. - Gdybym startował w Pekinie, chętnie założyłbym znaczek "Solidarności", ale pod warunkiem, że gest ten pozostawałby w zgodzie z przepisami MKOl.

Wartości i biznes

I właśnie wokół przepisów olimpijskich toczy się największy spór o apel "Tygodnika".

Nie wszyscy są przekonani, czy zastąpienie znajdującego się na koszulkach sportowców "orzełka" "solidarnościowym" znaczkiem - a taki właśnie sposób "obejścia" Karty Olimpijskiej (zabraniającej umieszczania na strojach sportowych znaków nie będących godłem narodowym) zaproponowała redakcja - ma szanse powodzenia i nie pociągnie za sobą negatywnych konsekwencji.

- Ta inicjatywa nie ma szans realizacji, dlatego jestem wobec niej krytyczny. Przepisy MKOl-u mówią, że taki gest jest zabroniony - mówi, powołując się na opinie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

- Bardzo piękna, szczytna i szlachetna inicjatywa - ocenia tymczasem apel prezes PKOl Piotr Nurowski. Zaraz jednak padają zastrzeżenia: - Karta Olimpijska mówi wyraźnie: na stroju sportowca może być "orzełek" i emblemat olimpijski. O zastąpieniu godła znaczkiem "Solidarności" nie może być mowy, bo godło jest świętością, której nie można zmieniać. Poza tym, gdybym wyraził zgodę na podobny gest, byłbym nielojalny wobec sportowców, którzy mogliby zostać zdyskwalifikowani. Poza imprezami sportowymi i poza wioską olimpijską nasi sportowcy mogą natomiast dawać wyraz swoim przekonaniom, również w sposób zaproponowany przez "Tygodnik". Podczas zawodów taki gest wiązałby się ze zbyt dużym ryzykiem.

Procedury i ich interpretacja irytują Adama Kozieła. - Podczas różnych zawodów sportowych można mieć na koszulce Sony i Coca-Cola, a na igrzyskach nie można wpiąć sobie znaczka niosącego pokojowe przesłanie - komentuje. - Jeśli tak, jest to kolejny przyczynek do rozmowy na temat wartości współczesnego świata. Wartości, o których przedstawiciele MKOl i PKOl tak uwielbiają opowiadać. Sprawy zaszły bardzo daleko, skoro podczas wielkich zawodów nie ma miejsca dla "Solidarności", a jest dla producenta wody z domieszką bąbelków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2008