Smok i dwa miecze

Co - poza umiłowaniem porcelany - mogło łączyć Augusta II Mocnego i chińskiego cesarza Kangxi? Wystawa w drezdeńskim Zwingerze dowodzi, że znacznie więcej niż można przypuszczać.

10.11.2008

Czyta się kilka minut

"Dama przy biurku" (fragment), Muzeum Pałacowe w Pekinie, XVIII w. / Pietro Antonio Graf Rotari "Maria Antonina Bawarska", Galeria Starych Mistrzów w Dreźnie, XVIII w. /
"Dama przy biurku" (fragment), Muzeum Pałacowe w Pekinie, XVIII w. / Pietro Antonio Graf Rotari "Maria Antonina Bawarska", Galeria Starych Mistrzów w Dreźnie, XVIII w. /

Informację, że w Dreźnie otwarto wielką wystawę porównującą dwa XVIII-wieczne dwory: chiński i saksońsko-polski, można by przyjąć sceptycznie. Co zadecydowało o takim zestawieniu? Rzeczywiste koincydencje, przypadek czy tylko ekspansywna polityka kulturalna współczesnych Chin na Zachodzie?

Podejrzliwość nie jest nieuzasadniona. Przekonuje o tym choćby tylko wizyta w poddrezdeńskim pałacu Pillnitz, gdzie zaprezentowano ostatnio prace współczesnych artystów Państwa Środka, inspirowane chińską tradycją ogrodową - oczywiście tylko tych artystów, którzy zostali zaakceptowani przez pekińskie władze. Próżno szukać tu prac, które postawiłyby np. pytanie o destrukcję środowiska naturalnego, towarzyszącą rozwojowi obecnych Chin (Ireneusz Kania, wybitny tłumacz tamtej kultury, powiedział kiedyś, że katastrofa ekologiczna to jedyne rzeczywiste zagrożenie dla chińskiej cywilizacji, które w dodatku prokuruje ona sama - jak wąż/smok zjadający własny ogon). Chodząc po salach Pillnitz, nie doświadczamy ani zderzenia, ani dialogu cywilizacji. Raczej ich równoległości.

Rytuały władzy

A jak było kiedyś? To pytanie może być jednym z kluczy do wystawy "Złoty Smok, Orzeł Biały", zrealizowanej ostatnio w Zwingerze. Przecież w wieku XVIII obydwie cywilizacje wpływały na siebie w sposób szczególny. I nie chodzi tu wyłącznie o fascynację porcelaną. August II Mocny używał naczyń, które w Chinach służyły za akwaria dla złotych rybek, jako donic dla egzotycznych roślin. Chińczykom to nie przeszkadzało - sami, poznając obyczaje Europejczyków, natychmiast zaczęli wytwarzać porcelanowe naczynia do chłodzenia wina. Zmiana zastosowania nie kończyła się w tym przypadku deprecjacją dzieła. Wettyn, który Polakom kojarzy się głównie z łamaniem podków, nie był barbarzyńcą. Przyznawał jednak, że pragnienie odkrycia nieznanej dotąd na Zachodzie technologii produkowania "białego złota" stało się jego "najdzikszą żądzą i intymną chorobą". Tajemnica, a czasem i polityczna zbrodnia, które towarzyszyły temu odkryciu, świadczą, że porcelana stanowiła też racjonalny sposób zabezpieczania rządów. W końcu nie bez powodu produkty manufaktury miśnieńskiej sygnowane są dwoma mieczami - herbem Wettynów. Tak więc "Złoty Smok, Orzeł Biały" to przede wszystkim opowieść o rytuałach władzy.

Najpierw przedstawić trzeba głównych bohaterów wystawy. Z jednej strony August II Mocny - w naszej historiografii oceniany surowo, jako kolonizator drenujący Polskę na rzecz Saksonii (choć coraz głośniej zaczyna się mówić np. o jego zasługach dla Warszawy). I jego syn - August III, przez niektórych w Polsce nazywany "Gnuśnym".

Z drugiej strony cesarz Kangxi (1654-1722), władca, który rządził ponad 60 lat, najdłużej panujący przedstawiciel mandżurskiej dynastii Quing, która - sprawując władzę niemal przez trzy stulecia - najpierw doprowadziła Chiny do triumfu, a na kilka lat przed I wojną światową do upadku. Sam Kangxi - poeta, pisarz, kartograf i filozof - nad Amurem z sukcesem prowadził wojny z Rosjanami, zaś w Lhasie osadził protegowanego przez siebie dalajlamę, zajął tereny zachodniej i północnej Mongolii, a także dzisiejszego Xinjiang-Ujgurskiego Regionu Autonomicznego, zamieszkałego przez 56 narodowości. Autor "Świętego Edyktu", w którym przypominał poddanym, by byli oszczędni i cenili edukację. Jedna z najwybitniejszych postaci w arcydługiej historii Chin.

Ułamek blasku

O potędze władców świadczą ich reprezentacyjne portrety. Na Zachodzie malowane ciężko i pompatycznie, jak w przypadku wizerunków Augusta III i Marii Józefy, pędzla Louisa de Silvestre’a. Na Dalekim Wschodzie znacznie lżej - delikatnym piórkiem na jedwabiu, który łatwo można było zwinąć w rulon (publiczność oglądała jedynie najważniejszą część takiej kompozycji). Lekkość materiału zdaje się przenosić na postać cesarza. Mimo że i on ukazany został w szatach "państwowych", mimo że i on przybrał "państwową" pozę, objawia się nie tylko jako władca, ale i poeta. Ale malarstwo chińskie zawsze powiązane było z poezją. Wszechobecna kaligrafia ostatecznie zaciera w nim granicę między słowem a obrazem.

Dalej atrybuty władzy, nie tylko insygnia, ale także znaki, którymi panujący może wyróżnić poddanego, użyczając mu ułamka swego blasku. Na drezdeńskiej wystawie oglądamy mieniący się rubinami Order Orła Białego. August II Mocny miał z nim problem - szlachta polska nie akceptowała wyróżnień. Wszak "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie". Po raz pierwszy medal, opatrzony dewizą "Pro Fide, Rege et Lege", król przyznał nieoficjalnie w 1705 r. na zamku w Tykocinie - przewidując swój upadek w Polsce, a jednocześnie pragnąc wyrazić wdzięczność tym, którzy przy nim pozostali. Dopiero August III uczynił z Orderu Orła Białego odznaczenie państwowe. Choć w Polsce przedrozbiorowej wśród jego kawalerów znaleźli się zarówno książę Adam Kazimierz Czartoryski, Hugo Kołłątaj i Ignacy Krasicki, jak i konfederaci targowiccy Franciszek Ksawery Branicki i Stanisław Szczęsny Potocki, o carycy Katarzynie, ambasadorze Mikołaju Repinie czy śpiewaku cyrkowym, Cyrylu Rozumowskim nie wspominając. Mają ordery swoje losy...

Cesarz chiński nie znał kłopotów "demokracji szlacheckiej". Był Synem Nieba, który co roku zaorywał pierwszą bruzdę ziemi, gwarantując krajowi urodzaj. Był również Synem Smoka - boga deszczu, najbardziej dobroczynnej siły natury. Wizerunki smoków są w Chinach wszechobecne: zdobią dachy świątyń i pałaców cesarskich, stele memoratywne w grobowcach cesarskich, ba, kołatki u drzwi i naczynia kuchenne. Na drezdeńskiej prezentacji największe wrażenie robią dwa. Pierwszy smok stoi u stóp tronu. Niegdyś z jego ust unosiły się opary kadzideł. Miały chronić władcę przed kłamstwami poddanych. Drugi smok jest znacznie mniejszy. Cesarz, ofiarowując ten talizman poddanemu, obiecywał mu bezpieczeństwo i szczęście.

Buddyjska Madonna

Co tak naprawdę wiedzieli na swój temat tak odlegli geograficznie władcy? O meandrach wzajemnego zainteresowania świadczyło drobne, acz urocze nieporozumienie. Kiedy August II, by objąć tron polski, przeszedł na katolicyzm, w jego kręgu na znaczeniu zyskał kult maryjny. A że na rynku europejskim można było znaleźć porcelanowe figurki przypominające Matkę Boską, przywożone z Chin przez jezuitów, władca kupował je do swojej kolekcji. Niespecjalnie interesował go fakt, że chodziło o Guanyin, buddyjską boginię miłosierdzia i płodności.

Zresztą, ani Sas, ani mandżurski cesarz nie mogli uskarżać się na brak przychylności tego bóstwa. O miłostkach Wettyna rozpisywał się nawet Kraszewski (mało kto jednak wie, że król był przodkiem George Sand). Z kolei Kangxi miał 20 synów, więc dla bezpieczeństwa imię następcy tronu (w Chinach nie obowiązywała zasada pierworództwa) zachowywano w tajemnicy.

O kontaktach decydowali jezuici. I to - głównie za sprawą Matteo Ricciego (1552-1610) - już w okresie Ming. To dzięki jezuitom w letnich ogrodach Zakazanego Miasta powstawały budynki inspirowane potrydenckim barokiem. Ich autor, brat Giuseppe Castiglione (1688-1766) został też nadwornym malarzem chińskiego cesarza (zasłynął wizerunkami cesarskich wierzchowców i scenami bitewnymi). Ferdynand Verbiest (1623-1688) najprawdopodobniej stworzył w Chinach prototyp parowozu. W Państwie Środka pojawiali się też jezuici z Polski. Michał Boym (1612-1659), pionier zachodniej sinologii, pod koniec panowania ostatniego cesarza Ming starał się o pomoc Stolicy Apostolskiej dla Chin stojących w obliczu najazdu mandżurskiego (ostateczną konsekwencją tej wojny miało się okazać przejęcie władzy przez dynastię Quing). Z kolei Mikołaj Smogulecki (1611-1656) wraz z chińskim uczonym Bi Fengzuo prowadził badania nad metodą obliczania terminów zaćmień Słońca i Księżyca.

Kto wie, jak potoczyłyby się europejsko-chińskie relacje, gdyby nie spór między jezuitami a franciszkanami? Ci ostatni nie potrafili zrozumieć - akceptowanego i popieranego przez Towarzystwo Jezusowe - chińskiego kultu przodków, przede wszystkim Konfucjusza. A przecież sam Kangxi wydał dekret, w którym podkreślał, że chodzi wyłącznie o kult świecki. Wewnątrzkatolicka awantura doprowadziła do tego, że kolejny cesarz rozpoczął prześladowania chrześcijan, które przerwać miały dopiero XIX-wieczne "traktaty nierównoprawne", podpisywane przez pokonane Chiny pod lufami Brytyjczyków, Francuzów, Amerykanów i Rosjan. To zdumiewające, że najważniejsze tropy zachodnich wpływów w Pekinie zniszczono właśnie w tamtym czasie - za sprawą Europejczyków. Może to wystarczający powód, by - mimo politycznej dwuznaczności - realizować dziś wspólne projekty kulturalne?

"ZŁOTY SMOK, ORZEŁ BIAŁY. SZTUKA W SŁUŻBIE WŁADZY NA DWORZE CESARSKIM W CHINACH I NA DWORZE SAKSOŃSKO-POLSKIM (1644-1795)"; Drezno, Staatliche Kunstsammlungen; wystawa czynna do 11 stycznia 2009; www.china-in-dresden.de

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2008