Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Cieszę się, że wiadomość o nieidentyfikowaniu się z narodowością polską znacznej części ludności Śląska (nie uważającej się przy tym za Niemców; tych jakoby jest „tylko” około 153 tys., co - moim zdaniem - jest wciąż liczbą grubo przesadzoną) wreszcie zostanie zauważona przez polską opinię publiczną. Być może upadnie w końcu mit o rzekomej tożsamości wszystkich(!) Ślązaków, nie czujących się Niemcami, z Polakami. Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego cieszą mnie nie z powodu „zepchnięcia” mniejszości niemieckiej na drugie miejsce (według danych z artykułu Zbigniewa Lentowicza „Nie lękajcie się spisu”, „Rzeczpospolita” z 28 lutego 2002 r., Niemców, jako najliczniejszej mniejszości etnicznej w Polsce, miało być 300-500 tys.), lecz dlatego, że przybliżają nas one do poznania prawdy.
Bogaty w rzetelne informacje artykuł Krzysztofa Karwata („TP” nr 27/2003) budzi jednak moje wątpliwości. Autor neguje istnienie narodu śląskiego. Dla mnie tymczasem naród ten, choć w stadium zalążkowym, które nie musi przynieść dojrzałych owoców, jednak już istnieje. Nikt nie potrafi przewidzieć jego przyszłości. Życzę jednak owemu narodowi in statu nascendi jak najlepiej, łącznie z sukcesem wypracowania normy śląskiego języka literackiego (byle nie rozpoczął jego tworzenia od przekładu Pisma świętego, bo na to, z różnych powodów, jest jeszcze za wcześnie). Byłoby niedobrze, gdyby w niepodległej Polsce, wchodzącej do Unii Europejskiej, nadal (tak jak w okresie międzywojennym czy w PRL-u) kogokolwiek zmuszano do bycia Polakiem. Owe 173 tys. Ślązaków wyraźnie zaznaczyło, że Polakami nie są. Nie chciałbym żyć w kraju, w którym ich wola miałaby nie zostać uszanowana.