Sitcom hetero

Pociągają was kobiety czy tylko używanie ich dla własnej przyjemności? Bo humanizująca relacja wobec kobiety zakłada, że wiecie, jak działa ich ciało i ich świat.

07.02.2022

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Też tak macie, że nużą was domowe zajęcia? Dla mnie to zawsze była strata czasu. I opór stawiałam nie tylko z powodu lenistwa, ale też oczekiwania świata, że przejdę ten kobiecy trening.

Było, minęło. Odkąd świat opanowały podkasty, okazało się, że siekać można w rytm politycznych audycji, sprzątać przy rozważaniach o duchowości i ekologii, a prasować – słuchając feministycznej literatury. Przyziemne zyskało nowy sens, bo manualne czynności świetnie towarzyszą słuchaniu. A teraz do rytualnej listy słuchowisk doszło mi „Oswoić gender”, które nagrywają badaczki z warszawskiej amerykanistyki. I jest to popularyzacja nauki w najlepszym sensie. Potrzebna jak mało co w kraju, w którym współpracujący z premierem moi dawni koledzy z harcerstwa rekrutują celebrytów do szerzenia nienawiści wobec osób LGBT.

To stamtąd wyłowiłam poleconą książkę, jak się okazało, idealną na sezon walentynkowy. Paradoksalnie, bo tak naprawdę niepokojącą i boleśnie prawdziwą. Czy nie jest bowiem niepokojące, gdy lesbijka pochyla się nad kulturą tworzoną przez – i tworzącą – heteroseksualne romantyczne pary, z pytaniem: hej, jak wy w ogóle dajecie sobie radę? Czy heteroseksualne kobiety mają się dobrze?

Pyta z życzliwością i troską, a ja czytam książkę Jane Ward „The tragedy of heterosexuality” („Tragedia hetero- seksualności”), bardzo dobrze wiedząc, o czym ona pisze. Nawet gdy kusi stwierdzeniem, że skoro narzekacie na facetów, to w końcu przy założeniu płynności orientacji seksualnych nie jest to tak zupełnie niemożliwe do przekroczenia. Cóż, niech rzuci kamieniem ta, która nie wzdychała po kolejnej absurdalnej randce, że wolałaby być lesbijką, bo zna masę świetnych kobiet, a mężczyzn jakoś nie.

Ward patrzy na kulturę i widzi straszne rzeczy, do których przywykliśmy. Np. popularne seriale, od hitów lat 50. aż do dziś, w których mężczyźni nabijają się z żon (jeśli nie grożą im przemocą fizyczną i nie doprowadzają do płaczu), a kobiety zrzędzą na facetów. Zalew poradnikowej literatury, która niby robi się bardziej feministyczna, ale jednak wciąż wyznaje zasadę, że oni są z Marsa, a my z Wenus, zatem żeby mogły się spotkać w łóżku i związku te odległe od siebie stworzenia, trzeba przepaść złagodzić manipulacją. Jakby to były podchody, a nie związek osób. Ward patrzy z daleka i mówi: serio, to nie jest normalne.

Więc pragniecie siebie czy nie? – zdaje się pytać hetero- seksualne pary, zmęczona słuchaniem wzajemnych narzekań. Przypomina, że pragnienie nie jest wcale oczywiste. Przez wieki małżeństwo było kontraktem pracowniczym i niekoniecznie kojarzyło się z czymś miłym. Przemoc i gwałt małżeński jako powszechna praktyka i kobieca trauma, choroby weneryczne obojga, religijne nerwice i wstyd związany z przyjemnością seksualną… Życie w heteroseksualnej relacji bywało perspektywą tak odstręczającą, że amerykańscy eugenicy, zatroskani o rozrodczość białych par, namawiali do higieny i dbania o siebie. A dziś stało się projektem afektywnym, wymagającym ciągłej podpory w przemyśle upiękniania, poradnikach, szkołach podrywu. Przychodząc z dwóch krańców binarnego, patriarchalnego świata, ciężko się spotkać tak po prostu. Na marginesie: pompowana w katolicyzmie komplementarność płci pochodzi z tej właśnie rzeczywistości.

Mnie samej wydawało się momentami przedsięwzięciem beznadziejnym, by żyjąc w patriarchalnej kulturze, zbudować partnerski, na serio równościowy związek. I to jeszcze gdy wypadnie ci żyć w kraju, w którym gros mężczyzn deklaruje, że nie chciałoby być w związku z feministką… A potem, gdy już w takim związku jesteś, to i tak patriarchalny świat nie przestaje napierać od zewnątrz i od wewnątrz. Również z wewnątrz ciebie.

Ward pyta mężczyzn: jak można czuć miłość i pożądanie wobec kobiet, które dominowaliście i dehumanizowaliście przez wieki? Wobec tych, które były własnością jeszcze nie tak dawno? Kobieta jako obiekt, przedmiot jest OK, ale kobieta jako porządna osoba i równy mężczyźnie człowiek? I szczerze powątpiewa, by możliwy był sensowny związek z kimś, kim się pogardza.

Szansę na sensowną przyszłość heteroseksualnych par autorka „Tragedii heteroseksualności” widzi w tym, że mężczyźni polubią kobiety. Kochacie kobiety i ich pragniecie? Więc weźcie odpowiedzialność za to, że to je wybieracie. Los was nie pokarał. Czy interesują was także ich sprawy i prawa, książki, życie emocjonalne? Pociągają was kobiety czy tylko używanie ich dla własnej przyjemności? Bo humanizująca relacja wobec kobiety zakłada, że wiecie, jak działa ich ciało i ich świat.

Krótko mówiąc: musisz zostać feministą. Alternatywą dla tej świetlanej, równościowej, feministycznej przyszłości jest wieczny, brutalny i nieśmieszny sitcom. Happy Valentine’s Day!©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2022