Showbiznes opera

Staruszek John Gay, a nawet Brecht z Weillem nie przewidzieli, jak na początku III tysiąclecia będzie wyglądał biznes pana Peachum.

02.01.2005

Czyta się kilka minut

Zmieniło się w nim prawie wszystko: towar, na którym się zarabia, metody wyciągania pieniędzy. Jedno pozostało: to jest podejrzany interes.

Robert Lepage, kanadyjski reżyser z Quebecu, najpierw chciał wystawić “Operę za trzy grosze" Brechta/Weilla. Ale że nie chciał wystawić jej w integralnej wersji autorskiej, nie otrzymał zgody od spadkobierców. Postanowił więc sięgnąć głębiej, po tekst “Opery żebraczej" Johna Gaya, stworzyć nową muzykę, a przede wszystkim opowiedzieć własną historię, korzystając z powszechnie znanego libretta. Spektakl zatytułował “The Busker’s Opera", co należałoby przetłumaczyć “Opera muzyków ulicznych".

Scena jest właściwie pusta. W głębi podest z instrumentami, na scenie czarny fortepian, a na aluminiowej konstrukcji duży plazmowy ekran. Skomplikowana hydrauliczna konstrukcja sprawia, że może bezszelestnie znaleźć się w dowolnym miejscu sceny. Posłuży jako ekran, na którym pojawią się projekcje dookreślające miejsce akcji i charakter postaci. Czasami będzie też pokazywać wykonawców, którzy stając za ekranem zmieniają się w dziwne stwory składające się z nóg i powiększonych ekspresyjnych twarzy.

Najpierw na ekranie pojawia się tarcza zegara Big Bena. Na scenę wchodzą państwo Peachum. Ona w platynowej peruce, ubrana z elegancją burdelmamy, on do złudzenia przypominający Eltona Johna. Jak nazywa się interes Peachumów? No, nie jest to agencja zatrudniająca żebraków, ten interes pewnie nikomu dziś już się nie opłaca. Peachumowie prowadzą agencję młodych talentów. Bo wiadomo, there’s no business like a showbusiness.

Na castingu (?) w agencji pojawia się cherlawy długowłosy muzykant. Taszczy karton po sunlichcie. Opowiada panu Peachum historię niedoszłego przedsięwzięcia związanego z “Operą za trzy grosze". Mówi po francusku z silnym quebeckim akcentem. Na przenośnej ulicznej perkusji wykonuje koncert, który oszałamia sprawnością. Pan Peachum oddelegowuje go na stanowisko perkusisty w grupie Highwaymen, w której frontmenem i basistą jest Mackie Majcher. Ten przygotowuje swój estradowy comeback. Ubrany w koszulkę z wielką brytyjską flagą na piersi i skórzaną kurtkę pracuje nad przebojem, mającym zapewnić mu nową wielką sławę.

Kolejne części spektaklu prowadzą do Nowego Jorku, gdzie Mackie spotka się z Jenny, Las Vegas - miasta ostatniej szansy, Nowego Orleanu i wreszcie upiornego Huntsville w Teksasie słynącego z więzienia, w którym wykonuje się wyroki śmierci. Historia Mackiego nieubłaganie zmierza do finału, w którym bohater ubrany w pomarańczowy więzienny uniform, oparty o ustawiony pionowo czarny fortepian, otrzyma śmiertelny zastrzyk.

Po drodze Mackie napotka swoje kobiety, spłodzi dzieci. Przede wszystkim jednak jego droga wiedzie przez spotkania z wszelkimi możliwymi formami muzycznego biznesu. Każdy z wykonawców oprócz umiejętności wokalnych, często, jak w przypadku Pani Peachum bardzo zróżnicowanych, od operowych po estradowe, potrafi grać na kilku instrumentach. Jenny jest saksofonistką o mrocznym wyglądzie i mrocznym głosie. Kiedy śpiewa pierwszy song, na ekranie pojawia się zaćmione słońce, które wygląda jak podejrzana aureola. Specjalnością Polly jest didżejka. Sprzęt do samplowania i skreczowania znajduje się pod klapą w bebechach fortepianu. Muzyka jest tu żywiołem wszystkich, ale w USA, gdzie rozgrywa się większa część spektaklu, muzyka nie jest żywiołem: to biznes i wielkie pieniądze. Przemysł muzyczny. Desperackie usiłowania podstarzałego Mackiego nie mają szans powodzenia. Choć ton buffo rządzi spektaklem, nie zmniejsza on siły oskarżenia, której z pewnością Brecht by się nie powstydził.

Lepage to perfekcjonista. Jego przedstawienia są jak cudowne szkatułki. Sięgając po formę muzyczną, wkraczając w sferę zużytych klisz i campowych zachowań wiedział, że tylko najwyższa precyzja uchroni go przed tym, by nie stał się częścią tego największego kosmosu kiczu. Przedstawienie balansuje na cienkiej granicy, udowadniając, że maestria wykonania może uratować każdą, nawet najmarniejszą muzyczną duszę.

Najlepszym przykładem i chyba najbardziej Lepage’owską sceną jest ta, która rozgrywa się w Nowym Orleanie. W sali barowej tłoczą się ludzie zanurzeni w muzyce tego miasta, a na zewnątrz pieśniarka woodoo wykonuje swój song. Przenikanie się dwóch muzycznych światów, zacichanie jednego na rzecz drugiego i w efekcie ustalenie między nimi niemożliwej symbiozy zapiera dech w piersiach. Przez cały spektakl narasta wrażenie, że muzyka staje się po prostu widzialna, określa przestrzeń bardziej niż jakiekolwiek dekoracje i determinuje zachowania aktorów mocniej niż jakiekolwiek zabiegi interpretacyjno-inscenizacyjne.

Mam nadzieję, że ten znacznie ciekawszy od “The Dragon’s Trilogy", goszczącej na tegorocznych warszawskich Spotkaniach, zupełnie nowy spektakl Lepage’a pojawi się w Polsce. Choćby po to, żeby pokazać, co może zrobić “artysta uliczny" z Quebecu. Może wtedy warto zacząć rozmawiać o warsztacie polskich aktorów, zwłaszcza tych, którzy usiłują dostarczać Państwu i mnie tak zwanej rozrywki. To byłoby naprawdę zabawne i równie straszne, co finał spektaklu Lepage’a.

“The Busker’s Opera" według “Opery żebraczej" Johna Gaya. Reż. i scenogr.: Robert Lepage, kier. muz.: Martin Belanger, pokazy w Berlinie podczas Spielzeiteuropa w Berliner Festspiele 8 - 11 grudnia 2004.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005