Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Walczy wyłącznie o zachowanie stanowiska. Kolejna porażka wyborcza doprowadziła bowiem do aktywizacji zwolenników jego usunięcia z posady. Ani Donald Tusk, ani Ewa Kopacz nie przegrali trzech wyborów z rzędu.
Formalnie kadencja Schetyny kończy się w styczniu, ale jego przeciwnicy chcieliby go zgilotynować jak najszybciej. Najbliżej decyzji o rzuceniu rękawicy przewodniczącemu jest wiceszef PO Borys Budka, który już cztery lata temu kandydował na szefa partii, ale dał się Schetynie przekupić posadą zastępcy. Obecny przewodniczący jednak tanio skóry nie sprzeda. Wymyślił plan obrony – prawybory prezydenckie. Chce zająć partię prezydenckim konkursem piękności, by odwrócić uwagę od siebie. To pozwoliłoby opóźnić wewnętrzne wybory, a może nawet ocalić skórę, jeśli kandydat PO wypadnie przyzwoicie – to znaczy osiągnie dobry rezultat w drugiej turze.
Przeciwnicy Schetyny doskonale odczytują tę grę. W minionym tygodniu szef PO podjął próbę przeforsowania prawyborów podczas posiedzenia zarządu partii – i nie udało mu się to. Buntownicy zażądali jak najszybszego wyznaczenia kandydata bez prawyborów, bo chcą uniemożliwić przewodniczącemu ucieczkę do przodu.
Widać wyraźnie, że wybór kandydata na prezydenta stał się pochodną rozgrywki o władzę w Platformie. Dlatego same prezydenckie personalia są mniej ważne. Większość kluczowych polityków w partii uważa, że Donald Tusk nie wystartuje. W tej sytuacji Platforma praktycznie nie ma nazwisk rezerwowych. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski nie chce startować. Zostaje więc Małgorzata Kidawa-Błońska. Czy ma szanse w starciu z Andrzejem Dudą, czy nie – to bez znaczenia. W partii tłumaczą: dużo w nią zainwestowaliśmy w kampanii sejmowej, no i nie mamy nikogo innego. Inna rzecz, że Kidawa-Błońska czuje się po wyborach sejmowych tak wyraźnie namaszczona, iż nie chce słyszeć o prawyborach. Uważa, że kandydowanie na prezydenta jej się po prostu należy.
Jak się skończy ta gra o Platformę z wyborami prezydenckimi w tle? Ani walczący o przetrwanie Schetyna, ani dążący do jego usunięcia buntownicy nie mają wyraźnej większości we władzach partii. Mogą się więc albo dogadać, albo wziąć za łby. ©
Autor jest dziennikarzem portalu Onet.pl, stale współpracuje z „Tygodnikiem”.