Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Będąc w owej podwójnej roli w trakcie sprawowania mszy, ksiądz jest odpowiedzialny za celebrację sakramentu, nie oznacza to jednak, że ma być prokuratorem Pana Boga. Widać jednak, że pokusa pomylenia jednego z drugim może być nie tylko silna, ale stać się faktem – tak jak do tego doszło ostatnio w warszawskim kościele Karmelitów na Solcu. Sprawujący liturgię duchowny odmówił Szymonowi Hołowni udzielenia komunii twierdząc, że „nie pozwala mu na to sumienie” z powodu „poglądów, jakie ten głosi”.
Ogólna kościelna zasada jest taka, że każdy wierny, czyli każdy ochrzczony, który właściwie prosi o przyjęcie sakramentu, jest odpowiednio przygotowany i prawo kanoniczne mu tego nie wzbrania, może i powinien być do niego dopuszczony. W świetle Kodeksu Prawa Kanonicznego takiej możliwości w przypadku komunii św. nie ma osoba (1) ekskomunikowana lub podlegająca interdyktowi, po wymierzeniu lub deklaracji kary; (2) trwająca z uporem w jawnym grzechu ciężkim; (3) będąca pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających lub (4) jawnie okazująca lekceważący stosunek wobec sakramentów świętych. Jak więc widać, udzielanie komunii nie jest czynnością „automatyczną”, ale nie podlega też wyłącznie ocenie sumienia samego szafarza, bo nie jest on jasnowidzem.
Warszawski karmelita dokonał jednak samowolki, gdyż Hołownia przystępując do sakramentu nie spełniał żadnego z tych kanonicznych warunków. Konsekrowana hostia nie jest własnością księdza ani nie jest nią sumienie pragnącego ją przyjąć człowieka – o tym powinien pamiętać każdy szafarz komunii. Można powiedzieć, że w tym incydencie zabrakło duchownemu pokory, wiedzy i dojrzałości, ujawniły się za to wszystkie bolączki klerykalizmu. ©℗