Same pytania

Jakiekolwiek słowo drukowane na marginesie wydarzeń bieżących winno dziś mieć dokładną datę, ponieważ między jego napisaniem a rozpowszechnieniem upływa zawsze trochę czasu, a sprawy toczą się aż nadto szybko, za szybko nawet. Zaczynam więc i teraz od daty: dziś mamy 5 maja 2005, a to, co chcę powiedzieć, odnosi się do publikacji w najnowszym numerze tygodnika Wprost. Tym, który ukazał się trzy dni temu, jest więc już znany wszystkim, którzy sobie tego zażyczą.

15.05.2005

Czyta się kilka minut

To, co chcę powiedzieć, to są pytania. Tekst bowiem jest donosem na człowieka znanego z imienia i nazwiska, a oskarżanego expressis verbis o donosicielstwo właśnie. Nie pierwszy raz, ale chyba jeszcze nigdy tak jednoznacznie.

Autor donosu powołuje się na “ustalenia historyków Instytutu Pamięci Narodowej" cytując m.in. funkcjonariusza SB i dwóch urzędników tejże firmy opowiadających w swoich notatkach o rozmowach z wymienionym księdzem.

Pytanie pierwsze: o prawdziwość donosu. Bowiem na razie potwierdzenia prawdziwości materiałów odmówił zarówno prezes IPN, jak dyrektor oddziału krakowskiego.

Pytanie drugie: o zasadę, na mocy której dziennikarz (w tym przypadku dziennikarz “Wprost") może sięgać bez kłopotu po materiały archiwalne i publikować je nie przejmując się ich sprawdzaniem.

Pytanie trzecie: o prawo dziennikarza do publicznego podawania nazwiska człowieka, którego donos dotyczy. Także wtedy, gdy donos ten, jak w tym przypadku, oznacza wyrok bez odwołania, bo żadne późniejsze starania o stwierdzenie niewinności, choćby stuprocentowej, nie będą już miały najmniejszego znaczenia.

I pytanie czwarte i ostatnie: o zasadę dobra publicznego, dla której to zasady miałby dziennikarz zajmować się taką działalnością w powyższym trybie, to znaczy bez najmniejszych ograniczeń i w pełnej dowolności.

Pytania te nie znajdą odpowiedzi. Od pewnego czasu milczą bowiem wszystkie gremia zajmujące się niegdyś sprawami dziennikarskiego etosu. Teraz żyjemy pod presją hasła o “poznawaniu prawdy", które stało się nadrzędne wobec wszelkich norm praworządności, a nawet uczciwości w sensie elementarnym. Dlatego stwierdzenie, iż tego rodzaju publikacja nie ma nic wspólnego z dziennikarskim etosem w dotychczasowym rozumieniu tego pojęcia, wypowiadam wyłącznie we własnym imieniu i na własny rachunek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005