Rzeki zmieniają swój bieg

Wiara daje wewnętrzny pokój i pogodę ducha tam, gdzie trudno się ich spodziewać. Wiem o tym, bo bardzo wiele razy to widziałem.

07.12.2010

Czyta się kilka minut

Mówienie o "zwariowanym świecie" jest absurdem. To nie świat wariuje, lecz ludzie. I nie świat doprowadza do zachwiania równowagi psychicznej, lecz my sami. Udoskonalając świat - jak się okazuje - nie czynimy go wcale łatwiejszym dla ludzi. Paradoksalnie, udoskonalenie (przyspieszenie) środków komunikacji (i tej do poruszania się w przestrzeni, i tej polegającej na przekazywaniu wiadomości) dało nam poczucie, że coraz mniej mamy czasu. Wzrost dobrobytu - w skali globalnej - nie pociągnął za sobą zmniejszenia obszarów nędzy. Materialny postęp nie przekłada się na wzrost liczby ludzi szczęśliwych, nawet wprost przeciwnie: w Polsce poprawie sytuacji gospodarczej towarzyszy wzrost liczby osób dotkniętych depresją, nerwicami itp. dolegliwościami. Zapotrzebowanie na psychoterapeutów rośnie, choć - jak mogłoby się wydawać  - po upadku komunizmu życie ludzi stało się jednak znacznie bardziej znośne.

Analizie tego zjawiska i szukaniu odpowiedzi na pytanie, jak się chronić, poświęcone są wiodące materiały obecnego numeru "Tygodnika". W tym kontekście warto spytać, jaką rolę w zachowaniu psychicznej równowagi może odegrać wiara, chrześcijaństwo, Kościół? Tutaj chciałbym się podzielić tym, co wiem z potocznej obserwacji zwykłego chrześcijanina, księdza, który jako taki od kilkudziesięciu lat żyje wśród ludzi.

Wiem, że wiara i Kościół leczą (mogą leczyć) najdotkliwsze rany naszej epoki. Inna sprawa, czy rzeczywiście leczą.

Jednym z największych cierpień naszej epoki jest samotność. Charakterystyka Galatów w czasach św. Pawła pasuje jak ulał do nas: "A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli" (Ga 5, 15). I Paweł, nie wdając się w meritum sporów, wskazuje (nic nie szkodzi, że w innym liście) remedium: "Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was - ku chwale Boga" (Rz 15, 8). Wystarczy odkryć, że Jezus Chrystus miłością ogarnia nas wszystkich, by każdego  przygarnąć do serca.

Wyczerpujące psychicznie współzawodnictwo w zdobywaniu pieniędzy, władzy i znaczenia nie niszczy człowieka, który, dzięki wierze, wie, że "jednego tylko potrzeba", że "postać tego świata przemija", że kariera (własna lub ukochanych dzieci) i majątek nie wypełnią ludzkiego serca, które - mówiąc słowami Augustyna - "jest niespokojne, póki nie spocznie w Tobie".

Na istotne dla psychicznej równowagi pytania o sens życia, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest ono "produktywne", o sens starości, choroby i samej śmierci odpowiada wiara. Ona daje wewnętrzny pokój i pogodę ducha tam, gdzie trudno się ich spodziewać. Wiem o tym, bo bardzo wiele razy to widziałem.

Czy rzeczywiście człowiek, żyjący pod ciśnieniem rozpędzonej cywilizacji, znajduje te odpowiedzi  w Kościele? Istnieją przecież psychiczne zaburzenia na tle religijnym, istnieją zranienia wyniesione ze spotkania z ludźmi Kościoła.

Jestem przekonany, że nie są to defekty Ewangelii, lecz skutki jej deformacji, traktowania magicznego, instrumentalnego w walce politycznej. Benedykt XVI w słynnej rozmowie z Peterem Seewaldem mówi, że koniecznie trzeba zobaczyć, co w Kościele jest nieużytecznym nadmiarem, i uczynić wszystko, by zająć się tym, co istotne, aby naprawdę w tej naszej epoce słyszeć słowo Boże, żyć nim i przekazywać je innym. Parafie jak stacje duchowej obsługi, a nie wspólnoty, kazania, w których trudno się doszukać Ewangelii, działalność charytatywna, nawet sprawna, ale bez miłości, pochłaniająca czas i energię skuteczność gospodarcza, której celem nie są najsłabsi i bezbronni (bo dla nich nie starcza czasu i energii), moralizowanie zamiast zachwytu Panem Bogiem, poprawność polityczna zamiast (świętego) szaleństwa sprawią, że pewnego dnia znajdziemy się (my, którzy mamy być świadkami Ewangelii)  z dala od nurtu, którym płynie życie ludzi. Rzeki zmieniają swój bieg.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2010