Rząd ma plan

Wicepremier Mateusz Morawiecki ma ambitny cel – chce stworzyć nowy model rozwoju.

22.02.2016

Czyta się kilka minut

To mają być reformy na skalę Eugeniusza Kwiatkowskiego czy Leszka Balcerowicza. Towarzyszące im inwestycje sięgną biliona złotych. Przez 15–16 lat Polska i Polacy mają się znacznie wzbogacić: w 2030 r. średnie zarobki powinny się zrównać z unijnymi.

Kluczem do osiągnięcia celu ma być innowacyjność połączona z lepszymi wynikami eksportu. Nowa strategia jest potrzebna, gdyż Polska stoi w obliczu poważnych pułapek rozwojowych: średniego dochodu, za małych oszczędności, przeciętnych towarów, zapaści demograficznej i słabości administracji. Nowy model zastąpi stary, który – według autorów planu – się zużył: tworzy za mało bodźców, spycha Polskę do roli „kraju-montowni”, a wielu Polakom nie pozwala godnie żyć. Nie wymusza na naszych przedsiębiorstwach modernizacji. Koronnym argumentem jest brak patentów i innowacyjnych towarów. Czas więc na nasze know-how.

Dlaczego polskie firmy nie są innowacyjne? Po pierwsze, trudno innowacyjność zadekretować. Po drugie, większość z nich ma za mało kapitału, by myśleć o własnych zaawansowanych laboratoriach. Dlatego – przekonuje wicepremier – współpraca biznesu i nauki oraz między małymi innowacyjnymi firmami a tymi dużymi musi być efektywniejsza. Tu potrzebne będą instrumenty państwowe: ulgi podatkowe i kredyty. Ale szczegółów na razie nie znamy. Małe, innowacyjne firmy mają być też promowane w zamówieniach publicznych. Aby tak się stało, zrywamy z zasadą, że najtańsza oferta wygrywa przetarg. Trudno się z tym nie zgodzić.

Plan Morawieckiego powstaje w momencie, gdy państwa ratują gospodarki przed skutkami kryzysu, ręcznie sterując procesami ekonomicznymi. W strategii wicepremiera państwo ma w inteligentny sposób stymulować gospodarkę, nie szczędząc przy tym pieniędzy. To równie trudne, jak zachęcenie firm do inwestowania w innowacyjność – bez gwarancji, że to się opłaci. Reformy Morawieckiego wymagają odwagi urzędników.

Plan wicepremiera może się nie podobać, można w nim znaleźć luki i nieścisłości. Pytać, skąd weźmiemy tak wielkie pieniądze na jego realizację. Ale warto pamiętać, że po 2020 r. zaczną się kurczyć unijne dotacje. To ostatni dzwonek, by się na ten moment przygotować. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka ekonomiczna, pracuje w Polskiej Agencji Prasowej.

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2016