Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ostatnio odebrano mniejszości polskiej dom w Iwieńcu, wprowadzono prawo umożliwiające likwidację polskich szkół na Białorusi, postanowiono rozprawić się z firmą Polonica, która stanowiła podporę działalności Związku Polaków na Białorusi. Aresztowano ok. 40 działaczy polonijnych, przewodniczącą Związku Andżelikę Borys skazano na karę grzywny, w prasie trwa nagonka na niezależny od władz Związek (na Białorusi działa też druga organizacja o tej samej nazwie, lojalna wobec Łukaszenki, której ma przypaść wspomniana nieruchomość).
W Polsce pojawiło się pytanie: czy polityka ocieplenia relacji z Białorusią miała sens, jeśli nie można pomóc polskiej mniejszości? Nie brakuje oskarżeń pod adresem ministra Radosława Sikorskiego. Oczywiście, obowiązkiem polskiego rządu jest pomoc polskiej mniejszości za granicą. Dobrze, że Polska w tym konflikcie nie została sama i że włączają się w to instancje europejskie. Miejmy nadzieję, że Łukaszenka zastanowi się, co mu się opłaca - dobre stosunki z Zachodem czy kolejna awantura wywołana atakami na Związek.
Inna sprawa, że gdy dokonywał się podział Związku Polaków na Białorusi na proreżimowy i wolny (z Andżeliką Borys na czele), Polakom należącym do tego reżimowego odmówiono prawa wjazdu do Polski. Nikt nie myślał wtedy o tym, że rykoszetem uderzyło to również w ludzi żyjących na białoruskich wsiach, niewiele rozumiejących z polityki, którzy nawet nie wiedzieli o dokonujących się podziałach.
Polska, jak inne europejskie kraje, brała udział w polityce izolacji Białorusi. Reżim jednak nie stopniał. Zachód postanowił więc przerwać izolację, bo też okazało się, że interesy Unii Europejskiej i reżimu Łukaszenki mogą być zbieżne: obu stronom zależy na ocaleniu niezależności Białorusi od Rosji. Mińsk do tej pory brał kredyty w Moskwie, dzięki ociepleniu z Zachodem mógł zapożyczać się w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Białoruś została objęta polsko-szwedzką inicjatywą Partnerstwa Wschodniego. Wreszcie w polskiej polityce wobec tego kraju zaczęło się coś dziać. Partnerstwo Wschodnie zakłada myślenie o Białorusi w perspektywie długoterminowej. Łukaszenka prędzej czy później odejdzie, problem Rosji, która w państwach byłego ZSRR widzi swoje "strefy wpływów", pozostanie.
I z tej perspektywy zbliżenie z Białorusią ciągle się opłaca. Zresztą - gdyby Polska nie podjęła ryzyka, jaki miałaby wpływ na sytuację na Białorusi? Taki sam lub jeszcze mniejszy.