Rysunki Gabriela

Mój dziewięcioletni synek Gabriel narysował niedawno taki obrazek: brodaty mężczyzna krzyczy, bo z tyłu gryzie go krokodyl, podpisany jako świat. Kiedy Gabriel jest w weselszym nastroju, rysuje portrety naszej rodziny, na których Tata, Mama i Gabriel mają na koszulkach wypisane słowo: wolni.

---ramka 326005|prawo|1---Gabriel rysował te obrazki w domu, kiedy wracał do zdrowia po operacji usunięcia guza. Ale rysunki mają związek nie z jego stanem fizycznym, lecz psychicznym: mój synek po prostu tęskni za Tatą.

Teraz Gabriel chodzi z powrotem do szkoły. Lekcje w kubańskiej szkole są równie pełne polityki, co jego rysunki, ale oczywiście w odmienny sposób: nauczycielka opowiada dzieciom o “kubańskich najemnikach", którzy za garść dolarów sprzedają się rządowi USA. Razem z innymi dziećmi Gabriel bierze udział w “mityngach", na których uczniowie obrzucają błotem “wrogów rewolucji", czyli także jego Tatę. Gdyby tego nie robił, byłby podejrzany o to, że ma “problemy ideologiczne". I podczas gdy ja szukam adwokata lub piszę skargi do ministra sprawiedliwości z powodu tego, w jaki sposób mój mąż jest traktowany w więzieniu, Gabriel odrabia pracę domową, układając na lekcję hiszpańskiego zdania o “rewolucyjnej sprawiedliwości", która broni ojczyzny i karze “najemników".

Czasami nie chce iść do szkoły. “Dlaczego, kochany - pytam - przecież szkoła jest ważna?". “Ważny jest mój tato i nie lubię już szkoły" - odpowiada. Problem polega na tym, że ojciec Gabriela, a mój mąż, Manuel Vázquez Portal, jest jednym z tych, których prześladuje “rewolucyjna sprawiedliwość". Wedle oficjalnej propagandy Gabriel jest synem “kontrrewolucjonisty". Za swoją poezję i artykuły Manuel został skazany na 18 lat więzienia. W tym samym czasie skazano 74 innych dysydentów: wśród nich poetów i chłopów, lekarzy i robotników, kapitana holownika i tłumacza.

Nie tylko dzieci, ale także my, dorośli, nie rozumiemy do końca tego, co dzieje się w naszym kraju. Dlaczego państwowy system edukacji zobowiązuje dzieci do wykrzykiwania haseł, których nie pojmują, zamiast pozwolić im być dziećmi? Jak to możliwe, że pisanie wierszy można uznać za “akt zagrażający bezpieczeństwu i terytorialnej integralności republiki"? Jak można potraktować wyrażanie opinii w tekście dziennikarskim jako pogwałcenie “prawa do ochrony niepodległości państwa i kubańskiej gospodarki"? Te pytania dręczą i dzieci, i dorosłych.

Może nie powinnam się dziwić, że Gabriel jest tak niespokojny? Kiedyś jego ciotka zapytała go, dlaczego skacze w kółko i robi rzeczy, których lekarz mu zabronił. Odpowiedział poważnie: “Ciociu, spadła na mnie katastrofa".

Ta katastrofa spadła na naszą rodzinę 19 marca 2003 roku, kiedy do naszego mieszkania przyszło 14 mężczyzn w mundurach i po cywilnemu. Urządzili rewizję, skonfiskowali maszynę do pisania (pożyczoną), radio i rozmaite zapiski mojego męża. A potem poszli, zabierając Manuela.

Teraz Manuel siedzi w więzieniu w Santiago de Cuba, odległym o około osiemset kilometrów od naszego domu w Hawanie. Widzenia mamy raz na trzy miesiące. Z powodu stanu zdrowia mojego synka powinniśmy lecieć samolotem. Gdy nie udaje mi się zdobyć biletów na samolot, jedziemy pociągiem, ale wtedy muszę wykupić dla Gabriela dwa bilety, bo synek musi się położyć (podróż trwa najmniej 12 godzin). Co gorsza, na miejscu nie mamy się gdzie zatrzymać.

Podobne historie mogą opowiedzieć rodziny pozostałych więźniów politycznych, aresztowanych i skazanych jak Manuel rok temu.

Słyszałam, że matkom, które nie pozwoliły swoim dzieciom wziąć udziału w politycznych spędach, na których poniżano ich uwięzionych ojców, grożono więzieniem za “działanie przeciw normalnemu rozwojowi nieletnich". Kiedy więc pełne dobrej woli osoby radzą, abym zabrała Gabriela do psychologa, uznaję, że mądrzej jest to ignorować.

Już lepiej niech rysuje w domu te swoje rysunki.

Przełożył MF

Z listów Manuela do Yolandy

Kochanie,

głodówka tylko potwierdziła moją odporność i zdolność oparcia się castroenteritis i innym zarazom. Oceniam, że gdy ją przerywałem, miałem jeszcze siły na jakieś 10 dni głodowania bez narażania organizmu na znaczące szkody. Wygląda na to, że Duch Święty mnie karmił. To były trudne dni. Gdy odmówiłem jedzenia, zabrali mi wszystko, co tu posiadam, włącznie z ręcznikiem, mydłem, szczoteczką i pastą do zębów.

Dobre wiadomości: odleżyny, jakich dostałem od spania na ziemi i w brudzie podczas głodówki już się zagoiły. Jem delikatesy, które mi przywiozłaś i zacząłem przybierać na wadze: z 49 kg (tyle ważyłem, jak skończyłem głodówkę) utyłem do 54 kg. Wygląda, że ser i mleko to podstawowe pożywienie, szkoda, że naszym dzieciom zabierają mleko w wieku lat siedmiu [mleko jest racjonowane na Kubie dla dzieci do 7 lat, potem dostępne jest tylko w sklepach dolarowych lub na czarnym rynku - red.]. (...)

Rząd kubański swoją obłędną, totalitarną postawą naraża przyszłość Kuby, wystawiając opozycjonistów na niebezpieczeństwa grożące ich zdrowiu duchowemu i fizycznemu. Nie myśl, kochanie, że rozważam te szaleństwa rządu kubańskiego ze strachu. Dla mnie strach - strach przed ludźmi - jest uczuciem małodusznym. Ja boję się tylko Boga. Ale przeraża mnie przyszłość Kuby. Czy próżność jednego człowieka może być silniejsza niż wola narodu i pragnienie wolności, stabilności i szczęścia? Czy damy się zaślepić, zgubieni w labiryncie, gdzie czeka nas bieda, izolacja i poniżenie? (...)

9 października są moje urodziny. Nie będę cieszyć się Tobą, a Gabriel nie obudzi mnie w tym roku z oczami błyszczącymi radością, żeby przypomnieć mi, w porannych zabawach, że się starzeję. Kiedy wrócą te przyjemności duszy, do jakich przywykliśmy, a których pozbawiły nas niesprawiedliwość i okrucieństwo reżimu?

Na te pytania, które stawiam Tobie i sobie, mogę tylko dać odpowiedź, jaką zawsze daję tym, którzy pytają, kiedy skończy się ten ohydny reżim: “To się skończy, kiedy my, Kubańczycy, tego zapragniemy". Jeśli żyjemy pod tą tyranią, to dlatego, że ją tolerujemy, a więc na nią zasługujemy. Póki naród kubański, mimo represji, nie zdecyduje się być wolnym, będziemy niewolnikami. Póki wierzymy w propagandę, będziemy żyć jak zahipnotyzowane ropuchy w błocie. (...)

Dziś wiem z całą pewnością, że przeszkodą dla rozwoju Kuby jest ten reżim. Reżim, który jest nie tyle systemem rządów, co mało wartościowym eksponatem muzealnym, żywą skamieliną, która zatacza się, potyka, przeszkadza w przejściu do nowego stulecia, do nowego istnienia, jakie jest udziałem reszty świata. Cóż za anachroniczna i wampirowata mumia powstrzymuje nas, wykoleja i wyczerpuje, podczas gdy szczęście nam się wymyka? Czy pozwolimy, aby nas całkiem wykrwawiła, gdy tymczasem świat odżywa (...). Tak być nie może. Być żywym, choć uwięzionym, znaczy walczyć. (...) Represje władz nasilają się, nacisk zwiększa się w zawrotnym tempie, pachnie trupem. Stara, wyczerpana dyktatura - czy ona kiedykolwiek była “dyktaturą proletariatu"? - nie oprze się ciśnieniu własnej zatrutej krwi. Wejdziemy w końcu w nowy wiek jak wskrzeszeni, jakbyśmy uciekli z paskudnego grobu. (...)

Nie będzie to proste. Przyzwyczaić nasze społeczeństwo bez tradycji demokratycznych do zalet i wymogów demokracji - to zadanie dla wielbicieli wolności. Byłoby niewybaczalne, gdybyśmy zignorowali przeszkody, jakie napotkały kraje niedawno wyzwolone z totalitaryzmu, i popełnili te same co oni błędy. Trzeba być przygotowanym także na takie zjawiska, jak koniunkturalizm, skłonność do korupcji, zachłanność i podła chciwość, aby powstrzymać je na czas. Wad totalitaryzmu nie można zastąpić nowymi wadami. Najważniejsze jest przestudiowanie czynników, które w krajach o tradycji demokratycznej doprowadziły do rozwoju gospodarczego, politycznego i społecznego. Nie należy jednak zaszczepiać ich ślepo, trzeba wziąć poprawkę na specyfikę naszej rzeczywistości. To pomoże przyspieszyć nasz rozwój i uniknąć błędu nieszczęsnej, kapryśnej improwizacji; błędu, można powiedzieć, typowego dla krajów Południa. Czeka nas więc ciężka praca. (...)

Nie słabnij, kochanie: bądź moim głosem, moimi oczami i uszami, bo jak pisze poeta Walt Whitman “każda cząstka mojego ciała jest Twoja" i bez Ciebie nie jestem kompletny, nie istnieję.

Jesień - zima 2003

***

Kochanie,

To będzie list krótki, spłodzony w pośpiechu. Pilny jak wiadomości, których opóźniać nie należy. Ten, kto wie, co to miłość, wiedzieć będzie, dlaczego.

Miałem tutaj wizytę niby cwaniacką, niby grożącą. Tak grubo szyta, że raczej grożąca. Detali na razie nie mogę ci podać. Tylko powtarzam to, co mówię od początku: za wszystko to, co Ty mówisz, odpowiedzialny jestem wyłącznie ja. Niech nikt nie stara się widzieć w Tobie i Twoich działaniach innej winy niż tej, że mnie kochasz. Jeśli ktoś chciałby użyć Twoich słów, aby Cię o coś oskarżyć, dowiedzą się, do czego jestem zdolny. Skończy się subtelna zabawa w kotka i myszkę, a zacznie krwawa, bezwzględna wojna.

Bądź czujna i poradź czujność innym, którzy narażeni są na podobne ryzyko. Ranna bestia atakuje bezładnie, ale jest niebezpieczna. Bądź Ty, i niech inni też będą przygotowani, że pokaże pazury. Każdy krawiec, nim zacznie szyć, bierze miarę. Bierzcie je, ale nie przestawajcie szyć. Nie pozwólcie, by jakiś chuligan się do Was dobrał. Nie zostawajcie na plaży, idźcie na pełne morze, niech na wszystkich brzegach ludzie dowiedzą się, jakim niebezpieczeństwem jest kochać, kiedy miłość jest skierowana do kogoś tak dalekiego od serca bestii.

Kochanie, Ty jesteś moim głosem. Jeśli zmuszą Cię do zamilknięcia, to powiedz im, że wtedy ja będę rozrabiać, i że mam dobre gardło. Bądź dobrym marynarzem, nie zostawiaj nic na brzegu, niech wszystko, nawet najdrobniejsze szczegóły odbiją się echem na wszystkich plażach. Ja jestem autorem - materialnym i intelektualnym - wszystkiego, co mówisz. Jeśli szukają winnego, oto jestem i czekam na nich. Twoim przestępstwem jest kochać mnie. Moim przestępstwem jest, że nie dałem ci na czas ojczyzny, w której bronić miłości nie jest przestępstwem.

Twój ja

Więzienie Aguadores, 8 lutego 2004

przełożył BI

---ramka 326004|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2004