Rozum zachwycony pięknem

Kallistos Ware uczestniczył w dyskusjach o możliwości wyświęcania kobiet czy rewizji podejścia do związków homoseksualnych. Czym gorszył swoich prawosławnych współwyznawców.

05.09.2022

Czyta się kilka minut

Kallistos Ware  (po lewej)  z Anbą Angaelosem, arcybiskupem Londynu Koptyjskiego Kościoła Prawosławnego, marzec 2016 r. / TWITTER / @BISHOPANGAELOS
Kallistos Ware (po lewej) z Anbą Angaelosem, arcybiskupem Londynu Koptyjskiego Kościoła Prawosławnego, marzec 2016 r. / TWITTER / @BISHOPANGAELOS

Był jednym z najbardziej znanych współczesnych teologów wschodniego chrześcijaństwa. A przecież mowa o rodowitym Angliku, absolwencie londyńskiej Westminster ­School oraz oksfordzkiego Magdalen College. Ten dżentelmen w powłóczystej greckiej sutannie wręcz ucieleśniał więź obu płuc schrystianizowanej Europy oraz całym sobą poświadczał dobrodziejstwo oddychania obojgiem z nich. W jego optyce chodziło tu z jednej strony o Bizancjum i zainspirowaną przez nie słowiańszczyznę, a z drugiej strony Rzym oraz pokrewne mu duchem – choć na zewnątrz opozycyjne – Kościoły narodzone z Reformacji. 24 sierpnia w wieku 88 lat zmarł w Oksfordzie metropolita Kallistos (­Timothy Ware), biskup pomocniczy grecko-prawosławnej archidiecezji Tiatyry i Wielkiej Brytanii.

Zbliżenie

Odkrywszy prawosławie u progu dorosłości i zachwyciwszy się nim aż po konwersję, Ware nie uległ pokusie neofickiego wojowania z resztą świata. Jako ambasador „światła ze Wschodu” stał się zarazem współtwórcą ekumenicznego zbliżenia nie tylko prawosławno-anglikańskiego (za udział w którym Prymas Canterbury uhonorował go specjalnym odznaczeniem). Miał również wkład w bynajmniej nieoczywiste zbliżenie między prawosławiem a chrześcijaństwem ewangelikalnym.

Przyznajmy, że to robi wrażenie: mnich-biskup, z maryjnym ­medalionem na piersi, przyjmowany z ­sympatią w Centrum Billy’ego Grahama w ­W­hea­ton ­(Illinois, USA). Ware łączył przekonanie o kompletnym charakterze dziedzictwa własnego „Kościoła pierwszych siedmiu soborów” z afirmacją duchowych bogactw protestantów i rzymskich katolików. Pozostawał też wierny przeświadczeniu, że Kościół ma być dialogiczny na podobieństwo Trójjedynego Boga, o którym daje świadectwo.

Prawie jak Newman

W słowie wstępnym do polskiego przekładu jednej z ważniejszych książek Kallistosa – „Prawosławna droga” („The Orthodox Way”) – ks. Wacław Hryniewicz odnotował, że jawił się on niektórym jako „prawosławny Newman”. Istotnie, łatwo skojarzyć ze sobą postacie dwóch Brytyjczyków związanych z Oksfordem, których dzieli wprawdzie stulecie, lecz łączy doświadczenie przejścia od anglikańskiej pobożności szukającej pogłębienia, poprzez studium Ojców Kościoła, ku bardziej klasycznej, „kontynentalnej” formie chrześcijaństwa. Jednak towarzysząca podobieństwom różnica ma swą wagę. Podczas gdy Newmanowi trafiła do przekonania logika tradycji rzymskiej, Ware’a ujęła głębia greckiej patrystyki i urzekł duch wschodniej liturgii. Ponadto jego ­przewodnikami stali się przedstawiciele emigracyjnej teologii rosyjskiej.

Nasuwa się więc raczej porównanie z historią innego oksfordczyka z XIX stulecia, Williama Palmera – należącego zresztą do tego samego co Newman nurtu odnowy anglikanizmu. Palmer prowadził korespondencję z prawosławnym apologetą rosyjskim Aleksiejem Chomiakowem oraz sympatyzował ze wschodnią ortodoksją. Jednak i w tym przypadku analogia się załamuje, gdyż Palmer po zderzeniu z przejawem prawosławnego ekskluzywizmu (zażądano od niego powtórnego chrztu) ostatecznie przeszedł do rzymskich katolików.

Timothy Ware nie podzielił przekonań Newmana ani nie powtórzył drogi Palmera. W roku 1958, jako 24-latek, został członkiem społeczności Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola. Osiem lat później, po monastycznych postrzyżynach i przyjęciu święceń, już jako ojciec Kallistos połączył służbę w grecko-prawosławnej parafii w Oksfordzie z pracą wykładowcy tamtejszego uniwersytetu.

Ortodoksja jest drogą

Zgodnie z brzmieniem tytułu przywołanej książki, w przeżyciu i refleksji Kallistosa Ware’a wiara stanowiła drogę – proces egzystencjalny i duchowy (a więc również intelektualny). Takie ujęcie chrześcijaństwa wyrażało poświadczoną w Dziejach Apostolskich samoświadomość wczesnego Kościoła. Zatem ortodoksja widziana jako wierność „Pismu rozumianemu przez Kościół na przestrzeni wieków” zachowuje charakter dynamiczny. W jednym z wywiadów hierarcha stwierdzał: „Tradycja żyje dalej. Era ojców nie skończyła się w V czy VII wieku. Moglibyśmy teraz, w XXI wieku, mieć świętych ojców równych ojcom starożytnym”.

Prawosławny teolog Bradley Nassif wyznał, że sam Kallistos jest w jego odbiorze właśnie takim współczesnym ojcem Kościoła. Dla innych wykazywana przez biskupa z Oksfordu świadomość pielgrzymiego charakteru wiary jako wędrówki w głąb Tajemnicy – w mrok na szczycie Synaju, w świetliste zaskoczenie Góry Tabor – bywała kamieniem obrazy. Tym ludziom trudno było przyjąć, że tłumacz i współwydawca klasycznych tekstów z dziedziny prawosławnej duchowości i ascetyki (Filokalia) może akceptować dyskusję o możliwości wyświęcania kobiet oraz rewizji podejścia do związków homoseksualnych. Tymczasem Kallistos nie uważał, żeby do wykluczenia jakiejś opcji wystarczało stwierdzenie, iż „dotąd tego nie robiliśmy” – a wobec faktu, że natura ludzka wciąż stanowi dla nas zagadkę, pozostawał otwarty na rozwój antropologii seksualności.

Jeden z krytyków tej otwartości zarzucił mu bycie w większym stopniu kochającym dyskusje akademikiem niż posłusznym wierzącym. Jakby samo Pismo nie wyrażało ludzkich zmagań ze Słowem i przedzierania się Ducha poprzez literę... Tymczasem w teologii Kallistosa Ware’a umysł mieszka w sercu, myślenie służy nieustannej modlitwie – trwaniu przed odnajdywanym wszędzie Bogiem z miłością, w której splatają się ze sobą respekt, ufność i uwielbienie. Uczony współistnieje w nim z towarzyszem duchowym, którego celtyccy chrześcijanie nazywali anamchara, „przyjacielem duszy”.

Mistyk z krwi i kości

Rosyjska tłumaczka książek Kallistosa, Swietłana Panicz, pisze na Facebooku: „Czemu przekładanie jego tekstów daje taką satysfakcję, przyjemność niemal fizyczną, rozkosz dla umysłu? Pewnie dlatego, że wszystko w nich jest zdrowym rozsądkiem i zdumieniem, wszystko dotyczy piękna i prawdy. (...) To jest teologia zaskoczenia i wdzięczności. Jest jednocześnie teocentryczna i antropologiczna”.

Wspominając osobiste kontakty z władyką (jak tytułują biskupów Rosjanie), tłumaczka kreśli portret kogoś podobnego do Pana Pickwicka i stwierdza, że przy całym imponującym znawstwie bizantyjskiej patrystyki, jakim się legitymował, „żadna bizantyjskość do niego nie pasowała”. Po czym dzieli się anegdotą z pobytu Kallistosa na ekumenicznych Wykładach Uspienskich w Kijowie. Oto na terenie Ławry Peczerskiej do władyki podchodzą dwie kobiety w długich do ziemi sukniach i w chustkach dokładnie zakrywających włosy. Schylają się oczekując błogosławieństwa, a w odpowiedzi słyszą od uśmiechniętego hierarchy: „Hello, girls!”.

Jak to napisał sam Kallistos, w związku z chrześcijańską teologią pobożności i „modlitwą nieustanną”, zalecaną przez apostoła Pawła: „Nic nie powinno być pominięte jako nieodwracalnie świeckie, niezdolne do przeobrażenia w nabożeństwo. (...) Modlić się to widzieć Boga we wszystkim, ogarniać cały świat i z radością ofiarowywać go z powrotem Bogu. Modlitwa i nabożeństwo powinny (...) być częścią naszego istnienia, nie czymś, co robimy, mówimy czy też przemyślamy, ale czymś, czym naprawdę jesteśmy” (tłum. W. Misijuk). Duchowość wyraża się zarówno w okadzaniu ikon i zapalaniu świec w cerkwi, jak i w rowerowych przejażdżkach ulicami Oksfordu, wśród ujadania okolicznych psów.

Proroctwo imion

Choć uznanie każdego imienia za omen trąciłoby pogaństwem, to w przypadku Timothy’ego-Kallistosa Ware’a można odnieść wrażenie, że imiona faktycznie mają sens proroczy. Jego dzieciństwo upłynęło pod dachem pobożnych rodziców, a młodość naznaczyła fascynacja wiarą. Upodabnia go to jakoś do Tymoteusza z Nowego Testamentu, z jego wierzącą babką i mamą, oraz „znajomością świętych Pism od niemowlęctwa” (por. 2 Tm 1, 5; 3, 14).

Z kolei otrzymane wraz z mniszą tonsurą imię Kallistos znaczy po grecku „najpiękniejszy”. Ono towarzyszyło dojrzałym latom i konsekwentnej wędrówce ku osobistemu przemienieniu na wzór Chrystusa – do opromienionego Jego pięknem „królestwa wnętrza”. „The Inner Kingdom” to tytuł pierwszego tomu „Dzieł zebranych” Ware’a.

Metropolita Kallistos był świadkiem Chrystusa, Pięknego Pasterza (ho Poimēn ho Kalos, J 10, 11) i praktykował wiarę jako philokalia – ukochanie piękna. Niech go po tamtej stronie życia spotka to, co najpiękniejsze. Niech zamieszka w świetlistym obłoku, w Miłości, która jest wszystkim we wszystkich. ©

Autor jest teologiem zajmującym się myślą prawosławną, profesorem UPJPII w Krakowie. Pracuje w Instytucie Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu tej uczelni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2022