Rozproszenie 2.0

Czas jest po to, aby nie robić wielu rzeczy na raz. Technologie internetowe i mobilne temu zaprzeczyły. I tak, już od rana maile służbowe i prywatne, czytanie kilku stron www naraz, ważne telefony, w tym samym czasie oglądanie wideo na YouTube, w tle nieustannie Facebook, dwa komunikatory, blogi, smsy...

12.01.2010

Czyta się kilka minut

Ellen Denuto / Corbis /
Ellen Denuto / Corbis /

Przede mną biała kartka i banalne zadanie: w lewej kolumnie mam zapisać cyfry arabskie od 1 do 10. W środkowej - pierwsze 10 liter alfabetu. W ostatniej - znów cyfry do dziesięciu, ale tym razem rzymskie.

- Ale trzeba równomiernie, na zmianę, zapełniać wszystkie kolumny. Czyli 1-A-I. Potem 2-B-II. I to jak najszybciej - tłumaczy pracownik firmy zajmującej się szkoleniami z zarządzania dla biznesu. - To uproszczona symulacja zajmowania się kilkoma zadaniami równocześnie.

Biorę długopis, startuje stoper.

Człowiek jak system operacyjny

Wielozadaniowość - z angielskiego multitasking - to termin z arsenału informatyków. Oznacza taką organizację systemu operacyjnego, która pozwala na wykonywanie wielu zadań w ramach podziału czasu. Tak działa np. Windows.

Ale multitasking wydostał się z komputerowego getta. Dziś oznacza coś więcej - organizację życia.

33-letni Michał Ochocki, pracownik dużego koncernu medialnego z Warszawy, prywatnie ojciec dwójki małych dzieci, do firmy przychodzi koło 10.00. - Rano sprawdzam maile służbowe i prywatne. Przeglądam jednocześnie wiele stron internetowych. Dzwonię, rozmawiam, odpowiadam. To narasta gdzieś tak do południa - relacjonuje Michał, który prosi o zmianę nazwiska, bo na tym jego multitasking w pracy się nie kończy. W tym samym czasie podejmuje kilka decyzji w grze internetowej Travian, sprawdza tran­sakcje na Allegro, gdzie intensywnie handluje. Czasem obejrzy wideo na YouTube. Wysyła kilka razy dziennie komunikaty na serwis mikroblogowy Blip, niekiedy także na Facebooka, oraz prowadzi dwa blogi. Plus e-maile, sms-y i telefony do żony. Okna przeglądarki na jego monitorze zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie próżnują dwie komórki, w tym multimedialny iPhone.

Ochocki to przykład gdzieś ze środka stawki multitaskerów. Są mocniejsi zawodnicy.

- Multitasking w szczątkowej formie był znany od dawna. Np. kierując autem, słuchało się radia. Ale to, co dzieje się teraz, to już zupełnie inna rzeczywistość - mówi prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Coraz więcej naukowców mówi o przedawkowaniu bodźców. O chaosie. O przeładowaniu mózgu.

Prowadzący szkolenie patrzy, jak zapełniam kartkę cyframi i literami. Idzie mi oporniej, niż sądziłem. Zamiast F napisałem G. Poprawiam, ale zwalniam tempo. 36 sekund. Marnie.

Szkoleniowiec wręcza kolejną kartkę: - Teraz to samo, ale inaczej.

Żal cokolwiek stracić

Jeszcze do niedawna wielozadaniowość kwitła głównie w biurach, bo bez komputera i internetu uprawiać ją było trudno. Ale nowe technologie mobilne wyprowadziły multitasking na ulice. Jadąc autem, można dziś nie tylko słuchać radia, ale także komunikatów GPS. Na jednym czerwonym świetle sprawdzić w komórce e-mail, na następnym wysłać sms, a na jeszcze następnym - opublikować wpis na Twitterze o tym, że w mieście znowu korki. A po drodze porozmawiać przez telefon.

- Żyjemy w społeczeństwie 24-godzinnym, z całodobową ofertą mediów, a szczególnie internetu. Czeka na nas dużo potencjalnych informacji, doznań, przeżyć. Żal cokolwiek stracić. Włącza się więc imperatyw czuwania medialnego, człowiek działa jak urządzenie w trybie standby - mówi prof. Krzysztofek. - Ale czasu wydłużyć nie potrafimy. Możemy go za to rozdrobnić. Do tego - dodaje - w ostatnim roku doszło zjawisko zwane real time web, czyli serwisy takie jak Twitter czy Facebook, na których treści aktualizują się non stop. Ich użytkownicy chcą wciąż być na bieżąco, obawiają się, że ominie ich coś ważnego.

Na mojej kartce mam teraz pisać po kolei: najpierw cyfry arabskie, potem litery, na koniec rzymskie. Pika stoper. 1, 2, 3, 4... F, G, H... VIII, IX, X.

28 sekund. Bez pomyłki. I szybciej o ponad 20 proc.

- Nieprawda - odpowiada szkoleniowiec. - Jeszcze szybciej, niż się panu wydaje.

Rozproszeni

Fenomen multitaskingu zbadali właśnie naukowcy z Uniwersytetu Stanforda. Ludzi, dla których intensywny multitasking był stylem życia, porównywano z osobami "zwyczajnymi" przy pomocy trzech eksperymentów badających pamięć, zdolność koncentracji na zadaniu, umiejętność przyswajania informacji i ich sortowania zgodnie z zadanymi założeniami.

Wyniki przeczyły intuicji. Okazało się, że wielozadaniowcy wypadali gorzej. I to we wszystkich testach.

- Multitaskerzy wciąż są zalewani ładunkami informacji z różnych źródeł: z otoczenia i ich własnej pamięci. W końcu tracą zdolność do odfiltrowania tych informacji, które są nie­istotne dla ich obecnych celów i zadań - komentował autor eksperymentu, profesor psychologii Anthony Wagner. Jego kolega Clifford Nass określił rzecz dosadniej: - Są jak ssawki, które zasysają rzeczy nieistotne. Rozprasza ich wszystko.

W języku angielskim jest nawet powiedzenie "You spread yourself too thin". Starasz się robić zbyt wiele rzeczy na raz. A dosłownie: "rozsmarowujesz się zbyt cienko".

Prof. Krzysztofek: - Zdolność do podzielności uwagi rośnie, ale rośnie też niemożność jej skupienia na jednej czynności. Im młodsi ludzie, tym mają mniejszy potencjał, jeśli chodzi o koncentrację. A w sytuacji, gdy wszystko wydaje się ciekawe i ważne, dochodzi do zakłócenia umiejętności wartościowania.

Umiejętności wielozadaniowca są jednak powszechnie w cenie. Bywają wręcz niezbędne. Opis innego badania, przeprowadzonego na policjantach przez trzech psychologów z Uniwersytetu w Georgii, można znaleźć w serwisie Psychologowie.info. Ostatni etap tych testów przypominał grę, która miała symulować obławę na przestępców. Policjanci, u których specjalnie wywołano poczucie zagrożenia, musieli błyskawicznie decydować, czy strzelać do postaci na ekranie. Czasem przechodniów, czasem bandytów z bronią. Ci, którzy mieli większe zdolności do wielozadaniowości, odstrzelili mniej niewinnych.

- Możliwości adaptacyjne mózgu są ciągle niezbadane do końca - mówi Jacek Santorski, psycholog biznesu. - Monitorowanie kilkudziesięciu wskaźników i podejmowanie wielu decyzji nie stanowi szczególnego stresu dla pilota. Podobna jest sytuacja analityka czy brokera, który ze słuchawkami na uszach śledzi ekran komputera, wykonuje obliczenia, co jakiś czas powraca do dokumentu, nad którym pracuje, odbiera telefony, rozmawia z kolegami, z którymi równocześnie realizuje ważne projekty w korporacji... Jeśli jest sprawny, dobrze wyedukowany i wytrenowany, to nie cierpi na tym ani on, ani efektywność pracy - tłumaczy Santorski.

Ochocki też nie wygląda na cierpiącego. Przełożeni w korporacji oceniają go wysoko. - Ale po południu moja wielozadaniowość powoli opada - przyznaje - i około 16.00 sprowadza się już głównie do pracy i ewentualnie szukania w sieci i przez telefon materiałów do niej. Wtedy koncentracja mocno mi rośnie. Im bliżej 19.00, tym intensywniej mogę pracować.

Wielozadaniowość i podejmowanie zbyt licznych projektów to problem nie tylko ludzi, ale przede wszystkim firm. Powoduje to narastające opóźnienia i zatory - dowodzą tego m.in. teorie dr. Eliyahu Goldratta, izraelskiego fizyka, który został guru zarządzania.

Szkoleniowiec jest wyraźnie zadowolony: - Pracując po kolei, skończył pan pierwsze zadanie już po kilku sekundach. Po następnych 10 sekundach gotowe było drugie. Ostatnie po 28 sekundach - mówi. - A w pierwszej próbie? Ukończenie pierwszego zadania zajęło ok. 33 sekund. Drugiego i trzeciego jeszcze dłużej. Żadne zadanie nie skorzystało na wykonywaniu ich wszystkich jednocześnie.

Nie chcę, ale muszę

- W internecie są dwa pokolenia: tubylcy, którzy w nim wyrośli, i imigranci, którzy pamiętają rzeczywistość sprzed internetu. Różnice łatwo zobaczyć, wystarczy choćby spojrzeć, jak odmiennie te grupy postrzegają swoją prywatność i intymność. Tubylcy chętnie upubliczniają wszystko o sobie, najbardziej prywatne i banalne rzeczy. I to przede wszystkim oni są multitaskerami - mówi prof. Krzysztofek.

Tubylcy i imigranci to określenia wprowadzone przez amerykańskiego neurologa prof. Gary’ego Smalla w wydanej rok temu książce na temat roli internetu w ewolucji człowieka. Small stawia tezę, że nowe media postawiły przed mózgiem człowieka zupełnie nowe wyzwania ewolucyjne, do których musi się on dostosować. Starsi, jego zdaniem, są bez szans. Świetnie dostosowują się za to mózgi młodzieży, wykształcając nowe połączenia.

Ceną za to jest jednak np. upośledzenie komunikacji interpersonalnej.

- Ale to przenosi się też na starszych, widzę po sobie - uzupełnia Krzysztofek. - Multitaskerem być nie chcę, ale sytuacja czasem to wymusza. W efekcie trudno mi ostatnio np. długo czytać grubą książkę bez odrywania uwagi.

Wierzy jednak, że nowe pokolenia wykształcą także nowe umiejętności, które pozwolą poradzić sobie z negatywnymi skutkami multitaskingu.

- Problem powstaje tak naprawdę wtedy, gdy ta "symultanka" obejmuje nie tyle kontakt z urządzeniami i technologią, lecz również kontakt z ludźmi, zwłaszcza twarzą w twarz lub telefoniczny - uważa Santorski. Jak podkreśla, na próbie jednoczesnego załatwiania spraw z kilkoma osobami cierpi zarówno system nerwowy, jak i jakość relacji. - Bardzo źle na nią wpływa np. zwyczaj trzymania laptopów przed sobą podczas narad czy spotkań. Lekarz, który robi pacjentowi USG, nie powinien już odbierać komórki. Większość ludzi nie docenia mocy uważności i obecności. Tymczasem - dodaje psycholog - do kontaktów z ludźmi należy stosować zasadę zen: "kiedy jesz, tylko jedz".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2010