Rozmowy niedokończone

Reszka: pewnego przedwyborczego dnia, brnąc przez internetowy bluzg, postanowiłem odnaleźć jego twórców i porozmawiać z nimi.

26.10.2015

Czyta się kilka minut

 / Rys. Kamila Zarembska
/ Rys. Kamila Zarembska

Bogaci i biedni, starzy i młodzi, wykształceni i nie. Samotni, po przejściach, a także szczęśliwi. Chwalą się zdjęciami żon, dziewczyn, wnuków i ulubionego motocykla.

Lubią wiersze, muzykę, kochają zwierzęta. Tylko gdy puszczają im hamulce, robią się bezwzględni. Gotowi są powiesić, pchnąć kosą, wypędzić z Polski.
Oto poczet hejterów.

Biały kołnierzyk
Szanowny Panie Macieju,
jestem dziennikarzem »Tygodnika Powszechnego«. Pod memem dotyczącym posła Mirona Sycza na stronie www.facebook.com/KongresNowejPrawicy/photos/a.723611384346104.107374184…" napisał Pan: »Ścierwo! Na kosę go!«. Chciałem zapytać o powód tego wpisu. Dlaczego użył Pan obraźliwego słowa »ścierwo«? Dlaczego napisał Pan: »na kosę go«? Pytam, bo piszę o tym tekst. Wyjaśnię, że nie chcę używać w nim Pana nazwiska, ani też nazwisk innych osób, które w sposób bardzo ostry wyrażają poglądy, ale chcę zrozumieć ich motywację.
Pozdrowienia
”.

Wyślę kilkanaście takich listów, jednak Maciej fascynuje mnie najbardziej. Ze wszystkich hejterów, na których natrafiłem, ma najfajniejsze ciuchy, w tym szalik drogiej marki Burberry. Jego dziewczyna wygląda jak modelka. Skończył ekonomię. Powodzi mu się bardzo dobrze. W internecie szybko znajduję jego firmę konsultingową i jeszcze jedną firmę. Podziwiam hobby: jazdę na szybkich motorach.

Maciej to człowiek sukcesu. Czasem tylko żali się na konflikt z byłą partnerką. Mówi, że tęskni za dziećmi i kontaktem, którego został pozbawiony. Przyjaciele mu wtedy współczują. Zachęcają, żeby walczył.

Słowo „ścierwo!” nie gra z wizerunkiem empatycznego chłopaka, który tęskni za dziećmi. Groźba „Na kosę go!” – też nie wpisuje się w wystudiowany wygląd, z szalikiem drogiej firmy Burberry.

Maciej to zbiór kontrastów i niekonsekwencji. Jestem pewien, że on jeden mi odpisze. W sieci porusza się przecież doskonale, jakby to był jego żywioł. Myślę, że użyje dobrych argumentów, obróci wszystko w żart albo zwyczajnie przeprosi.

Nic z tego. Nie mylę się tylko w jednym. Maciej reaguje najszybciej. Jego komentarz o „ścierwie i kosie” znika. Jego profil na Facebooku przestaje być dla mnie widoczny.

Ogarnął go strach? Właśnie przestał być internetowym nienawistnikiem?

Samobójca
Do tekstu o hejterach wybrałem jeden przypadek. Dotyczy posła PO Mirona Sycza. Korzenie internetowych ataków na niego sięgają wywiadu, którego udzielił mi jeszcze w kwietniu 2013 r. Opowiedział wówczas rodzinną historię: ojca, żołnierza Wojska Polskiego, który walczył w 1939 r. z Hitlerem i który potem został skazany na karę śmierci za udział w partyzantce UPA, zmienioną na 15 lat więzienia. I matki, wysiedlonej w ramach akcji Wisła.

„– Moja mama miała żal do Polaków...

– O co?

– Polacy kojarzyli jej się z żołnierzem w rogatywce z orzełkiem, który przyszedł do ich domu i powiedział: »Macie półtorej godziny na spakowanie rzeczy«. Oni tego nie rozumieli. Czym zawinili? Dlaczego muszą odchodzić ze swojego domu? Dokąd ich wywożą?

– Wyrósł Pan wśród takich opowieści?

– Słuchałem ich przez całe dzieciństwo. Matka, ciotka, cała wioska Ostre Bardo o tym mówiła: »Polski żołnierz, orzełek na rogatywce, półtorej godziny«. Nie byłem chowany, delikatnie mówiąc, w miłości do Polaków.

– Tylko w nienawiści?

– Tak, w nienawiści. Z czasem zacząłem pytać: »Dlaczego aż tak ich nienawidzicie?«.

– I co?

– Ciotka: »A za co mam ich lubić? Że wygonili mnie z domu? Że nie możemy się odnaleźć po całym świecie? Że mnie bili?«. To opowieść ciotki, która przecież nie była w partyzantce, w OUN, w UPA. Była prostą kobietą, która nawet nie wiedziała, gdzie jest Wołyń.

– Co jeszcze mówiła?

– Sowieci i hitlerowcy nie zrobili nam tego, co Polacy”.

Sycz opowiadał długo: że do siódmego roku życia nie mówił po polsku, że uciekał ze szkoły, bo nie rozumiał, czego chce nauczycielka. O tym, jak ukrywał, że jest Ukraińcem, i o przełomie – kiedy pierwszy raz zaprzyjaźnił się z Polakiem.

To nie była zwykła rozmowa. Poseł nigdy wcześniej nie wypowiadał takich słów publicznie. Zgodził się, bo chciał, żeby Polacy zrozumieli uczucia Ukraińców. Bo bez zrozumienia pojednanie można tylko udawać.

Doskonale wiedział, że najprawdopodobniej popełnia polityczne samobójstwo: „Zobaczy pan, że mi to wyciągną...”.

Uważałem, że przesadza. Wywiad wywołał gorącą dyskusję, ale potem wszystko ucichło. Temat wrócił przed wyborami, w formie memów. Spowiedź życia została zredukowana do urywka: „Nie byłem wychowywany, delikatnie mówiąc, w miłości do Polaków. Tak, w nienawiści”. Albo opisana lakonicznie: „Syn zbrodniarza z UPA znów startuje do Sejmu RP. Sam poseł PO przyznaje, że został wychowany w nienawiści do Polaków”.

Memy mają setki polubień, tysiące udostępnień i dziesiątki nienawistnych komentarzy. Zapytałem Sycza, co o tym myśli.

– Przecież panu mówiłem już wtedy. Wiedziałem, że zapłacę za ten wywiad – odpowiedział.


Czytaj także rozmowę Pawła Reszki:

Miron Sycz: Czasem słyszę: „Dobrze, że was wywieźli, dobrze, że była akcja »Wisła«, boście mordowali na Wołyniu...”.


Rowerzysta z Wysp
R. ma średnie wykształcenie techniczne, pochodzi z południa Polski. Fajna rodzina: syn i żona. Zdjęcia pokazują, że potrafią być szczęśliwi we trójkę. Mały zawsze uśmiechnięty, R. zaraża go swoją pasją, czyli rowerami. Na rowerach po torze jeździł jeszcze w Polsce. Teraz żyją na Wyspach. On z żoną pracują w tej samej firmie, w prowincjonalnym miasteczku. Syn jest w wieku przedszkolnym. Nie mają czasu się obijać.

R. o Syczu napisał krótko: „zawiśniesz kurwo”.

Dlaczego? Pisze do mnie w wolnej chwili, w przerwie w pracy. Prosi, żebym nie używał jego imienia i nazwiska.

Witam. Może i wyraziłem się zbyt ostro ale szczerze denerwuje mnie cos takiego ze do władzy w Polsce pchają się ludzie którzy z Polską i dobrem naszego kraju nie maja nic wspólnego” [pisownia tego i innych listów oryginalna – red.]

Raz jeszcze przeglądam jego profil. Rower, piłka nożna, grube dowcipy o Sejmie: „burdel z dziwkami”, zdjęcie Piłsudskiego i sentencje, że Polską powinien rządzić patriota. Nic szczególnego.
Pytam R., jak rozumie groźbę.

Odpowiada, że denerwują go ludzie z PO, bo przez lata rządzenia „pogrążyli Polskę”. Uważa, że potrzebna jest zmiana pokoleniowa na każdym szczeblu władzy.

Ale co z tą groźbą?

Groźba to nie była, tylko bezradność po prostu. Wyobraża sobie Pan ze ktoś kto był w UPA albo syn kogoś kto był UPA kandyduje do Parlamentu R? To jest jakiś absurd”.

Piszę mu, że sobie wyobrażam. W Sejmie są dzieci ludzi, którzy służyli w Armii Czerwonej. I co? No i nie każdy musi zgadzać się z ojcem. Może go potępiać, nie? To też się zdarza. Po trzecie, ojciec Sycza był też żołnierzem Września 1939. Można powiedzieć, że bronił Polski przed Hitlerem, a na karę śmierci skazali go komuniści. Jego historię można opowiedzieć w ten sposób i będzie to także prawda. Zresztą lepiej, jak R. sam sobie przeczyta i wyrobi zdanie. Posłałem mu cały wywiad.
Jasne! Przeczyta, jak tylko będzie miał kolejną przerwę w pracy.

Jeśli to prawda, ten wywiad i to nie został przekręcone to przepraszam najmocniej tego człowieka”.
 

Rockandrollowiec
M. jest właścicielem baru i firmy transportowej. Facet po 50., długie włosy. Znany w branży muzycznej. Czasem udziela wywiadów, w których chwali się słabością do kobiet i znajomościami w świecie rozrywki.

Na Facebooku wspiera akcję „Stop przemocy na kobietach”, zamieszcza zdjęcia małych sarenek, a koledzy nazywają go największym rockandrollowcem. Na urodziny znajomy posyła mu zdjęcie tortu w kształcie obnażonego biustu. Widać, że lubią się bawić.

W barze reklamuje jajecznicę, zupy oraz „sympatyczną, kompetentną i pomocną obsługę”.
O Syczu napisał „Chwasta trzeba wyrwać”. Nie odpisał na list, ale gdy zadzwoniłem, chętnie zgodził się porozmawiać przez telefon:

– Wie pan, to nie jest groźba, ale krzyk rozpaczy.

– Czyj?

– Przedsiębiorcy, który prowadzi biznes od połowy lat 80. i czuje się okradany przez władzę. Traktowany sto razy gorzej niż jakieś Biedronki czy Lidle.

– Czyli sam Sycz, jego pochodzenie, nie miało żadnego znaczenia?

– Nie można tak powiedzieć, bo moi dziadkowie zostali zamordowani przez Ukraińców pod Lwowem. To miało znaczenie.

– A nie zakłada pan, że ktoś mógł wyrwać z kontekstu jedno zdanie i że to może krzywdzić Sycza?

– ...tak, to jest możliwe. Wie pan, czasem, kiedy dzieje się jakaś wielka sprawa, to jednostki cierpią...

– Wielka sprawa, czyli co? Zmiana władzy?

– Tak!
 

Wygnaniec
Pan P. jest przeciwieństwem rockandrollowca M. Od lat mieszka z dala od Polski. Ostatnio pracował w firmie remontowej na antypodach, ale zachowuje się tak, jakby nigdy nie wyjechał z kraju. Ma ledwie kilkudziesięciu znajomych na Facebooku. Tylko kilku nie jest Polakami.

Niewiele o nim wiadomo. Pochodzi z Mazowsza, na oko jest po 50., ma dorosłe dzieci. Pisze wyłącznie po polsku. Interesuje się niemal wyłącznie Polską. Naśmiewa się z zakazu sprzedawania drożdżówek w szkołach. Zamieszcza zdjęcie domu Tomasza Lisa, pisząc, że na pewno zmieści się tam dziesięciu albo dwudziestu emigrantów.

Czasem wieczorem pozwoli sobie na dłuższy wpis: „Te murzyńskie plemiona wydostały się spod okowów jarzma białego, złego człowieka. Ale świat zapomniał ze oddanie marchewki odzianej w niezła infrastrukturę tym ludom przyniesie im śmierć głodową a nich samych ściągnie rewanż. Oni w ciągu kilku dni rozebrali instalacje wodne robione z miedzi i zanieśli na złom!!!! Już następnego dnia zapi….i piechota po wodę kilkanaście kilometrów!!!”.

Pan P. o Syczu napisał „to cuś jest jeszcze w Polsce, deportować !!!!!!”.
Na mój list nie odpowiedział.
 

Człowiek o gołębim sercu
Pan B. to solidny mężczyzna, około 60. Na zdjęciu całuje małego chłopca. Pewnie wnuk. Mieszka w centralnej Polsce. Jest człowiekiem, któremu nie jest wszystko jedno. Można o nim śmiało powiedzieć – gołębie serce. Ukradną komuś samochód? B. zaraz zamieści zdjęcie, żeby łatwiej było złapać złodzieja. Zaginie człowiek, rodzina prosi o pomoc – pan B. nie odmawia. Gdy mama kilkuletniej Zosi zbiera na operację serca dla dziecka, to pan B. włącza się w akcję bez wahania. Jeśli chodzi o operację nóżek małego Mikołaja pan B. też zbiórkę popiera.

Jest przeciwnikiem PO i zwolennikiem PiS. Człowiekiem kulturalnym. Gdy któryś znajomy się z nim nie zgadza w sprawach politycznych, reaguje bardzo grzecznie.

Bo B. pisze np.: „Ludu polski, odzyskajmy naszą Polskę”. A jego kolega Maciek wtrąca prowokacyjnie: „Przepraszam że zapytam: a od kogo?”. Wtedy B. tłumaczy cierpliwie: „Maciek, od Peło”.

Ale czasem w kulturalnego pana B. wstępuje potwór. Doktor Jekyll zmienia się w Mr. Hyde’a.

O Syczu napisał: „Co ta kurwa jeszcze w Polsce robi?”. A kiedy jeden z internautów odpowiedział: „Broni Polski przed takimi jak ty »waciakami«”, wtedy pan B. zupełnie wyszedł z nerwów. „Przed tobą obesrany chuju” – odparł.

Ze mną pan B. prowadził miły dialog. To znaczy miły dla mnie, a nie dla posła Sycza:
 „Witam p. Pawle. Pyta pan dlaczego użyłem takiego wulgarnego języka w stosunku do p. Sycza? On dla mnie nie jest człowiekiem honoru tylko bydlakiem żeby startować w wyborach do polskiego rządu, który w tej chwili jest nie wart funta kłaków. On wychowany w nienawiści do Polaków chce nas reprezentować? Dla mnie on jest zerem i świnią”.

Pan B. napisał mi też, że obecny rząd jest bandą złodziei, którzy rozkradli Polskę. Szczególnie nieprzychylnie wyrażał się o byłym ministrze spraw wewnętrznych Bartłomieju Sienkiewiczu. „Właśnie takimi wulgarnymi słowami chcę zwrócić na to wszystko uwagę” – napisał. Czytania całego wywiadu z Mironem Syczem pan B. odmówił stanowczo: „Panie Pawle człowiek się nie zmienia z dnia na dzień a on nienawiść wyssał z mlekiem matki”.
 

Fotografik i romantyk
Pan H., emeryt, żonaty, włosy przyprószone siwizną. Miłośnik fotografii, PiS, Beaty Szydło, Piwnicy pod Baranami, wypoczynku w Tunezji i zakazu wjazdu do Polski islamskich imigrantów.

Z wyglądu dżentelmen. Nigdy nie przypuszczałbym, że spod jego pióra może wyjść komentarz: „Kolejne ścierwo wyhodowane przez Geremka, Mazowieckiego oraz kaszuboszwaba Tuska!!”.
Nie dowiem się, dlaczego, bo pan H. nie odpisał na list.

Tak samo jak K.M. z Nowego Jorku. Braku kontaktu z nim żałuję szczególnie. K.M. jest dla mnie postacią zagadkową. Od lat mieszka w USA, pracuje ciągle w tej samej firmie odzieżowej jako sprzedawca. Prywatnie jest niezwykle romantycznym człowiekiem. Wieczorami lubi zamieszczać nastrojową muzykę. Dla przykładu – Ennia Morricone. Z dedykacją dla wszystkich przyjaciół, bo „najpiękniejsza jest przyjaźń, która nie mija z chwilą rozstania”.

Czasem zamieści zgrabny, pogodny wierszyk:
Uśmiech jest moim przyjacielem,
chętnie się nim z Tobą podzielę.
Złap go za rączkę i utul mocniutko
i już na serduszku jest ci cieplutko
”.
O Syczu napisał prozą: „Gnój pierdolony!!!!”.

Ktoś zareagował na tę obelgę: „Taki gnój jak i ty gnojku”. A wtedy K.M. oburzył się nie na żarty: „Ja Pana nie wyzywam. Pański język jest wypisz wymaluj językiem p. Stefana Niesiołowskiego. Proponuję wspólny wypad na szczaw i mirabelki. Pozdrawiam cieplutko”.
 

Wnuk
P. mieszka na zachodzie Polski. Pracuje w rodzinnej firmie, która chyba nieźle sobie radzi. Jeździ na wakacje za granicę. Gdy zapytałem, dlaczego nazwał Sycza „banderowską szmatą”, wyjaśnił to tak:
Moja babcia uciekała przed ludźmi, których ten Sycz wychwala tj. banderowcami. Widziała jak zarzynają jej rodziców. Jej i siostrze tylko udało się uciec, bo jakimś cudem banderowcy nie zajrzeli pod łóżko. Babcia z siostrą wszystko widziały. Po przeżyciu takiej traumy babcia jeszcze długie lata potrafiła się w nocy moczyć. I taki ktoś, syn upowca wychowany w nienawiści do Polakow startuje do naszego parlamentu. To na czyją korzyść on będzie pracował? Wydaje mi się że i tak łagodnie się wyraziłem”.

Spytałem P., czy chciałby przeczytać cały wywiad z Syczem. Poprosił, żeby mu przesłać.
Przeczytałem. Ale niewiele to zmieniło. Ten Pan nie głosował za uznaniem tego bestialstwa [tj. rzezi Wołyńskiej] za ludobójstwo i to przekreśla w moich oczach wszystko, z czego próbuje się tłumaczyć”.
 

Sportowiec
H.K. jest zdeklarowanym zwolennikiem Pawła Kukiza. Bezlitośnie wyśmiewa Platformę, PSL i Nowoczesną. Oprócz tego w życiu kręci go sport. Zamieszcza mnóstwo swoich zdjęć na nartach i motorze. W życiu układa mu się dobrze. Skończył resocjalizację, ma sympatyczną żonę, niedawno urodził mu się syn.

Co pisał o Syczu?

I jak tu mają dbać o Polskę, skoro wszędzie zaraza się szerzy”.

Dlaczego?

Pisząc to miałem na myśli, że obecny rząd wraz z jego przedstawicielami wielokrotnie mydli nam, obywatelom obraz tego co nas otacza. Jednocześnie dopuszczając nieodpowiednich ludzi do rządzenia i wywierania wpływu na sprawy ważne dla Polski Polaków”.

I tyle.
 

Górnik 
Sądziłem, że z rozmowy z P.K. nic nie będzie. Młody chłopak, po samochodówce, który pracuje pod ziemią. Pewnie nie będzie mu się chciało odpisywać.

Ma ładne zdjęcie z dziewczyną. Ona całuje go w policzek, on patrzy gdzieś przed siebie. Jakby niedawno wrócił z pracy, wziął prysznic i rzucił się na fotel.

Ciekawa para. On pod ziemią, ona w chmurach. „Dopiero późną nocą, przy szczelnie zamkniętych oknach, gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości” – zacytowała wiersz Małgorzaty Hillar.

P.K. Sycza nie oszczędzał: „nie zdziwię się jak zadynda”. Rany!

Groził mu pan?” – zapytałem. Odpisał błyskawicznie:

Nie, daj mu Boże dożyć spokojnej starości, ale jak wypisują na Internecie takie rzeczy to jest dużo idiotów co są tak mocno za Polską że mogą go zaatakować. To wszystko to moje przemyślenia. Tylko i wyłącznie. Fakt faktem jest mowa o tym jak facet był wychowywany w nienawiści do Polski. Ale teraz jest już starszym facetem. Może jest inny”.

Czy chce przeczytać cały wywiad z Syczem?

Jasne prosił bym o podesłanie. Faktycznie człowiek niedoinformowany może Pisząc coś zrobić krzywdę drugiej osobie. I usunąłem tamten komentarz, bo się zastanowiłem trochę nad tym w jakich okolicznościach go dodałem. Nie wykluczone, że byłem na coś zdenerwowany”.
A Państwa co ostatnio zdenerwowało? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2015