Roszada w paszczy lwa

Na Kremlu trwa operacja "Następca": za kilka dni inauguracja prezydentury Miedwiediewa. Jednak liczba politycznych polis ubezpieczeniowych, jakie wykupił Putin, może świadczyć o jego niepewności, czy uda się pozostać na szczycie piramidy.

22.04.2008

Czyta się kilka minut

W W Moskwie trwa eksperyment sukcesyjny. Po wyreżyserowanej marcowej operetce wyborczej ustępujący prezydent Putin przystąpił do nerwowego przesuwania figur na szachownicy władzy. Kombinacja powinna dać mu jak najwięcej gwarancji, że następca - Dmitrij Miedwiediew - nieprędko stanie się samodzielnym graczem, a realnym ośrodkiem władzy będzie od

8 maja rząd z premierem Putinem na czele.

Jak obejść konstytucję

Jednym z firmowych dań politycznej kuchni Władimira Putina jest przeprowadzanie reform ustrojowych i fundamentalnych zmian w strukturze władzy bez noweli konstytucyjnej.

Już na początku pierwszej kadencji, chcąc przykręcić śrubę nazbyt samodzielnym szefom regionów, Putin stworzył nowe jednostki administracyjne: siedem okręgów federalnych, na których czele stanęli pełnomocnicy prezydenta. Mieli nadzorować wykonanie poleceń płynących z Kremla na prowincję, władze regionów musiały z nimi wszystko uzgadniać. Nieprzewidziany w konstytucji dodatkowy szczebel władzy i twór w podziale administracyjnym kraju zasadniczo zmienił układ na linii centrum-regiony. Ale nie zmienił rozdziału konstytucji, dotyczącego podziału administracyjnego: Putinowi starczyło, że zmienił się sam podział. I o to chodziło. Zakres kompetencji pełnomocników określa prezydent, a nie konstytucja. Słowo cara ważniejsze niż zapis ustawy zasadniczej.

Putin uznał zmiany w konstytucji za zbędne również wtedy, gdy zmieniał sposób formowania izby wyższej, Rady Federacji (zasiadają w niej przedstawiciele republik i obwodów, ale nie ich szefowie), i tworzył nowy organ o rozmytych kompetencjach - Radę Państwa.

Z kolei w 2004 r., również bez noweli konstytucyjnej, odebrał obywatelom prawo wyborcze - zniesiono zasadę wyłaniania szefów regionów w bezpośrednich wyborach powszechnych - choć zapisu o takiej kompetencji prezydenta w konstytucji brak. Znów słowo cara okazało się ważniejsze niż konstytucja.

Nieważne, jaka jest konstytucja. Ważne, kto i jak ją czyta.

Sztukowana demokracja

Doświadczenie zdobyte podczas manewrów z obchodzeniem konstytucji okazało się przydatne w operacji "Następca".

Putin przez ostatnie dwa lata zapewniał, że dochowa wierności konstytucji i nie zostanie na trzecią kadencję. Za kilka dni, 7 maja, ma się odbyć inauguracja prezydenta-elekta Miedwiediewa. Putin powinien tego dnia złożyć pełnomocnictwa.

Jeśli tak się stanie, nie będzie się do czego przyczepić - słowa dotrzymał. Trzeciej kadencji nie będzie, gabinet na Kremlu zajmie ktoś inny. Wprawdzie zaufany współpracownik Putina, deklarujący kontynuację kursu, ale jednak ktoś inny. Sterowana demokracja triumfuje. Czegoś takiego jeszcze w dziejach Rosji nie było: władca u szczytu popularności i w sile wieku składa urząd.

No, właśnie - składa urząd. Ale to nie musi oznaczać, że oddaje władzę. W każdym razie wygląda na to, że nie chce jej oddać.

Operacja "Następca" wchodzi w decydującą fazę. Wiele wskazuje, że nie została przygotowana precyzyjnie w każdym calu. Nić się rwie, trzeba na poczekaniu wymyślać rozwiązania, które pozwolą utrzymać się w siodle. Liczba politycznych polis ubezpieczeniowych, które w ostatnim czasie wykupił Putin, może świadczyć o jego niepewności, czy plan pozostania na szczycie piramidy się powiedzie.

Ale po kolei.

Tandem w warunkach bojowych

W grudniu 2007 r. - gdy Putin wskazał Miedwiediewa jako następcę na fotelu prezydenckim, a zaraz potem wskazał siebie jako kandydata na premiera - otworzyło się pole spekulacji, jak będzie wyglądać ten nowy model rosyjskiej władzy. A właściwie: dwuwładzy.

Głową państwa o niemal nieograniczonych kompetencjach jest prezydent: decyduje o polityce wewnętrznej, zagranicznej, sprawach bezpieczeństwa, armii, gospodarce, wreszcie - co w Rosji jest szczególnie ważne - kontroluje służby specjalne. Premier był dotąd technicznym wykonawcą decyzji prezydenta. Gdyby pozostawić ten schemat, Putin jako premier znalazłby się na pozycji słabszej niż Miedwiediew jako prezydent.

Ostatnimi posunięciami Władimir Putin oznajmia więc: ten schemat musi się dziś zmienić.

Wcześniej premierzy byli ludźmi prezydenta: on ich powoływał, rozliczał, a jeśli nie sprawdzali się lub stawali zbyt ambitni - odwoływał. Teraz prezydent będzie człowiekiem premiera. Miedwiediew zawdzięcza prezydenturę Putinowi, jest politycznym tworem z jego żebra. Pozycja Miedwiediewa jest dziś słabsza niż pozycja Putina. Ale nie jest powiedziane, że to się nie zmieni.

Jednym z sukcesów Putina było zachowanie względnej zgody wewnątrz "Korporacji-Federacji": ludzie władzy, zarządzający gigantycznymi segmentami gospodarki, od czasu do czasu skakali sobie wprawdzie do oczu, ale nie doszło do rozłamu. Roszada, jakiej teraz dokonuje Putin na szczytach władzy, może ten stan zmienić, równowaga w układzie grup interesów jest krucha.

Serwowany przez propagandę mit sielskiego tandemu Putin-Miedwiediew od początku nie wyglądał przekonująco. Im bliżej inauguracji, tym bardziej nerwowe ruchy uczestników gry i pośpiech we wprowadzaniu nowych pomysłów asekuracyjnych wskazują, że zawarte porozumienie o podziale ról w tandemie pruje się jak stare prześcieradło.

Towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych

Zaraz po wyborach Putin podpisał dekret określający ramy działania prezydenta-elekta: co mu wolno, do czego ma prawo. Miedwiediew pracował jako czeladnik w warsztacie mistrza, nie mógł kiwnąć palcem poza kontrolą. Powstała komisja (choć brak aktu prawnego przewidującego jej powołanie) na czele z zaufanym kremlowskim urzędnikiem, który ma nadzorować ruch kadrowy między ośrodkiem prezydenckim i rządowym. Nie wiadomo, czy Miedwiediew w ogóle ma coś do powiedzenia w sprawie kadr.

Następnie zapowiedziano, że kandydatura premiera zostanie zatwierdzona przez Dumę nazajutrz po inauguracji prezydenta. Bez konsultacji. Tempo iście stachanowskie. Putin boi się wypuścić lejce z rąk nawet na kilka godzin? Nie dowierza Miedwiediewowi?

Widocznie nie, bo kolejnym posunięciem było objęcie przez Putina (w równie rekordowym tempie: statut partii zmieniono w jedną noc) przywództwa partii Jedna Rosja, która w Dumie ma konstytucyjną większość (może zatem wetować akty prawne prezydenta, a także wszcząć procedurę odwołania głowy państwa).

Kolejną podpórką pozycji Putina ma być powołanie Federalnej Służby Śledczej, skupiającej piony śledcze wszystkich służb specjalnych i MSW. Nadzór nad służbami specjalnymi zgodnie z konstytucją ma prezydent, nadzór nad służbą śledczą miałby premier. A kto ma dostęp do materiałów śledczych, ten ma władzę. No i media: ludzie Putina gwarantują kontrolę nad tym ważnym instrumentem. I jeszcze Gazprom: w radzie nadzorczej zasiądzie najpewniej obecny premier Zubkow, pretorianin Putina.

Co to oznacza? Putin chce jeszcze przed inauguracją pozbawić Miedwiediewa narzędzi, którymi sam się posługiwał jako prezydent. A po inauguracji chce rządzić jak dawniej. Chce, ale nie jest pewne, czy będzie mógł. A konstytucja? Na razie słowo cara znowu okazuje się ważniejsze niż ona. O tym, kto sprawuje władzę, decyduje płynny jak lawa układ sił. Rozgrywka trwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2008