Ojciec, rodzic kategorii pierwszej

Jacek Masłowski, psychoterapeuta: Samotny mężczyzna jest dla systemu rodzicem dysfunkcyjnym. Jego rodzicielską samodzielność przedstawia się jak patologię.

19.06.2017

Czyta się kilka minut

 / Il. Joanna Rusinek
/ Il. Joanna Rusinek

KATARZYNA KUBISIOWSKA: Dlaczego kobieta decyduje się opuścić nie tylko mężczyznę, ale i dziecko?

JACEK MASŁOWSKI: Zazwyczaj powodem jest wyjazd za granicę lub choroba psychiczna. Albo śmierć.

Poznałem takiego ojca ładnych parę lat przed tym, gdy zostałem terapeutą. Jechałem autem z Gdańska do Warszawy, wziąłem go na stopa, rozmawialiśmy trzy godziny. Pochodził z postpegeerowskiej wsi w Zachodniopomorskiem. Zajmował się pięciorgiem dzieci, od zupełnie małego po nastoletnie – ich matka rozchorowała się psychicznie. Prawdopodobnie zaczęło się od depresji poporodowej, a potem przekształciło w coś jeszcze. Musiała być hospitalizowana i odseparowana od rodziny. Ten mężczyzna dostał wsparcie z pobliskiego MOPS-u. Polegało na tym, że panie z opieki sprawdzały jego sprawność wychowawczą. De facto czyhały na moment, w którym będą mogły udowodnić, że jest fatalnym ojcem. A on stawał na głowie, by związać koniec z końcem, każdy grosz miał dokładnie wyliczony. Kupował od znajomej sprzedawczyni porcje rosołowe po obniżonej cenie i z tego gotował pięć litrów zupy, co starczało na dwa dni. Bardzo opiekuńczy facet, zaangażowany w to, by jak najlepiej wychować dzieci. A panie z opieki społecznej groziły mu nieustannie, że dzieci do domu dziecka trzeba będzie zabrać. W końcu postawiły warunek: ma zrobić remont. W domu nie było grzyba, dach nie przeciekał, podłoga się nie zapadała, słowem: to były przyzwoite warunki, ale one uznały, że powinny być lepsze.

Szalenie sprytne zagranie. Wiedziały, że przekraczało to jego możliwości finansowe. Ale okazało się, że pieniądze na remont pożyczy mu kuzyn z Łomianek. I od czwartej rano, pekaesami i autostopem, ten człowiek jechał po kasę.

Twardziel.

Powiedział, że będzie walczył do upadłego, że dzieci są ze sobą związane, że jedną tragedię już przeżyły i że nie pozwoli ich sobie odebrać. Opowiadam to po latach, a niezmiennie mnie ta historia porusza... Natychmiast wyciągnąłem kilka stówek i podarowałem mu.

A słyszała pani o tej historii sprzed roku: mężczyzny z Łodzi, któremu odebrano szóstkę dzieci?

Z dnia na dzień zostawiła go konkubina z ich dziećmi, między czwartym a dwunastym rokiem życia. Ale zabrała ze sobą świadczenia z MOPS-u. Jakby tego było mało, rodzinie zawieszono świadczenia z programu 500 plus, ponieważ formalnie zapisano je na matkę. Ten mężczyzna z dziećmi mieszkał na 20 metrach kwadratowych. Choć dawali sobie radę, pracownicy opieki społecznej uznali, że to za mały metraż, że jest brudno i nie wszystkie dzieci mają osobne łóżka.

Gdy samotny ojciec ma niski status społeczny, uznawany jest za dysfunkcyjnego. Co to za facet, który dzieci trzyma w biedzie? Kiedy w podobnej sytuacji znajdzie się kobieta, państwo wysyła w jej stronę transfer pomocy. A tak naprawdę system pomocy nie uwzględnia dzieci, tylko rodziców. Jeśli to ona – wsparcie idzie w jej stronę, jeśli on – uznaje się, że najlepszym wsparciem będzie odebranie mu dzieci i umieszczenie w kontrolowanym środowisku wychowawczym, w którym, swoją drogą, nie wiadomo przecież, co tak naprawdę się dzieje.

Mężczyzna dla tego systemu jest rodzicem dysfunkcyjnym. Właściwie trzeba chronić dzieci przed patologią, jaką jest jego rodzicielska samodzielność.

Dlaczego tak się dzieje?

W naszej świadomości istnieje podział na czczoną matkę Polkę oraz ojca nieobecnego i agresywnego. Te dwie figury wyznaczają horyzonty poznawcze społeczeństwa, więc sytuacja, w której ojciec samodzielnie wychowuje dziecko, jawi się jako nienormalna. Nie wpasowuje się w to, co wiemy na temat podziału ról w rodzinie. Chłopu nie może się udać samotne ojcostwo! On ma iść do roboty i zarobić kasę. Jego opiekuńczość, czułość, uwaga skoncentrowana na dzieciach nie wchodzi w rachubę. Według stereotypowego myślenia ojciec to rodzic drugiej kategorii. Niebezpieczny typ, może nawet pedofil i alkoholik. Na pewno kobietę bił, więc porzuciła i jego, i dziecko. Bieda – musiała uciekać.

Tych dwóch ojców, o których wspomnieliśmy, dowodzi, że mężczyzna może być rodzicem kategorii pierwszej.

Dodam jeszcze, że ten, którego wiozłem autostopem, życie codzienne świetnie potrafił poukładać, także dzieląc obowiązki między dziećmi. Jego postawa to idealny przykład na to, jak się u dzieci buduje poczucie wartości. Nie pozbawił ich sprawczości na rzecz rodziny, wręcz przeciwnie: delegował je do niej. Był w tym mądry. Nie przeciążał ich oczekiwaniami, które mogłyby być ponad ich siły.

Mimo to opieka społeczna chciała mu dzieci odebrać. Wniosek nasuwa się sam: w Polsce opłaca się być ofiarą.

Ale wyłącznie rodzaju żeńskiego. Kult matki Polki jest oparty właśnie na tym: kobieta jako ofiara swoich dzieci i życia. Chociaż widać zmiany postaw, które mają szansę zniwelować ten przekaz. Po pierwsze, postępująca emancypacja: kobiety realizują własne cele i potrzeby. Po drugie: ruch zaangażowanych ojców, którzy rzeczywiście stają się dobrymi rodzicami.

Ostracyzm społeczny za porzucenie dziecka jest jednak o wiele większy wobec kobiety niż mężczyzny.

Wynika to właśnie z kultu matki Polki. W społecznej świadomości kobieta, by mogła być w pełni uznana za przyzwoitą, musi zostać matką. I najlepiej całe swoje życie podporządkować tej najważniejszej funkcji, czyli opiece nad potomstwem. Kobieta, która ma dzieci i je porzuca, jest karana wykluczeniem społecznym. Społeczność ma w tym swoje cele. Jednym z nich jest jednoznaczny komunikat do innych matek, że taka postawa, delikatnie mówiąc, się nie opłaca.

Czy w takim momencie ojciec może zastąpić matkę?

Żaden rodzic nie ma zasobów, by to uczynić. Jasne, może próbować wypełnić pewne luki w opiekuńczości, np. przeczytać tyle książek, ile kiedyś mama, tylko że to dotyczy „serwisu”, a chyba nie o to pani pyta.

Ojciec nie będzie potrafił pokazać dziewczynce, jak funkcjonuje kobieta, a kobieta chłopcu, w czym tkwi istota męskości. Rodzice mają nie tylko zadania wychowawcze, ale i modelujące. Gdy mężczyzna samotnie wychowuje córkę, wykonuje dobrą robotę pod tym względem, że nie buduje w niej poczucia wartości opartego wyłącznie na atrakcyjności seksualnej. Ale nieobecność matki powoduje, że dziewczynce brakuje modelu, który mogłaby albo naśladować, albo odrzucić i zbudować własny.

Znam kobietę, którą wychowywało dwóch mężczyzn – dziadek i ojciec. Matka w tym układzie była, ale bardzo wycofana, właściwie jakby jej nie było. Dziadek polował, miał leśniczówkę, do której kobietom wstęp był wzbroniony. Spotykał się tam wyłącznie z mężczyznami, a jak leśniczówka była pusta, od czasu do czasu zabierał do niej wnuczkę. Uchylał jej drzwi męskiego świata, którym była oczarowana.

To jest bardzo piękna kobieta, tylko że mentalny facet. Ma 40 lat, żyje samotnie, choć chciałaby się z kimś związać. Jej hardość i twardość przyciąga typy, z którymi zaczyna rywalizować. Odpadają więc lub sama ich porzuca, kiedy nie może utrzymać nad nimi kontroli. Pojawiają się też mężczyźni ciepli i delikatni, budzący w niej pogardę. Ona sama sobie nie umie pozwolić na miękkość i delikatność. Nie ma przyjaciółek, ma tylko kolegów, dla których jest istotą bezpłciową. Jest ładnym kumplem – idealnym na kajaki i pod namiot.

Czy istnieje różnica między ojcostwem wdowca a tego, którego kobieta porzuciła, zostawiając samego z dzieckiem?

Wdowieństwo to też porzucenie. W obu przypadkach przeżywa się zawód i żałobę. Tylko że to są sprawy jednostkowe, uwarunkowane kontekstem życiowym. Dla jednego mężczyzny fakt, że kobieta odchodzi do innego, nie musi być tak traumatyczny jak dla drugiego to, że umiera mu żona.

Znam mężczyznę, który pochował żonę, a potem ożenił się drugi raz. W portfelu wciąż nosi zdjęcie tej pierwszej, a dziecku opowiada, że mama była najwspanialszą kobietą na świecie.

Z bardzo różnych powodów znajdujemy kolejnego partnera. Albo przypomina nam poprzedniego i projektujemy na niego uczucia, które zostały odebrane. Albo nie radzimy sobie z życiem, więc szukamy wsparcia. Albo środowisko wywiera nacisk: „Popatrz, tu jest fajna wdowa, zwiąż się z nią, nie będziesz czuł się samotny”.

Nie ma możliwości dobrego wejścia w nowy związek, kiedy nie przeżyło się do końca żałoby. Tkwi się cały czas w starej relacji, tylko gra toczy się z innym aktorem. To może być przypadek mężczyzny, który nosi w portfelu zdjęcie pierwszej żony. Co może zrobić ta druga? Ona już dużo zrobiła: zdecydowała się na związek z facetem de facto w żałobie. Mówiąc wprost: to był jej błąd.

Przypuszczam, że mogła się chcieć nim zaopiekować – wiele kobiet ma wdrukowany skrypt polepszania świata. W ten sposób zaczęła realizować swoją potrzebę bycia ważną poprzez pomaganie, a facet z tego skorzystał. I strzeliła sobie samobója. Wychodzę z założenia, że jak chcesz komuś pomóc, to najpierw pomóż sobie. To nie działa w ten sposób, że kobieta powie: „Wkurza mnie, że nosisz to zdjęcie, zrób coś z tym, najlepiej idź na terapię”.

A dlaczego to nie działa?

Bo mężczyzna musi mieć wewnętrzną motywację w postaci skonfrontowania się z żałobą. Poza tym relacje są komplementarne. Ta kobieta nie przez przypadek weszła w buty pierwszej żony. Ona też musi się zająć sobą. Więcej: ta druga żona może chcieć matkować i dziecku, i mężczyźnie. Gdyby on się zmienił, nie wiadomo, czy jej to by pasowało. Deklaracja to jedno, a rzeczywistość – drugie. ©

JACEK MASŁOWSKI (ur. 1972) jest psychoterapeutą, szkolił się w Instytucie Terapii Gestalt, studiował psychologię i filozofię. Jest trenerem grupowym, prowadzi warsztaty z mężczyznami. Współautor książki „Czasem czuły, czasem barbarzyńca”, która porusza temat problemów, z jakimi borykają się współcześni mężczyźni, oraz współtwórca – wraz z Wojciechem Eichelbergerem – Fundacji Masculinum.


CZYTAJ TAKŻE:

Jest przezroczysty. Egzystuje tak, by nie zwracać na siebie uwagi. Prawdopodobnie z poczucia klęski, a i dlatego, że nie był wychowywany do użalania się nad sobą. Reportaż Katarzyny Kubisiowskiej >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2017

W druku ukazał się pod tytułem: Rodzic kategorii pierwszej