Rezerwaty
To zjawisko wcale nie lokalne, przeciwnie, to chyba znak czasu. Jeśli cokolwiek wolno, a nam miło (albo się opłaca), to jakże zgodzić się rezygnować? I na odwrót: jeśli się nie musi, to po co zmuszać się samemu? Dziennikarz w polemice z krytykiem dziwi się: jak mogę nie zadać pytania, które chcę zadać? Cóż to za argument, że sięgam po metody "niżej poziomu"? Polityk okładający przeciwnika inwektywami zasłoni się wstrętem do "poprawności politycznej", bardziej mu obmierzłej niż zarzut o degeneracji języka debaty. A decydenci układający nowe, zredukowane listy lektur szkolnych nawet nie ukrywają, że nie liczą na więcej, bo uczniowie przestają czytać, zadowalając się brykami, niech więc ocaleje choć minimum, trzy tytuły na trzy lata liceum, trzeba w wymaganiach być realistą...
W trakcie jakiejś radiowej wymiany zdań na ten ostatni temat najmocniej...
DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!
Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!
Tak, chcę
czytać więcej »
Masz już konto? Zaloguj się
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]