Rewolucyjny pomysł Merkel i Macrona

25.05.2020

Czyta się kilka minut

Jeszcze niedawno wielu obserwatorów patrzyło – z obawą lub satysfakcją – na pogrążającą się w kryzysie Unię Europejską. Niektórzy twierdzili, że Chiny i Rosja okazały więcej solidarności niż połączone ideą integracji europejskie stolice. Kryzys gospodarczy miał dopełnić dzieła zniszczenia strefy euro, a potem samej Unii.

Wizja ta okazała się mocno na wyrost. Przyciśnięci do muru politycy zaproponowali pomysł, który jeszcze miesiąc temu był nierealny: państwa Unii mają wspólnie wyemitować dług, który pozwoli zwiększyć wydatki budżetu (uległby on podwojeniu, z 1 do 2 proc. unijnego PKB). Na tym polega ogłoszony w minionym tygodniu pomysł Emmanuela Macrona i Angeli Merkel. Jego rewolucyjność nie dotyczy sfery prawa, lecz polityki. Dotąd Unia, a konkretnie jej państwa (Unia nie może zaciągać pożyczek) emitowały obligacje, choć na sumy najwyżej setek milionów. Tymczasem teraz ma to być 500 mld euro. Ta kwota – z politycznego punktu widzenia – wydaje się pierwszym krokiem w stronę uwspólnotowienia długów i transferu środków do państw Południa (Grecji, Włoch czy Hiszpanii). Zastrzeżenie „wydaje się” jest podyktowane nie tylko brakiem formalnych decyzji, na które muszą zgodzić się wszyscy – już wiemy, że klub „małych bogaczy” (Austria, Holandia i Szwecja) niechętnie patrzy na tę ideę. Nie wiemy też, czy środki z emisji wspólnych obligacji trafią do potrzebujących w formie dotacji bądź pożyczek, oraz na jakich warunkach. Szczegóły są tu równie ważne co idea.

Wiemy natomiast, że jest to jedyny sensowny sposób wyjścia naprzeciw problemom, które od ponad dekady dławią rozwój europejskiego Południa, teraz obciążonego skutkami pandemii. To cena za stabilność społeczno-gospodarczą, której potrzebują i Włosi, i Niemcy. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że wspólny dług to magiczny lek na bolączki całej Unii. Nie zastąpi reform i nie zmieni niechętnego nastawienia społeczeństw Północy do „utracjuszy” z Południa. Nie zarysuje granicy między solidarnością całej wspólnoty a odpowiedzialnością rządów narodowych za złą politykę. Tak naprawdę Merkel i Macron zaproponowali nam wspólną inwestycję w najcenniejszą walutę polityki, czyli czas. Czy było warto, dowiemy się za kilka lat. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2020