Remedium w gabinecie

Nie milkną echa rady gabinetowej. Stenogram to zaledwie przygrywka. Tak, to był hit: w trzy kwadranse ponad podziałami, wznosząc się nad osobiste złośliwości, drastycznie rozwiązano problemy służby zdrowia - wystarczyło się spotkać. Echa rady gabinetowej u Prezydenta RP poszły w świat!

19.02.2008

Czyta się kilka minut

Cały świat krzyknął: wyciekły stenogram to gotowy scenariusz dla Lyncha! I rzeczywiście: David Lynch chce to kręcić w Łodzi. Eksperymentalny, trzymający w napięciu thriller w skali 1:1. Znaleziono już odpowiedni obiekt: opustoszały szpital. Wiadomo, że filmowa adaptacja wściekłych stenogramów odbędzie się z lektorem. Polacy nie chcą oglądać zagranicznych programów i filmów z napisami. Polacy nie mają ochoty nawet na polskie filmy z napisami. Niechęć do napisów Polacy wyssali we wczesnym dzieciństwie w ramach akcji "Poczytaj mi mamo". Stąd właśnie lektor.

Hollywoodzkie gwiazdy w rolach niektórych najwyższych organów RP przy pomocy finezyjnych szczypów z zakrętasem zadające sobie ból przy wtórze upadających z efektownym gruchotem kolejnych placówek służby zdrowia. Łoskot walących się w gruzy lecznic, zapierające dech w piersiach ewakuacje pacjentów.

Jako Lech Kaczyński wystąpi on sam, to oczywiste (ewentualnie zastąpi go zaufany dubler - ludzie i tak to kupią). Wystąpi także polski hydraulik, ponieważ trzeba ograniczyć wycieki, poza tym hydraulik ściągnie panie. W kluczowej scenie animowany Donald Tusk w roli minister Ewy Kopacz przytoczy cyfry (sic!), które są zastraszające: na przykład 42 000 000 000.

Lech Kaczyński w roli Lecha Kaczyńskiego każe szukać rozwiązań, które by się dotkliwie nie odbiły na podmiocie, czyli na szarym pacjencie, za którym idą pieniądze w postaci przytoczonych zastraszających cyfr: 7 000 000 000 to leki na całe zło i nadzieja na przyszły rok.

"Czasy się zmieniły. - Tusk cytuje znany dowcip, prawdopodobnie dla rozluźnienia napiętej sytuacji gabinetowej. "Czasy się zmieniły, ale konstytucja nie zmieniła się ani o grosz" (idący za pacjentem - przyp. mój) - pewnym skrótem myślowym replikuje Lech Kaczyński w roli siebie samego, a następnie idzie za ciosem, pytając, jak zaspokoić roszczenia, roszczenia uzasadnione. Animowany Donald odpowiada, że trudno jest wykonywać procedury w obrębie procedur, następnie zwraca uwagę na podsycane nawet przez najwyższe organy oczekiwania i sugeruje rozpoczęcie bycia wspieranym przez w/w, a najlepiej sprawę przegadać. Na to najwyższy organ stwierdza z pokorą, że takiego poziomu ogólności to on jeszcze nie słyszał ever, nawet u prapremiera Pawlaka (w tej roli zremasterowany hybrydowo Buster Keaton) jako NIK, ale on to wszystko znosi z pokorą, ale słowa "przegadać" to on nie zniesie, gdyż wstydzi się go przed protokołem...

Przytoczmy kluczową scenę najnowszego filmu Dawida Lyncha. Oddajmy głos lektorowi. Czyta Lucjan Szołajski: "Panie Premierze, to naprawdę nie jest wiec polityczny. Po raz ostatni, tak, po raz ostatni udzieliłem Panu głosu w trakcie tego posiedzenia. Przykro mi, ale niestety nie potrafi Pan z tego zrezygnować. W dalszym ciągu mam wątpliwości i to są wątpliwości, które nie są wątpliwościami tylko i wyłącznie moimi. To są wątpliwości, które wynikają, że tak powiem, z pewnego układu interesu, co do którego trwałości w obecnej sytuacji nie mam najmniejszych wątpliwości".

Po wyrażeniu niewątpliwych wątpliwości, Lucjan Szołajski jako Prezydent dramatycznie, choć bezinteresownie troskliwie, pyta o szafy pełne ustaw, szuflady pełne ustaw, kieszenie pełne ustaw. Na to lektor Lucjan Szołajski odpowiada już jako Pan Premier, że może nie ma szaf pełnych ustaw, szuflad pełnych ustaw, a nawet kieszeni pełnych ustaw, ale ma determinację i wolę zmian, a także pakiet ustaw. Lektor interpretuje drastyczne pytanie Prezydenta o problem, który jest problemem bieżącym: "Jeżeli dojdzie do zamykania szpitalów, szpitali, przepraszam, to co wtedy?".

Wtedy Lucjan Szołajski wspaniałym, głęboko hollywoodzkim timbre’em przeczyta dotyczącą służby zdrowia historyczną kwestię premiera Tuska: "Nie można wlewać pieniędzy do dziurawych naczyń".

Brzmi to przekonująco, jednak Pan Prezydent szuka dziury w całym, pytając o sapera: "Ale jeszcze, Szanowni Państwo, jedna sprawa. Mianowicie, sprawa związana z tym, jaki jest plan awaryjny w tej chwili. Mam nadzieję, bo tak w Polsce bardzo często bywa, że rośnie jakieś napięcie, później się ono jednak rozładowuje. I miejmy nadzieję w interesie całego kraju, że tak będzie i dzisiaj". Miejmy nadzieję.

Pan Premier dopowiada: "Amen", ale natychmiast replikuje, że gdyby naprawdę był Panią Minister Kopacz, nie miałby pewności, czy wiedziałby, o co Pan Prezydent pyta. A Pan Prezydent na to, że nie znajduje się na wiecu, że nie uzyskał żadnej odpowiedzi w tym wszystkim, co jest dobre. W krótkim stosunkowo czasie nie zawaha się i znów zwoła w podobnych kwestiach, ale to na marginesie, bo się nie musi tłumaczyć. Jednak życzy powodzenia: "Good night and good luck". Lynchowski karzeł tańczy w gabinecie. Lektor czyta między wierszami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2008