Rembek

Nic nie wiedziałem o tym autorze. Przeczytałem jego powieść W polu i porwała mnie. Właściwie nie jest to powieść, po prostu wierny opis, dzień po dniu, przygód artylerzystów polskich latem 1920 roku na Wileńszczyźnie.

02.05.2004

Czyta się kilka minut

Przeczytałem tę książkę w roku 1939, kiedy wojna 1920 była przeszłością, zdawałoby się, niepowrotną. I szukam powodów, dla których ta zwarta i oszczędna proza nie istnieje w świadomości dzisiejszych młodych pokoleń. Zapewne przyczyną jest to, że ukazała się w roku 1937 i jeżeli natrafiła na podobnie entuzjastyczny, jak mój, odbiór, to przed wypadkami 1939 roku nie było czasu na jej upowszechnienie. Tak to bywa w kraju o spazmatycznej historii, w którym wydarzenia zewnętrzne gonią lokalne i brak czasu, żeby piśmiennictwo, by tak rzec, sprawozdawcze zarejestrować.

W “Słowniku pisarzy polskich" pod red. Jana Tomkowskiego (Warszawa 2002) czytam:

“Stanisław Rembek, ur. 6 VII 1901 Łódź, zm. 21 III 1985 Warszawa; prozaik. Autor powieści ukazujących wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej 1920: »Nagan« (1928) i »W polu« (1937), opisującej okres okupacji niemieckiej »Wyrok na Franciszka Kłosa« (1947), o czasach powstania styczniowego »Ballada o wzgardliwym wisielcu« (1956) oraz dalekiej od stereotypu, opartej na doświadczeniach wojny 1920 prozy »Dzienniki. Rok 1920 i okolice« (1997)".

Swoją drogą, zważywszy na “Dziennik 1920" Izaaka Babla, może trochę dziwić pomijanie walk tamtego roku przez prozę polską. Dowodzi to być może braku narzędzi literackich, bo przecie opis wydarzeń nie jest sprawą prostą i, jak wiemy, wymaga posiadania wielu formalnych chwytów, żeby osiągnąć skrótowe ich ujęcie. Okrucieństwa tej wojny możemy więc odczytać z relacji Babla, nie z relacji polskiej, nawet jeżeli musimy zdać się na Bablowskie oddalanie się w opisach od wersji oswojonej czy też ugrzecznionej, co było cechą jego talentu. Nie twierdzę, że to samo cechuje Rembeka, bo jego zajmuje sam film akcji i nie sięga on po dalsze implikacje. Lektura Rembeka przypomniała mi nieopublikowany manuskrypt wspomnień wojennych pana Ulrycha, który walczył pod Verdun jako piechur armii niemieckiej. Ta sama wola opowiedzenia, jak to było. I pewna bezsilność wobec historii przekazywanej oficjalnie.

“Polaki wojewat’ nie umiejut; no buntowatsia...". W tym wyroku rosyjskiej pisarki dowodzącym, że Polacy dobrzy są tylko w buncie, zawiera się osąd wielu polskich czynów, ale nie ma on zastosowania do bohaterów “W polu", których upór w odwrocie na Wileńszczyźnie zasługuje na podziw.

A swoją drogą nie wiadomo, co zrobić z takim zjawiskiem jak Rembek, którego wierność wydarzeniom 1920 roku została przesłonięta przez o wiele późniejszą książkę “Wyrok na Franciszka Kłosa". Przywrócić go właściwemu rozdziałowi historii literatury, umieścić obok “Soli ziemi" Józefa Wittlina, rzeczy o I wojnie światowej? Czy też pozostawić go w spokoju jako zjawisko swoiste i odrębne, nie dające się nigdzie zaszeregować? A skąd właściwie pochodzi nasza mania szeregowania i klasyfikowania? Czy to nasz umysł nakłada siatkę zależności i mód literackich na niepowstrzymany nurt życia?

Ale zawsze może być tak, że jakiś nasz następca weźmie do ręki książkę “W polu" i nie znajdując informacji o Stanisławie Rembeku będzie się zastanawiać, skąd, z jakich wewnętrznych komeraży literackich wzięła się ta nieobecność. Bo i teraz chcielibyśmy zobaczyć tę postać, przekonać się, co nią kierowało i jakie kryły się w niej namiętności, o których nic nie mówi data jego śmierci w 1985 roku. Jednym słowem, pisarz nie wydaje się nam wiarygodny, jeżeli nic o nim nie wiemy.

Z faktu, że zajął się on zdradą policjanta Franciszka Kłosa, można wywnioskować, że był wyczulony na problematykę zdrady i że tym należy tłumaczyć, iż figuruje wśród autorów, którzy nigdy nie uprawiali socrealizmu. Chciał być wierny rzeczywistości i kształtował swój styl odpowiednio. Może więc jego nieobecność wśród autorów epoki PRL-u tym się właśnie tłumaczy, skoro socrealizm wymagał “drobnego" przekształcania wydarzeń, tak aby całość ułożyła się gładko w schemat?

Z tego, co powiedziałem, można wnioskować, że jestem zwolennikiem prozy, która nie oddala się od rzeczywistości i idzie za jej niespodziewanymi zakrętami. Stąd mój prawdziwy kult dla “Książek i ludzi" Bohdana Korzeniewskiego, bo tu również stoimy na granicy reportażu i dlatego możemy czytać tę książkę z pełnym zaufaniem, że tak naprawdę było.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2004