Rehabilitacja czyni cuda

Prof. Jerzy Osemlak, chirurg: Nigdy nie można powiedzieć: "Tu się już nic nie da zrobić".

09.12.2008

Czyta się kilka minut

Elżbieta Isakiewicz: Postanowił Pan założyć w Poniatowej pierwszą w Polsce państwową profesjonalną placówkę, która obejmie opieką ludzi w śpiączce. Skąd pomysł?

Jerzy Osemlak: Ratujemy dziś 80 proc. pacjentów, którzy jeszcze kilkadziesiąt lat temu byli skazani na śmierć, umiemy przywrócić im oddech i pracę serca, połowa wraca do świadomości, ale wielu zapada w śpiączkę pourazową. Powinni od razu trafiać do specjalistycznych ośrodków z wykwalifikowaną kadrą, która zapewni im stałą i kompleksową opiekę pielęgniarską i anestezjologiczną, rehabilitację fizyczną i psychologiczną, przed i po wybudzeniu. Tymczasem w takich nielicznych ośrodkach w kraju czeka się na miejsce miesiącami, a zazwyczaj leczy się w nich tylko dorosłych.

Co w międzyczasie?

Ci ludzie zajmują łóżka na oddziałach szpitalnych, przez co nie ma gdzie położyć pacjentów trafiających na izbę przyjęć w nagłych przypadkach, z zagrożeniem życia. Zrozpaczone rodziny zabierają do domu dzieci w stanach ciężkiego kalectwa, zwłaszcza w śpiączce pourazowej i już w pierwszych tygodniach tracą oszczędności życia na prywatnych rehabilitantów. Tu, w regionie rolniczym, gdzie dzieci pomagają w gospodarstwie i ulegają wypadkom, problem jest szczególnie palący. Jak matka z małej wioski może zapewnić całodobową opiekę choremu w sytuacji, gdy nawet zakrztuszenie śliną może grozić śmiercią?

Czy podjąłby Pan decyzję o eutanazji człowieka w długotrwałej śpiączce?

Lekarz nie jest od tego, żeby odbierać życie. Nigdy nie można być pewnym: "Tu już nic nie da się zrobić". Ostatnio wybudził się nam czterolatek, któremu tata przejechał głowę przyczepą. Jeszcze dwa miesiące temu nie było z nim żadnego kontaktu, dziś próbuje mówić "mama, baba". A myśleliśmy, że już po nim.

W naszej klinice po raz pierwszy w Polsce udało się uratować dziecko z zapaleniem mózgu. W drodze na salę operacyjną zatrzymała się praca serca. Kiedy dziecko wyszło ze śpiączki, było nieme i ślepe. Teraz mówi, zaczyna widzieć. Rehabilitacja czyni cuda.

Jak zamierza pozyskać Pan fundusze na ośrodek?

Na jego start potrzeba ok. 20 mln zł. Doświadczenie uczy, że wrażliwość społeczna polityków centralnych i lokalnych wzrasta przed wyborami, a słabnie tuż po nich. Ponieważ wybory mamy przed sobą, jestem dobrej myśli.

Prof. Jerzy Osemlak jest pracownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2008