Razem i osobno, goniliśmy Europę

Porównywanie historycznego rozwoju Polski i Hiszpanii ma długą tradycję. Ale jak właściwie porównywać historie obu krajów w XX wieku? Czy takie paralele mają w ogóle sens?

04.05.2003

Czyta się kilka minut

Do klasyki polskiej historiografii należy lelewelowska „Paralela historyczna Hiszpanii z Polską w XVI, XVII i XVIII wieku”. Joachimowi Lelewelowi chodziło przede wszystkim o pokazanie dróg prowadzących do osłabienia, a następnie upadku dwóch potęg europejskich o zupełnie różnych ustrojach - absolutnej monarchii hiszpańskiej i polskiej demokracji szlacheckiej.

Przestroga i wzorzec

Mniej znany jest hiszpański trop w twórczości Juliusza Słowackiego. W latach 40. kreślił on obraz kraju za Pirenejami jako przestrogi dla Polski, gdyby ta odzyskała wolność - Hiszpanii pogrążonej w chaosie, kolejnych przewrotach, wojnie domowej. Oba XIX-wieczne polsko-hiszpańskie wątki przypomniał niedawno Jan Kieniewicz („Hiszpania w zwierciadle polskim”, Warszawa 2001).

Polsko-hiszpańskie paralele, wydawałoby się, że już dawno zapomniane, odżyły z wielką mocą u schyłku komunizmu. Kazimierz Dziewanowski wskazywał przykład Hiszpanii pod panowaniem Franco jako kraju, który potrafił - w przeciwieństwie do Polski pod rządami komunistów - dokonać udanej modernizacji i poważnie zmniejszyć zapóźnienie w stosunku do najbardziej rozwiniętych państw zachodnioeuropejskich. W trakcie obrad Okrągłego Stołu Adam Michnik stawiał przed Polakami jako wzór hiszpański model demontażu dyktatury - ewolucyjny i pokojowy, oparty na porozumieniu ludzi ancien regime'u i antysystemowej opozycji. Do naśladowania hiszpańskiego modelu nakłaniał także Polaków sam gen. Wojciech Jaruzelski.

W następnych latach Hiszpania wielokrotnie powracała w publicznych dyskusjach. Porównywano obie dyktatury; w głośnych debatach prasowych na temat bilansu PRL (m.in. na łamach „Tygodnika Powszechnego”) historycy wskazywali na zbliżony poziom rozwoju gospodarczego obu krajów w latach 30. i narastający w następnych dziesięcioleciach (pod koniec PRL - wręcz lawinowo) dystans na niekorzyść Polaków. Wraz z konkretyzującymi się aspiracjami europejskimi Polski pojawił się też wątek dotyczący drogi Hiszpanii do członkostwa we Wspólnocie Europejskiej. W debatach tych - podobnie zresztą jak w przypadku XIX-wiecznych porównań - występowały obok siebie elementy rzeczywistej wiedzy i trafnych spostrzeżeń, publicystyczne uproszczenia, jak również głosy motywowane politycznie, nie cofające się przed deformowaniem historycznej rzeczywistości.

Jak zatem porównywać Polskę z Hiszpanią w minionym wieku? Czy takie paralele mają w ogóle sens? Niewątpliwie w XX-wiecznych dziejach obu narodów są wspólne doświadczenia, których z kolei brak w historii wielu innych krajów - przede wszystkim bogatej, demokratycznej Europy, w 1947 r. objętej Planem Marshalla, integrującej się stopniowo w europejskich strukturach, korzystającej z politycznej stabilizacji i bezpieczeństwa gwarantowanego przez atlantycką wspólnotę. To, co wspólne, można sprowadzić do kilku najważniejszych problemów i wyzwań.Na europejskich peryferiach

Oba kraje borykały się z zacofaniem i zapóźnieniem (których korzenie sięgały bardzo głęboko, przynajmniej XVIII w.) w stosunku do tego, co uważano za centrum europejskiej i światowej gospodarki. Elementem wspólnym była też peryferyjność. W przypadku Hiszpanii było to doświadczenie kraju, który ze względu na frankistowską dyktaturę początkowo pogrążony był w izolacji w Europie (przynajmniej do lat 50.), a do samego końca rządów Franco - mimomizacja frankizmu w porównaniu z PRL-owskim komunizmem, jak również silne poparcie dla ludzi starego reżimu wyrażone już w pierwszych demokratycznych wyborach w 1977 r.

Transición i Okrągły Stół

Jest prawdą, że hiszpańskie transición i polski demontaż komunizmu rozpoczęty w dobie Okrągłego Stołu miały cechy wspólne, przede wszystkim ewolucyjny przebieg, odgórnie wynegocjowany w drodze porozumienia elit starego systemu i opozycji. Te podobieństwa przesłaniają jednak znacznie poważniejsze różnice. Najbardziej fundamentalna z nich polegała na tym, że transición ograniczała się w gruncie rzeczy do sfery politycznej, podczas gdy Polacy stanęli przed koniecznością rewolucyjnej zmiany całego ładu społeczno-ekonomicznego, a w dalszej kolejności także swojej mentalności, postaw i zachowań. W momencie śmierci Franco, niezależnie od recesji, w której pogrążona była Europa Zachodnia, hiszpańska gospodarka już od co najmniej kilkunastu lat była pewnie zakotwiczona w obrębie systemu wolnorynkowego, w którym uczestniczyła z korzyścią większa część ludności.

Odrębną kwestią są hiszpańskie perypetie po śmierci Franco i polskie - po upadku komunizmu. I tutaj można znaleźć cechy wspólne. Jedną z nich jest swego rodzaju amnezja historyczna, bardziej przy tymmierze zadecydowały o klęsce wyborczej PSOE w 1996 r. i powrocie do władzy prawicy o frankistowskiej genealogii. Innym dramatycznym doświadczeniem obu krajów było ogromne bezrobocie wynikające z restrukturyzacji przemysłu, w przypadku Hiszpanii wymuszonej wejściem do Wspólnoty Europejskiej. Przez szereg lat oscylowało ono około jednej piątej (rekordowy poziom - 22 proc.) ludności zawodowo czynnej. Nota bene, wszyscy eksperci twierdzili wówczas, że jest ono społecznie tolerowane tylko dzięki ogromnej szarej strefie (ocenianej na 25-30 proc. dochodu narodowego).

Najważniejszym wydarzeniem w historii obu krajów po demontażu dyktatur było niewątpliwie wstąpienie Hiszpanii do Wspólnoty Europejskiej (w 1986 r.) i (będzie) Polski do Unii Europejskiej. W wymiarze symbolicznym można w nim widzieć uwieńczenie od dawna prowadzonej „pogoni za Europą”, która miała przerwać historyczne zapóźnienie. Aby tak się stało także w wymiarze rzeczywistym, Polacy powinni powtórzyć sukces Hiszpanów, którzy członkostwo we Wspólnocie, a następnie Unii, i płynące z nich europejskie fundusze z wielkim pożytkiem wykorzystali dla kolejnego etapu modernizacji kraju.

Dr PAWEŁ MACHCEWICZ jest historykiem, kieruje Biurem Edukacji Publicznej IPN. W 2002 r. nakładem Ossolineum ukazała się jego „Historia Hiszpanii” (napisana wspólnie z Tadeuszem Miłkowskim).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2003