Radzik: czy bizneswoman musi grać w golfa

Amerykańscy naukowcy twierdzą, że nie umiemy w strategiczny networking.

22.04.2023

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Powinny grać więcej w golfa – ustalili amerykańscy naukowcy. Mowa o kobietach w biznesie (zwłaszcza sprzedaży i marketingu) oraz o wpływie gry w golfa na ich kariery. Rację przyznają im prezeski firm z listy Fortune 500, które mówią o tym, że golf pomógł im w karierze. Połowa z nich tłumaczy, że nawet sama umiejętność rozmowy o golfie była pomocna. Podbijają to wszyscy inni prezesi, z których 80 proc. twierdzi, że golf pomógł im w karierze, a 70 proc., że robią interesy z kimś poznanym w czasie gry. Jak to działa? „Częściowo przez to, co wiesz, częściowo przez to, kogo znasz, a częściowo przez to, kto wie, co ty wiesz” – tłumaczyła badaczom któraś z kobiet. Dlaczego golf ma taką siłę? Bo ponoć sieci budowane na wspólnej aktywności są silniejsze niż inne, ale też czasem golf to po prostu biznesowe spotkanie przebrane za sport. A chyba przede wszystkim dlatego, że klasyczna gra na 18 dołków pochłania zwykle około czterech godzin. Golf zmusza do spędzania ze sobą całych dni i wyjścia poza powierzchowne pytania. Pozwala dobrze się poznać. Tylko skąd kobiety mające dzieci i powszechnie narzekające na brak wolnego czasu (patrz podział obowiązków) miałyby wykroić te cztery, pięć godzin skupienia na trafianiu piłeczką do celu?

Ostatecznie kobiety w pracy często po prostu czują się – i są – wykluczane z nieformalnych sieci towarzyskich opartych o rzekomo męskie zainteresowania i sporty. No to czekam na naukowe opracowanie wpływu zainteresowania piłką nożną na obecność kobiet i mężczyzn w polskiej polityce. A w Kościele? Jest jakiś sport, do którego można dołączyć, żeby zagadać niezobowiązująco z kim trzeba?

Nie śmieję się wcale ze zdominowanego przez mężczyzn golfa i jego wpływu na kobiece kariery. Zresztą, czytam ten artykuł, bo już wcześniej słyszałam od koleżanek, że to jest problem, z którym mierzą się one i mentorujące im szefowe. Zwłaszcza w USA. I myślę, ile jest takich barier w naszym świecie, osadzonych strukturalnie i kulturowo? Ile siły trzeba, żeby będąc kobietą w biznesie, oprócz wszystkiego, co musisz umieć i zrobić, dla dobra kariery zostawić jeszcze partnera z dziećmi w domu i udać się na pole golfowe, przełamując lęk przed wyróżnianiem się, śmiesznością, niekompetencją (powszechne jest przekonanie, że kobiety są słabe w golfie), niechcianym podrywem (ciekawe, że o tym w badaniach nic nie ma). Iść, grać pięć godzin i nawiązywać biznesowe relacje jak gdyby nigdy nic. Mała rzecz, a duża.

Jedno tylko dziwi. Autorzy artykułu upierają się, że mężczyźni budują lepsze sieci społeczne od kobiet. Rozglądam się wokół – i to kobiety są tkaczkami relacji: pamiętają o prezentach, zagadują, co słychać, umawiają weekendowe lunche w kilka rodzin, wpadają na kawę. Sama czuję się królową networkingu, a tu taki cios i potwarz! Aha, już widzę. Rzecz w tym, że według badaczy mężczyźni budują bardziej efektywne sieci, większe i mające ważniejszych członków, oparte na strategii i użyteczności. Kobiety zaś sieciują z tym, z kim szczerze lubią spędzać czas. Tak twierdzą amerykańscy naukowcy, na podstawie badań innych amerykańskich naukowców z lat 60. i połowy 90. Ręka im nie drgnie, gdy puentują, że nie jest naturalną skłonnością kobiet myśleć o sieciach relacji strategicznie, choć nie ma badań mówiących, że kobiety nie są zdolne tworzyć relacji w oparciu o strategie.

Ja im dam strategiczny networking! Zirytowana zostawiam to i wychodzę na herstoryczny spacer organizowany za darmo przez feministyczny kolektyw. Poznać trochę miejscowych działaczek, posłuchać o historii swojego nowego miasta i kobiet w nim żyjących, pobyć z koleżankami, które nie pomogą mi w karierze, ale w życiu są jednak niezbędne. W bonusie dostaję słońce, bo to jeden z pierwszych pięknych wiosennych dni. A potem jakoś tak wychodzi, że odprowadzam jedną z nich do teatru, żeby jeszcze pogadać. A jak już przyszłam, to kupuję bilet na – a jakże – feministyczną sztukę nigeryjskiej reżyserki, która pracowała z belgijskimi aktorkami na kobiecych świadectwach o doświadczonej przez nie przemocy. Zaczyna się od zaproszenia na scenę wszystkich osób z widowni, które… doświadczały kolejno wyliczanych form przemocy, znanej kobietom dość powszechnie. Schodzi nas z widowni połowa, przesuwamy się po scenie za aktorkami, mówiącymi: niech koło mnie staną te, które doświadczyły molestowania seksualnego w komunikacji publicznej. Odpowiada im śmiech, przesuwamy się wszystkie. Ale są też momenty, w których dziewczyny tulą się do siebie, gdy, stając w konkretnym miejscu sceny, dają świadectwo, że doświadczyły gwałtu, molestowania przed 14. rokiem życia.

Że nie umiemy w strategiczny networking, mówią naukowcy? Może mamy po prostu inne cele i inne strategie. Dzięki, Ania, za to strategicznie niestrategiczne pięć godzin. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2023