Pytania do Pani Premier

„TP” 44/2016

30.10.2016

Czyta się kilka minut

Dziękuję red. Wojciechowi Pięciakowi za przejmujący artykuł „Model Drohobycz”. Przy okazji chcę wyrzucić z siebie to, co narastało od dawna. Przybliżenie warunków życia konkretnych rodzin i ich dzieci po ucieczce z własnych domów oraz opisanie bohaterskiej sylwetki brata Artura Deski, który pomaga im żyć w ekstremalnych warunkach, powoduje, że budzi się w każdym z nas chęć niesienia pomocy. W Polsce pomagamy na miarę swoich możliwości: jedni się modlą, drudzy pomagają przez Adopcję Serca, jeszcze inni zasilają konta Czerwonego Krzyża, Polskiego Zespołu Humanitarnego itd., a Czytelnicy „TP” wpłacają datki na konta, np. dla chorego Rudika, obrońcy lotniska w Doniecku, albo dla wspólnoty tatarskiej opisanej we wspomnianym artykule red. Pięciaka.

Jak wygląda pomoc dla dzieci uchodźców w szkole w Luksemburgu, opisała mi niedawno w e-mailu moja córka, która zgodziła się na jego zacytowanie. Jej syn Jaś poszedł w tym roku do I klasy. Na 16 dzieci w klasie jest dwoje o czarnym kolorze skóry, dwoje Hindusów i jedno muzułmańskie, reszta to Europejczycy, każdy z innego kraju, ale wszystkie dzieci w klasie znają język luksemburski. Oto treść e-maila:

„Byłam kilka tygodni temu na zebraniu w Jaśka świetlicy. Powiedziano nam, że będą przychodzić do niej również dzieci uchodźców z Syrii – na razie sześcioro w wieku 8-12 lat. W pobliskim budynku Czerwony Krzyż prowadzi dla nich zajęcia edukacyjne i naukę niemieckiego. Te dzieci nie chodzą jeszcze do naszej szkoły, bo oprócz arabskiego znają tylko angielski, którego z kolei nie znają dzieci w szkole luksemburskiej. Kiedy pierwszy raz przyszły do świetlicy z opiekunami, »naszym« dzieciom wytłumaczono, że to są dzieci, które przyjechały z Syrii, i że to taki kraj, który jest bardzo daleko, za morzem. No więc »nasze« dzieci pytają:

– A jak wy przyjechaliście do Luksemburga? Samolotem? Pociągiem? Samochodem?

– Nie, przypłynęliśmy łodziami.

– Wow! Łodziami! Ale super!

– Nie, wcale nie było tak super, bo łodzie się czasami przewracały.

– Jak to przewracały? To chyba ten wasz kapitan nie był zbyt dobry...

– Nie było kapitana. To były małe łódki i było na nich za dużo ludzi. Wpadali z dziećmi do wody i się topili.

Wszystkich wtedy zamurowało. Opiekunów syryjskich też, bo podobno pierwszy raz o tym opowiedziały. Wcześniej nie chciały – otworzyły się dopiero w kontakcie z innymi dziećmi. Kierownik świetlicy zgłosił zaraz propozycję do Rady Miasta, by te dzieci mogły przychodzić do naszej świetlicy na obiady codziennie, zwłaszcza że Czerwony Krzyż oferuje im jedynie suchy prowiant (oprócz psychologów, opiekunów i tłumaczy). Rodzicom natomiast wytłumaczył, że to będzie też z korzyścią dla naszych dzieci, bo się będą mogły nauczyć od dzieci syryjskich angielskiego”.

Dlaczego naszym dzieciom i sobie nie możemy dać szansy bezpośredniego poznania rodzin uchodźców z jakiegokolwiek kraju? Albo chociaż samotnych matek? Dzieci-sierot? Dlaczego możemy tylko o nich czytać albo oglądać ich zdjęcia? Dlaczego Pani Premier przekręca słowa papieża Franciszka i krakowskiego biskupa Grzegorza Rysia, którzy jednoznacznie mówili na krakowskich Błoniach o potrzebie przyjmowania uchodźców? Dlaczego Pani Premier wmawia nam, że robi to dla naszego bezpieczeństwa? Dlaczego Pan Prezydent mówi, że Polacy są otwarci na uchodźców, a jednocześnie uzależnia ich przyjęcie od zgłoszenia przez nich chęci przyjazdu do naszego kraju?

To są pytania retoryczne, bo widać jak na dłoni, że rząd nie chce przyjąć uchodźców. Dlatego życzę Pani Premier i Panu Prezydentowi, żeby śniły im się dzieci: Alyan na tureckiej plaży, Omran wyciągnięty z gruzów w Aleppo, mała Hudea z podniesionymi rączkami i dziesięcioro zabitych w zbombardowanym szpitalu w Jemenie. „Tygodniku Powszechny”, zróbmy coś, bo zima może być ciężka. Może udałoby się pomóc chociaż rodzinom z dziećmi, chociaż tym za wschodnią granicą?
Rząd to nie cała Polska. Musimy być wierni w rzeczach niewielu, bo będziemy kiedyś płakać i zgrzytać zębami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2016