Przestroga Seneki

Bez postępowania lustracyjnego opartego na domniemaniu dobrego imienia i domniemaniu niewinności, niedopuszczalne jest ujawnianie nazwisk współpracowników organów bezpieczeństwa PRL. Najpierw uczciwy proces sądowy, dopiero później publiczna lista z nazwiskami.

08.05.2005

Czyta się kilka minut

Audiatur et altera pars - ta starożytna zasada prawa procesowego przytoczona została przez Senekę w tragedii “Medea": “Kto wydał jakiś wyrok nie wysłuchawszy drugiej strony, to chociażby wydał wyrok sprawiedliwy, nie był sprawiedliwy".

Na domniemaniu dobrego imienia oparte jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 19 czerwca 1992 r. Jak orzekł Trybunał, uchwała Sejmu z 28 maja 1992 r., zobowiązująca ministra spraw wewnętrznych do podania pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, posłów, senatorów, prokuratorów, adwokatów, radnych gmin i członków zarządów gmin będących współpracownikami UB i SB - jest niezgodna m.in. z prawem do dobrego imienia zawartym w art. 17 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (system ONZ). W uzasadnieniu tego orzeczenia czytamy: “Ze względu na społeczne znaczenie takiej informacji, wynikające z powszechnie ujemnej oceny faktu współpracy z wyżej wymienionymi instytucjami, jej podanie do wiadomości nawet ograniczonego kręgu osób (Minister Spraw Wewnętrznych mówi w liście do Prezydenta o wszystkich posłach i senatorach) musi w praktyce prowadzić do naruszenia dobrego imienia osób objętych tą informacją i stwarzać swoistą karę infamii. Niezależnie od celowości i aksjologicznego uzasadnienia takiego działania, norma nakazująca Ministrowi Spraw Wewnętrznych przekazanie określonych w zaskarżonej uchwale informacji zobowiązuje go do działania będącego w swojej istocie naruszeniem określonych dóbr osobistych". Według Trybunału doszło do naruszenia prawa do dobrego imienia, gdyż uchwała sejmowa nie wprowadzała trybu weryfikacji danych oraz trybu odwoławczego.

Ustawodawstwo lustracyjne (pozwalająca ujawnić organom państwa demokratycznego tajnych i świadomych współpracowników organów bezpieczeństwa państwa totalitarnego) powinno gwarantować objętym nim osobom prawo do rzetelnego procesu (prawo do obrony, zasadę domniemania niewinności, prawo do czynnego udziału w każdej fazie postępowania, prawo do odwołania się itp.) - takie warunki określa Rezolucja Nr 1096 Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy dotycząca środków demontażu dziedzictwa po byłych totalitarnych ustrojach komunistycznych, przyjęta 27 czerwca 1996 r. Tymczasem zgodnie z zasadą domniemania niewinności, zawartą w art. 42 ust. 3 Konstytucji RP, każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądowym. Tylko na takiej zasadzie prezes IPN może podawać do publicznej wiadomości listę agentów. Tutaj bez postępowania lustracyjnego opartego na domniemaniu dobrego imienia i domniemaniu niewinności, niedopuszczalne jest ujawnianie nazwisk współpracowników organów bezpieczeństwa PRL. Najpierw uczciwy proces sądowy, dopiero później publiczna lista z nazwiskami. Mogłoby być inaczej, gdyby ludzkości udało się stworzyć algorytm pozwalający archiwistom ustalać, z pominięciem zasady kontradyktoryjności, ze 100-proc. pewnością prawdę materialną, tj. prawdę arystotelesowską pojmowaną jako zgodność opisu z rzeczywistością.

Jednak z zasady demokratycznego państwa prawnego wynika, że dopuszczalna jest infamia bezpośrednia (potępienie społeczne), znana również w starożytnym Rzymie. Może być wymierzana np. na podstawie udostępniania przez IPN osobom poszkodowanym (tj. poszkodowanym przez organy bezpieczeństwa PRL) i historykom informacji o współpracy danej osoby z organami bezpieczeństwa PRL. Jednak takie informacje poszkodowani bądź historycy mogą rozpowszechniać prywatnie, na własną odpowiedzialność. W razie wytoczenia procesu cywilnego lub karnego o naruszenie dobrego imienia przez fakt rozpowszechniania informacji o współpracy z organami bezpieczeństwa PRL, na osobie rozpowszechniającej dane zawarte w udostępnionych zasobach archiwalnych IPN spoczywać będzie ciężar przeprowadzenia dowodu prawdy odnośnie prawdziwości tych danych (tj. uzyskanych z IPN).

Jeśli organ władzy publicznej dopuszcza się infamii bezpośredniej, tj. bez zagwarantowania możliwości skorzystania z procesu sądowego, wówczas narody cywilizowane od czasów starożytnych uznają to za dziką lustrację. Inaczej postępował IPN przy wydawaniu zaświadczeń o statusie pokrzywdzonego, z czym nie zgodził się Rzecznik Praw Obywatelskich. Pod koniec lutego br., po interwencji Rzecznika, Naczelny Sąd Administracyjny wydał precedensowy wyrok kwestionujący praktykę IPN w zakresie wydawania tych zaświadczeń. Teraz każdy, komu IPN odmówi statusu pokrzywdzonego, ma otrzymać decyzję administracyjną, w której Instytut będzie musiał uzasadnić, dlaczego odmawia, a decyzja ta będzie mogła podlegać sądowej weryfikacji. Tej weryfikacji chciał uniknąć IPN, zamieniając się w ten sposób w Główny Urząd Moralności Publicznej.

Postępowanie lustracyjne ma przeprowadzać niezawisły sąd, a nie IPN. Dopiero wtedy można uniknąć sytuacji opisanej przez Senekę.

WALDEMAR GONTARSKI jest redaktorem naczelnym “Gazety Sądowej".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2005