Przepis na sacrum

Projekt nowego wnętrza kościoła dominikanów w Katowicach wywołuje skrajne reakcje wiernych: od zachwytu po zarzuty o nihilizm. Czy to coś mówi o naszej religijności?

03.02.2020

Czyta się kilka minut

Projekt nowego wnętrza dominikańskiego kościoła w Katowicach / / ARCHIWUM DOMINIKANOW W KATOWICACH
Projekt nowego wnętrza dominikańskiego kościoła w Katowicach / / ARCHIWUM DOMINIKANOW W KATOWICACH

Siedzą zasłuchani – ona w białej czapce, on w grubym szarym płaszczu. Ot, para starszych ludzi w kościelnej ławie. Po chwili wstają i szybkim krokiem kierują się ku wyjściu.

Co sądzą na temat projektu przebudowy kościoła?

– To już nie nasz kościół, na pewno go zmienię – mówi kobieta.

– Czy widział pan kiedyś modernistyczny kościół pełen ludzi? – dodaje mężczyzna.

Ksiądz za ladą

Dwie godziny wcześniej, kościół parafii Przemienienia Pańskiego przy ulicy Sokolskiej w Katowicach. Właśnie zakończyła się wieczorna msza. Kościół jednak nie pustoszeje, przeciwnie: ludzi wciąż przybywa. Po kilkunastu minutach zapełniają się prawie wszystkie ławki.

Godzina dziewiętnasta, początek spotkania. Zebranych wita proboszcz i zarazem przeor katowickiego klasztoru dominikanów, o. Tomasz Golonka. Obok niego siedzą twórcy projektu przebudowy świątyni: architekci Tomasz Chmiel, Bartłomiej Nawrocki oraz Joanna i Wojciech Małeccy, a także dr hab. Grzegorz Hańderek z katowickiej ASP.

Przeor zaczyna od wyjaśnienia, dlaczego zmieniono pierwotny projekt autorstwa obecnego dzisiaj Tomasza Chmiela (odnowione wnętrze miało ulec jedynie pewnemu unowocześnieniu, charakter kościoła wzniesionego w latach 1974-77 miał zostać zachowany; jako budulec przewidziano drewno i cegłę – materiały dające wrażenie ciepła i prostoty).

Otóż po udostępnieniu projektu do przeora co rusz dochodziły głosy, że wśród wiernych jest jeszcze kilku architektów, którzy mają nieco inne pomysły na remont. Przeor spotkał się z nimi i dał się przekonać do zmian. Powstał zespół obecnych na dzisiejszym spotkaniu twórców, którzy wypracowali nową koncepcję wnętrza: bardzo oszczędnego w swej klarownej, modernistycznej formie. Jego wizualizację umieszczono 14 stycznia 2020 r. na stronie facebookowej klasztoru.

I rozgorzała dyskusja. Zdecydowana większość głosów była krytyczna. Pojawiły się porównania do targu rybnego czy magazynu nawozów w GS-ie, a nawet takie określenia jak „pustka” i „ohyda spustoszenia”. Ktoś napisał: „Typowe posoborowie: Pan Jezus wyrzucony na bok, podobnie jak krzyż. Na środku ksiądz, który stoi jak za ladą sklepową”.

Stąd decyzja przeora o zorganizowaniu spotkania: – Chcemy przedstawić założenia, które nam towarzyszyły przy tworzeniu projektu.

Rzeczy najważniejsze

Bartłomiej Nawrocki: – Kierowaliśmy się dwoma założeniami. Po pierwsze – że nie budujemy od zera. To kościół szczególny, modernistyczny, i stworzenie czegokolwiek w opozycji do historii i tożsamości tego miejsca byłoby nieporozumieniem. Drugie założenie wynikało ze słów przeora: „Chcę, żeby od razu przy wejściu do kościoła było widać, co w nim jest najważniejsze, czyli ściana ołtarzowa, sam ołtarz i ambona”.

Wojciech Małecki: – Rozpoczęliśmy od przeanalizowania przestrzeni, które widzieliśmy podczas naszych podróży czy znamy z fachowej literatury, a w których Bóg jest według nas bardziej obecny.

Początek prezentacji: na ekranie pojawiają się zdjęcia kościołów będących inspiracją dla twórców projektu: krypta św. Leonarda na Wawelu, średniowieczne kościoły w Hiszpanii, Słowenii, Niemczech, katedra Chrystusa Króla w Katowicach, dwa kościoły w Japonii, kościół św. Józefa w Zabrzu, opactwo Matki Bożej w Nowym Dworze. Surowość, minimalizm.

Joanna Małecka: – W tych przestrzeniach nie ma żadnych elementów, które rozpraszałyby widza dodatkowymi bodźcami. Oszczędność detali, prostota, spójność przestrzeni i materiałów. To wszystko bardzo nam się kojarzyło z charyzmatem dominikanów, którzy w swej regule nawiązują do pokory i umiaru.

Bartłomiej Nawrocki: – Doszliśmy do wniosku, że lekarska zasada primum non nocere jest wystarczająca, że w przestrzeni zaprojektowanej przez Tadeusza Łobosa w 1974 r. w trakcie przebudowy pierwotnego kościoła neogotyckiego wszystko, co potrzebne, już jest. Wystarczy tylko zacząć tę przestrzeń na nowo odkrywać.

Grzegorz Hańderek: – Przyświecała nam idea, aby każdy znak, nie tylko w postaci materialnej, również każdy gest, każde słowo były w tej przestrzeni silnie obecne, by nic ich obecności nie zakłócało. Postanowiliśmy więc skoncentrować się na celebracji Eucharystii. Bo przecież to jest główny powód naszej obecności w kościele jako budynku.

Tomasz Chmiel: – Najważniejszym elementem projektu jest ściana ołtarzowa. To złamana płaszczyzna, przypominająca złożone płótno czy korporał, przez co odsyła nas do krzyża rozumianego nie jako symbol wiary, tylko do krzyża, który pojawia się na całunie. Chodziło nam o coś, co będzie odwoływało się do konkretnego znaku, a jednocześnie poprzez swoją materię przeniesie nas do zupełnie innej rzeczywistości.

Głosy parafian

Koniec prezentacji. Kilka rąk w górze.

Mężczyzna siedzący w jednej z pierwszych ławek. Od dziecka w tutejszej parafii. Projekt mu się podoba, ale chciałby zapytać o przedmioty zgromadzone w kościele: co z nimi będzie? Co się stanie z obrazem ołtarzowym autorstwa Adolfa Hyły, co z korpusem krzyża, który pamięta początek kościoła, zbudowanego przecież jako neogotycka świątynia w 1875 r.? Co z tabernakulum? Czy, innymi słowy, zostanie uszanowane zaangażowanie ludzi, którzy tu od 150 lat się gromadzą? On pamięta np. dokładnie ludzi, którzy nosili kamienie na budowę istniejącego obecnie prezbiterium. Sam pomagał przy montażu ołtarza. Co z tym dziedzictwem będzie?

Zgłasza się kolejny chętny. Jest ministrantem. W projekcie podoba się mu zmiana formy prezbiterium: z półkolistego na proste. To bardzo ułatwi poruszanie się w tym miejscu.

Kolejny chętny: nie jest parafianinem, ale zamierza w tutejszym kościele w czerwcu wziąć ślub. Czy kościół będzie już wtedy gotowy?

Kobieta z tylnego rzędu, w białej czapce: – Jestem przedstawicielką starszego pokolenia, z rozmów z moimi kolegami i koleżankami wiem, że ten projekt starszym parafianom zdecydowanie się nie podoba. W takim wnętrzu można zrobić salę gimnastyczną albo teatr, ale nie kościół.

Mężczyzna w piątej ławce: – Ja też jestem starszym parafianinem i chcę powiedzieć, że wszyscy przychodzimy do kościoła, żeby się modlić. I że nam nie potrzeba takiego wnętrza, w którym nie będzie obrazów czy krzyża. Chcielibyśmy naprawdę czuć, że to jest kościół, a nie jakaś hala, w której nawet tabernakulum nie jest na środku. Przyzwyczailiśmy się do ładnego, złotego tabernakulum pośrodku ściany ołtarzowej. Co w nim złego?

Kobieta na ławce pod ścianą. Przedstawia się krótko: Ewa Chudyba, specjalista ds. edukacji i promocji w Muzeum w Gliwicach: – Modernizm w ogóle nie jest najlepszym pomysłem na kościół. Kościół powinien być przede wszystkim kościołem. Tutaj o wiele większy nacisk kładzie się na modernistyczny charakter architektury niż na samo miejsce. A przecież kościół to coś więcej niż budynek, to jest dom Boży. Tu jest Bóg. Co z tymi parafianami, którzy nie czują estetycznego charakteru tego miejsca? I kwestia obrazów: dlaczego ma ich nie być? Mnie ikony na przykład bardzo pomagają. W internecie mnóstwo ludzi prosiło o choć jedną ikonę. Bo Chrystus nie wcielił się w jakiś znak, tylko w człowieka. My czcimy nie krzyż, tylko Chrystusa.

Kolejny mężczyzna: – Ja też chciałem zapytać o tabernakulum: dlaczego ono ma być na boku? Przecież to dom Jezusa, a Jezus powinien być w centrum.

Kobieta z tylnych rzędów: – Podczas dyskusji tutaj i na Facebooku podkreśla się, że kościół tworzą ludzie. Dlatego warto byłoby wziąć pod uwagę głosy krytyczne, bo to jest przestrzeń dla wielu ludzi. Może są jakieś rozwiązania, które pomogą osiągnąć większy konsensus.

Starsza parafianka: – Może taki kościół będzie się podobał młodym ludziom. Ale my, starsi, żałujemy na przykład, że w nowym wnętrzu nie będzie głównego krzyża na ścianie ołtarzowej. A on dla nas jest bardzo ważny.

Naczynie do wypełnienia

Niewielka sala w podziemiach kościoła. Przy stole twórcy projektu i przeor.

– Czy ojciec nie obawia się, że może z powodu nowego wnętrza kościoła stracić część wiernych?

O. Tomasz Golonka: – Ja co niedzielę wychodzę celebrować mszę świętą i głosić homilię. Patrzę na zgromadzonych ludzi i za każdym razem się boję, czy za tydzień oni znów przyjdą do kościoła. I to wcale nie zależy od przestrzeni, w której się gromadzimy. Jednym ona będzie na pewno odpowiadać, innym nie.

– Czy takie różne reakcje mogą być odbiciem różnych rodzajów duchowości?

– Tak, można na to z pewnością spojrzeć jak na rozmowę o rozumieniu wiary i rodzajach duchowości. Na czym ta różnica polega? Widzę tu dwa poziomy. Pierwszy to według mnie ludzie, którzy uważają, że Sobór Watykański II był zwykłą pomyłką. Dla nich proponowana przez nas przestrzeń będzie nie do przyjęcia. Na drugim poziomie są ci, którzy traktują religię jako obronę przed światem, przed nimi samymi, przed jakimiś demonami, które gdzieś tam harcują. Oni też będą mieć trudności. Natomiast dla ludzi, którzy nie boją się siebie ani świata i którzy nie widzą w swoich słabościach demonicznych sił, przestrzeń ta będzie miejscem spotkania z samym sobą, z Bogiem takim, jakim On jest, z własnym wnętrzem.

Wojciech Małecki: – Ta przestrzeń to po prostu naczynie do wypełnienia. Usunięto z niej wiele elementów, żeby mógł ją wypełnić Bóg.

O. Tomasz Golonka: – Kościół jako budynek jest przecież zasadniczo pusty. Dopiero podczas liturgii zostaje wypełniony wiernymi i obecnością Pana.

Grzegorz Hańderek: – To jest tak jak z ciszą. Każdy za nią tęskni, ale nie każdy jest na nią gotowy.

Joanna Małecka: – A może ta przestrzeń jest dla niektórych trudna do zaakceptowania, bo w tradycyjnej, figuratywnej przestrzeni sakralnej mamy podaną na tacy pewną definicję i obraz Boga. Nie musimy nawet zagłębiać się w siebie, żeby Go odnaleźć. Po prostu patrzymy na gotowe obrazy.

O. Tomasz Golonka: – Pamiętam serial Franca Zeffirellego „Jezus z Nazaretu”. To była wielka ewangelizacja. Ale jednocześnie wiele osób myślało, że Pan Jezus wyglądał istotnie tak, jak w tych filmach. A przedtem każdy musiał sobie wizerunek Jezusa wyobrażać. I my taki rodzaj trudniejszej duchowości właśnie proponujemy.

Właściwy Kościół

Wedle krakowskiego dominikanina o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego, duszpasterza i filozofa, z wykształcenia historyka sztuki, surowa przestrzeń zaprojektowana dla kościoła w Katowicach jest propozycją pójścia w głąb siebie. Duchowny uważa jednak, że na głównej ścianie świątyni powinien zawisnąć wysokiej klasy, duży obraz przedstawiający Przemienienie Pańskie. – Taki, na którym można będzie zatrzymać wzrok. Bez niego wierni mogą mieć trudności ze skupieniem się. A przecież ma to być też miejsce osobistej modlitwy.

– Tego rodzaju uproszczenia przestrzeni łatwiej akceptują ludzie młodzi – kontynuuje o. Kłoczowski – którzy generalnie wolą, żeby w świątyniach było mniej ozdób, złoceń, elementów baroku ludowego czy mieszczańskiego. Dla ludzi, którzy szukają pewnego rodzaju „gotowców” w kościele, propozycja takiej ikony wydaje się dobra. Najlepiej takiej, która przedstawia właśnie Przemienienie Pańskie. Bo przecież chrześcijaństwo jest w swej istocie przemianą duchową, metanoią.

Ewa Klekot, antropolożka z Instytutu Projektowania Uniwersytetu SWPS: – Parafianie, którzy nie chcą nowego, modernistycznego wnętrza, są przyzwyczajeni do innego rodzaju religijności. Wyrastali w pewnym duchu rozumienia bytów metafizycznych i kontaktu z nimi. Teraz tracą poczucie bezpieczeństwa. Chwieje się jego podstawa.

Niektórzy chodzą do kościoła bardziej z powodów społecznych niż religijnych. – Takie osoby są bardziej przywiązane do formy, tradycyjny wystrój daje im poczucie zakorzenienia i stabilizacji. Natomiast ci, którym ta zmiana odpowiada, są już prawdopodobnie przyzwyczajeni do innej estetyki, w założeniu prostszej formalnie. Może się w niej manifestować duchowość, nazwijmy ją posoborową, nastawiona na pewną swobodę formy kontaktu z absolutem. W Europie, zwłaszcza we Francji, jest sporo kościołów modernistycznych akceptowanych przez wiernych i wyrażających właśnie ducha katolicyzmu posoborowego: wspólnotowego, ascetycznego w formie oraz wolnego od przegadanych symbolicznych treści. Wierni mogliby powiedzieć: po co nam obrazy na ścianach, skoro to my mamy sprawić, by Bóg był między nami?

Do przodu

Co dalej? Wedle o. Golonki projekt będzie realizowany w obecnym kształcie. Przeor chce dalej rozmawiać i ma nadzieję, że sceptyczni parafianie przekonają się do niego ostatecznie, gdy nowe wnętrze zostanie już ukończone.

– Bardzo się cieszę, że mieliśmy na tym spotkaniu okazję wysłuchać ludzi z naszej parafii, którzy odczuwają ból z powodu nadchodzącej zmiany. Rozumiem, że cierpią, ponieważ zabiera się im krzyż, drogę krzyżową czy obraz Pana Jezusa, i im współczuję. Ale dajemy im coś w zamian, czego na razie jeszcze nie mogą poczuć. No, ale idziemy do przodu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz oraz tłumacz z języka niemieckiego i angielskiego. Absolwent Filologii Germańskiej na UAM w Poznaniu. Studiował również dziennikarstwo na UJ. Z Tygodnikiem Powszechnym związany od 2007 roku. Swoje teksty publikował ponadto w "Newsweeku" oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2020