Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W zimowej stolicy Polski spłoszony koń zaprzężony do sań zdemolował targowisko pod Gubałówką i poważnie zranił kilka osób.
Wydawałoby się, że te wiadomości pochodzą z pożółkłego "Kuryera" w jakimś archiwum albo z listu pisanego na początku XIX wieku. Tymczasem są to wiadomości ze stycznia 2009 r.
Można by pomyśleć, że rzeczywistość lubi się przebierać. Aby zadziwić i zwiększyć swą atrakcyjność, sięga po stare kostiumy i nieużywane już rekwizyty.
Tylko ból, zaskoczenie, bezradność, przerażenie są w każdej epoce łudząco do siebie podobne.
Rozmowy
Od pewnego czasu ulubioną formą przekazu jest rozmowa. Rozmowa-rzeka w książce, rozmowa--strumyk w tygodniku czy gazecie, rozmowa-sadzawka (czasem mętna) w telewizji. Na owe sadzawki zaprasza się u nas często nie te osoby, które znają się na temacie, ale te, które są ostatnio modne i popularne. Widzowie lubią ich twarze, znają ich intonacje, więc miło im się zrelaksować, zagapić i zamyślić o własnych sprawach.
Najbezpieczniej jest teraz prezentować takie rozmowy o światowym kryzysie gospodarczym. Temat jest absolutnym hitem. Wszyscy renomowani, światowi specjaliści mają o tym diametralnie różne zdania. Jeśli więc nasz komentator będzie plótł nawet zupełne idiotyzmy, uzna się to za oryginalny, pogłębiony wkład do analizy zjawiska.
A tymczasem światowy kryzys ekonomiczny stoi sobie z boczku, przygląda się, przysłuchuje i czasem tylko złośliwie się uśmiechnie. A potem, jak się zamachnie...
Zapachy
Przypomina mi się z czasów dzieciństwa kolor marengo. Taki czarniawoszary. Były też perfumy o tej nazwie. Spytałam o nią moją ciocię, a ona mi powiedziała, że to na pamiątkę tej sławnej bitwy napoleońskiej.
Nie wiem, czy mówiła prawdę, czy żartowała. Myślę jednak, że dziś, kiedy wszystko powinno być oryginalne i zaskakujące, byłby to dobry pomysł dla laboratoriów kosmetycznych. Jak odkrywczo zabrzmiałaby uwaga, że ta pani, która przeszła obok, pachniała olszynką grochowską. Ale tamten pan to, niestety, najwyraźniej kurskiem.