Protokół rozbieżności

Można się zastanawiać, czy nauczanie geografii po litewsku rzeczywiście jest zagrożeniem dla mniejszości polskiej. Ale zmiany wprowadza się na Litwie błyskawicznie, nie dając uczniom i nauczycielom czasu na przygotowanie.

13.09.2011

Czyta się kilka minut

Nowy rok szkolny na Litwie nie zaczął się spokojnie - zastrajkowały polskie szkoły. Po wizycie premiera Donalda Tuska protest został wprawdzie zawieszony, ale problem pozostał. Jest nim wprowadzona w życie Ustawa o Oświacie, zgodnie z którą od 2013 r. zarówno w szkołach litewskich, jak w szkołach mniejszości narodowych, egzamin maturalny z języka litewskiego zostanie ujednolicony - mimo że, jak zwracają uwagę mieszkający na Litwie, program nauczania litewskiego w szkołach litewskich i nielitewskich różni się (przykładowo: w tych pierwszych literatury litewskiej uczy się w szerszym zakresie). Od 1 września w szkołach mniejszości narodowych lekcje historii i geografii Litwy oraz wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy są prowadzone w języku litewskim. W całości po litewsku wykłada się "podstawy wychowania patriotycznego".

Zmiany w szkolnictwie to tylko kolejny punkt na długiej liście spraw trudnych w stosunkach polsko-litewskich. Napięcie narastało od lat, np. wokół prowadzonej po upadku komunizmu reprywatyzacji oraz wokół sprawy rafinerii w Możejkach, w którą zainwestował polski Orlen. Zwrot majątku Polakom toczy się opornie: według Związku Polaków na Litwie, jeśli w całym kraju byłym właścicielom zwrócono w wielu regionach niemal 99 proc. ziemi, to w Wilnie i okolicznych gminach, gdzie przed wojną właścicielami terenów byli w większości Polacy, jest to tylko ok. 14 proc., w gminach podwileńskich - od 30 do 50 proc. Z kolei inwestycja Orlenu doprowadziła do niekończących się sporów z litewskim rządem, np. o warunki korzystania z terminalu w Kłajpedzie.

Nie oczekujmy zbyt wiele

Nierozwiązywalna - i urastająca do rangi symbolu - wydaje się kwestia pisowni polskich nazwisk i dwujęzycznych nazw ulic w miejscowościach zamieszkanych w przeważającej części przez Polaków. W polsko-litewskiej umowie z 1994 r. zadeklarowano, że mniejszości narodowe mają prawo zapisywać imiona i nazwiska w brzmieniu ich języka. Jednak specjalnej umowy, która miała to regulować, do dziś nie podpisano. Dobrą wolę deklarowały kolejne rządy, a obietnice pomyślnego załatwienia sprawy składano podczas każdej z wizyt polskich przywódców. Ekipa obecnego premiera Andriusa Kubiliusa złożyła nawet projekt ustawy w parlamencie, który ją odrzucił.

Na unijne wsparcie w sprawie ortografii nie ma co liczyć - Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu uznał, że prawo UE nie zakazuje Litwie zapisywania wyłącznie litewskimi literami nazwisk obywateli polskiego pochodzenia. Kilka lat temu zajęcia się podobnym sporem (chodziło o skargę złożoną przez ukraińską obywatelkę Łotwy) odmówił Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - jedynym sposobem rozwiązania problemu jest zatem porozumienie między Wilnem a Warszawą.

Mniejszość polska odbiera zapisywanie nazwisk w pisowni litewskiej jako wyraz niedopuszczalnego nacisku oraz traktowania jako obywateli drugiej kategorii. Z kolei Litwini opór mniejszości polskiej wobec litewskiego alfabetu uznają za zamach na tożsamość litewską. Jeśli do tego dodać wszystkie historyczne zaszłości i płynące z nich przekonanie, że wielka Polska w ten czy inny sposób chciałaby Litwę zdominować, to rozwiązanie najbardziej nawet banalnego problemu staje się niemożliwe.

Tym bardziej może dziwić niezachwiane przez ostatnich 20 lat przekonanie Polaków o bliskich, ponadstandardowych relacjach z Wilnem. - Litewskie społeczeństwo ma dość spory potencjał nacjonalistyczny i Polacy mają z tym coraz większe problemy. Tragizm historii, złe doświadczenia, to wszystko mocno w nich tkwi. Naiwnością byłoby oczekiwać od Litwinów zbyt wiele - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, przedstawicielka Ośrodka Studiów Wschodnich w Brukseli.

Palące kwestie

Bliskie relacje z Litwą były jednym z głównych kierunków polskiej polityki zagranicznej, tak jak wspieranie euroatlantyckich ambicji wschodnich sąsiadów. Litwa jest od lat członkiem NATO i UE, jednak polsko-litewskie partnerstwo nie wyszło poza deklaracje składane podczas kolejnych wizyt. Co więcej: sami Litwini bardziej orientują się na współpracę z państwami zachodnimi czy skandynawskimi. Kwestia wzajemnego wspierania się w relacjach z Rosją nie wydaje się aż tak aktualna, a wielki polski pośrednik w kontaktach z Zachodem - niepotrzebny. Już rok temu tak pisał na tych łamach Bartłomiej Sienkiewicz: "Po zakończeniu kadencji poprzedniego prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa oraz po tragicznym przerwaniu prezydentury Lecha Kaczyńskiego skończyła się we wzajemnych stosunkach obu krajów era polityki symbolicznej, która odwoływała się do wspólnej przeszłości czy też do budowy jakiegoś sojuszu w ramach UE. Nadszedł dzisiaj moment, w którym w relacjach polsko-litewskich zaczyna się wielkie »sprawdzam«. I okazuje się, że Litwa sprawia - w moim odczuciu - wrażenie państwa wręcz niezainteresowanego pogłębianiem stosunków z Polską".

Stanowisko zmienili też sami Polacy - sprawy mniejszości, przez lata nietraktowane priorytetowo, teraz znalazły się na początku listy rozbieżności.

Jedyną możliwą strategią wydają się cierpliwe rozmowy. - Aby nastąpiła poprawa w stosunkach między Polską a Litwą, potrzebna jest wola po drugiej stronie. Tymczasem u nas panuje przekonanie, że Wilno musi pójść na rękę Warszawie. Nie przeceniajmy naszych możliwości - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - Droga prowadzi przez Unię, przez zasady prawne. Nie będziemy przecież stosować jakichś nacisków, wojen handlowych itp. W UE nie ma na to miejsca.

Ze względu na czas najbardziej palącą kwestią pozostaje jednak Ustawa o Oświacie, która już weszła w życie. Przedstawiciele polskiej mniejszości podkreślają, że wprowadzono ją bez konsultacji i uderza ona w polskie szkolnictwo. Można się zastanawiać, czy nauczanie geografii po litewsku rzeczywiście jest takim zagrożeniem dla mniejszości polskiej, ale faktem jest, że zmiany wprowadza się błyskawicznie, nie dając uczniom i nauczycielom czasu na przygotowanie. Szczególnie istotne jest to w kontekście litewskiej matury mającej obowiązywać już od 2013 r. Czyli będzie ona dotyczyć uczniów, którzy uczyli się jeszcze według poprzedniego programu. Więcej sensu - z czysto pedagogicznego punktu widzenia, bez brania pod uwagę narodowych wrażliwości - miałoby takie wprowadzenie zmian, aby do nowej matury przygotowywał się ten rocznik uczniów, który dopiero zaczyna naukę w szkole średniej.

***

Problemem zmian wprowadzonych przez nową Ustawę o Oświacie ma się zajmować specjalna polsko-litewska komisja ds. edukacji, którą na początku września powołali szefowie rządów obu krajów. Dotychczasowe doświadczenie (i wypowiedzi premiera Kubiliusa z ubiegłego tygodnia) sugerują jednak, że jej obrady posłużą tylko do prezentacji stanowisk obu stron, a Wilno zdania nie zmieni.

Oznacza to ryzyko kolejnego strajku w polskich szkołach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2011