Prostota

18.10.2021

Czyta się kilka minut

Któryś raz słyszymy, że prezes Kaczyński odejdzie z rządu na pokręcony front walki wewnątrzpartyjnej. Podawane tu i ówdzie powody są niezmienne. Od dawna mówi się, że szwankuje mu zdrowie, bądź też, że na froncie partyjnym dzieją się – z jego punktu widzenia – sprawy ważniejsze niż w rządzie RP. Są to opinie dobre, bo i zdrowie jest najważniejsze, i rząd ten nie ma tak naprawdę żadnego specjalnego znaczenia.

Trudno się nie zgodzić, sam on, parę lat temu, a było to rzec trzeba śmieszne, powiedział jakiemuś dziennikarzowi, że czuje się znakomicie jak na tę ilość dochodzących go życzeń śmierci, raków bądź chorób mniej lub bardziej egzotycznych. Była to wypowiedź na tyle osobista i na tyle pozbawiona Kaczyńskiego w Kaczyńskim, że aż ciekawa i dobra do tzw. refleksji. A więc, odhaczmy, że raczej nie zdrowie Gospodarza jest powodem tej plotki-nieplotki. Druga jej część jest bardziej prawdopodobna.

Otóż rzeczywiście, w tym rządzie można być z tylko jednego, znanego opinii publicznej powodu, a mianowicie dla pieniędzy. Po latach pilnych obserwacji, z ręką na sercu – nie da się wydłubać jakiejkolwiek innej intencji do służby w gabinecie p. Morawieckiego. Dobre pytanie, o zapewne wielkim potencjale badawczym i przyszłościowym, brzmi: skoro tak, to po co prezesowi Kaczyńskiemu pieniądze? Odpowiedź jest przy dzisiejszej wiedzy o nim klarowna: po nic. Każdy wie, że prezesowi Kaczyńskiemu nie są potrzebne żadne pieniądze. Po prostu p. Kaczyński nic nie kupuje, co widzi każdy, bez względu na poglądy, od lat wszystko ma od nas w prezencie, z tapczanem, karmą i oddziałem ochroniarzy włącznie, i że nic nie zapowiada zmian w tym poczciwym biznesplanie. To jedno. Po drugie zaś, w jego wypowiedziach jako funkcjonariusza państwowego słychać kompletną dezorientację. Mówiąc szczerze, prezes Kaczyński jako urzędnik państwowy, odpowiedzialny za bezpieczeństwo krajowe podczas najpoważniejszego od wielu dekad kryzysu politycznego, społecznego i humanitarnego, w których tkwimy po uszy, nie wygląda na kogoś serio. I to takoż jest powód, by się nie wystawiać zbyt długo w tym stanie i w takiej formie na widok publiczny. W ośmieszaniu się należy pamiętać o żelaznej zasadzie: że stalowa odporność na śmieszność u fanów – a to jest casus Kaczyńskiego – zawsze w końcu rdzewieje.

A więc, w istocie, p. Kaczyński jeśli odejdzie z rządu, to raczej po to, by wyrównywać szeregi w swej partii, która wciąż nam wszystkim wydaje się, jak na polskie doświadczenia, osobliwością. Po prostu – a jest to, popatrzmy, spostrzeżenie mistrzowskie – nie było w naszej historii podobnie trwałej, wielkiej i wpływowej organizacji, której jedynym – na nasze oko – lepiszczem jest już nie żadna ideologia, a powszechna demoralizacja. I dlatego równanie szeregów jest w niej coraz trudniejsze. Jest zawiłe i wymagające mnóstwa talentu i umiejętności perswazyjnych. Ludzie bowiem demoralizują się niejednolicie, jedni prędzej, drudzy wolniej, jedni bardziej, inni ostrożniej. Jedni w demoralizacji się zatracają, u innych demoralizacji towarzyszy lęk o przyszłość, o dzieciaczki i o nieruchomości. Oczywiście też o fakturki i nagranka. Te stany są nieodmiennie elementem codzienności wszystkich zdemoralizowanych polityków i czynnych uczestników władzy na całym świecie. I słusznie. Bowiem od czasu do czasu, oczywiście nie zawsze, są oni rozliczani. Czasem relacje z rozliczeń można oglądać w telewizji, w relacjach z zagranicy. Człowiek jest tylko człowiekiem, kłopoty z zaśnięciem może mieć każdy, pod każdą szerokością geograficzną. No więc – jeżeli – to chyba po to prezes Kaczyński oddali się z gabinetu. By ukoić, utulić, by dobrotliwie uspokoić. Będzie dobrze – zapewne powiada – spoko, panowie – mówi – ale weźcie się energicznie do działań na portalach społecznościowych. Ponoć z takim apelem zwrócił się do współpracowników i jest to apel świetny. Lepiej coś robić, niż się trząść ze strachu. Bo rzec trzeba na koniec, że jego siłą – prezesa Kaczyńskiego – są proste recepty.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2021