Prośby do posła N.

W programach radiowych i telewizyjnych, w których goszczą gronka polityków, panuje zazwyczaj bardzo dobry nastrój. Na zmianę ze złośliwościami i inwektywami strzelają dowcipy i rozlega się śmiech, a słuchacz czy widz ma wrażenie, że wszyscy są zadowoleni niezależnie od poruszanych tematów. I dlatego gdy wkracza w tę atmosferę temat bolesny i niedający się obrócić ani w żart, ani w awanturę polityczną, wywołany przez uczestników zgrzyt staje się nie do zniesienia.

29.09.2009

Czyta się kilka minut

Tak było ostatnio. Nie do zniesienia stało się wysłuchiwanie tego, co z taką łatwością mówiło wielu polityków. Sytuuję ich wszystkich pod symboliczną literą N. i traktuję jako jedną osobę. I proszę:

Po pierwsze, nie rozprawiać o sumieniu żywego człowieka nazywanego z imienia i nazwiska. Nie ma Pan do tego prawa. Zwłaszcza wtedy, gdy występuje Pan jako reprezentant całego świata wartości zasługujących na najniższy pokłon. Sąd nad cudzym sumieniem jest tego świata zaprzeczeniem.

Po drugie, nie wołać tak głośno o zagrożeniu wolności słowa, stanowiącej pono dla Pana wartość omal najwyższą. Od zawsze także słowo objęte było odpowiedzialnością, jak każde inne ludzkie działanie. I tak ma być. To prawda: z sali sądowej, o której Pan mówił teraz, po werdykcie rozległy się skandowania "precz z cenzurą". Ale przecież dopiero co był Pan na innej sali, gdzie tacy sami obrońcy skandowali poparcie dla oskarżyciela, bo to on upominał się o krzywdę przez słowo.

I po trzecie wreszcie: może zdoła się Pan zastanowić, czy nie najuczciwiej byłoby w tej tragicznej i bolesnej sprawie, jak we wszystkich podobnych dotąd i na przyszłość, zacząć pytać przede wszystkim: a kto tam pospieszył z pomocą, w porę, zanim jeszcze stało się, co się stało? Był ktoś taki? Będzie także na przyszłość?

Bo kiedy mówimy o próbie heroizmu, jakiej poddany zostaje nasz bliźni - jeśli w ogóle mamy odwagę mówić (bo wcale nie zawsze należy) - to najmniej nadaje się do tego medialny spektakl, na co dzień przypominający raczej mecz w ping--ponga, a wśród tych, co potrafią stanąć obok i nie zranić, ale wyciągnąć rękę z pomocą, najskuteczniej uczyni to współczujący pasterz. Może nawet milczący, ale za to umiejący słuchać.

Nie Pan.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej