Projekt: przyszłość

Młodzież stoi dziś przed zupełnie innymi wyzwaniami niż 50, 40, a nawet 20 lat temu. Oprócz problemów związanych z edukacją, znalezieniem pracy czy założeniem rodziny, pojawiają się pytania o stosunek do państwa czy partycypację obywatelską.

11.05.2010

Czyta się kilka minut

Czy my naprawdę jesteśmy tacy źli? Co jakiś czas muszę sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wciąż pojawiają się głosy o tej strasznej młodzieży, o tym zepsutym pokoleniu. Są to utyskiwania, a jakże, reprezentantów starszych generacji - pokolenia moich rodziców i dziadków. Oni przecież wiedzą, niejedno widzieli i mają punkt odniesienia. Uczono mnie, by z wiedzy i doświadczenia czerpać, więc słucham ich wytrwale. Konkluzja jest jedna - jestem częścią jakiejś zatrutej zbiorowości. Przez sam fakt urodzenia w 1984 roku należę do grupy ocenianej negatywnie. Wciąż mam bardzo optymistyczne podejście do życia i przyszłości, chcę coś ważnego zrobić, coś osiągnąć, ale - z drugiej strony - może powinienem dać sobie spokój, bo i tak przynależę do tej części społeczeństwa, której na nic konstruktywnego nie stać. Może powinienem zmienić nastawienie, żeby dać satysfakcję tym, którzy po mnie i moich rówieśnikach i tak się już niczego dobrego nie spodziewają.

Czy my naprawdę jesteśmy gorsi? Nasi starsi, bardziej doświadczeni i bardziej uczeni przyjaciele zarzucają nam, że nie zbudowaliśmy niczego wielkiego, nie pozostawiamy po sobie śladu, którzy oni zostawili. Faktycznie, my otrzymaliśmy od nich wolną Polskę w prezencie. Nie musieliśmy o nią walczyć. Nie żyliśmy w czasach państwowego ucisku, które wymagałyby od nas poświęcenia i odwagi, budowania ruchów i instytucji, które jednoczyłyby społeczeństwo przeciwko wspólnemu wrogowi. Wielkich ruchów i wielkich instytucji, które miałyby szansę przetrwać dziesięciolecia i znaleźć pierwszorzędne miejsce na kartach historii. Jestem bardzo wdzięczny za Solidarność, za KOR, za postawę wszystkich bohaterów opozycji, za demokratów, którzy podjęli się przeprowadzenia trudnych zmian ustrojowych i gospodarczych, żebyśmy zajęli należne miejsce w Europie. Jestem wdzięczny i ufam, że sam zachowałbym się podobnie, z poświęceniem poszedłbym na konfrontację z autorytarną władzą. Ale nie musiałem i nie muszę tego robić. Czy to jednak może być zarzut? Staram się działać dla kraju w inny sposób. Wiem, że codzienna walka o budowę społeczeństwa obywatelskiego nie jest tak spektakularna, ale wierzę, że jest ważna.

Z historii literatury przypominam sobie, że na przemian przeplatały się epoki burzące i budujące. Każda była inna, każda spełniała inne zadanie, każda zostawiła po sobie inne dzieła, jednak uzupełniały się jako całość i są świadectwem swoistej ewolucji. Tak jest chyba i z nami - starsze pokolenia zburzyły ustrój, młodsze budują teraz nowy.

Czy naprawdę nie dajemy żadnego świadectwa? Od siedmiu lat jestem zaangażowany w życie organizacji pozarządowych. Wśród nich stowarzyszenie "Projekt: Polska" zajmuje miejsce szczególne, gdyż konsekwentnie stara się budować wizję Polski dynamicznej i otwartej. Chcemy pokazać, że patriotyzm nie musi być tylko martyrologiczny, może być pozytywny i nowoczesny. Nasze akcje i kampanie mają na celu pokazanie, że jest wiele wydarzeń, z których powinniśmy być dumni i świętować je radośnie. Pragniemy udowodnić, że są w Polsce pozytywni bohaterowie - jak Tadeusz Mazowiecki czy Leszek Balcerowicz - którzy wygrali swoje bitwy, a ich sukces jest dziś naszym wspólnym sukcesem.

"Projekt: Polska" to organizacja ludzi młodych, których nikt nie zmusza do społecznej aktywności. I nie jesteśmy oczywiście wyjątkiem. Do wielkiej kampanii Razem 89, która miała na celu uczczenie 20. rocznicy pierwszych wolnych wyborów, przyłączyły się setki organizacji (stowarzyszeń, fundacji, szkół…). Pokazaliśmy, że zależy nam na tym kraju i mamy nowoczesne środki wyrazu, którymi chcemy to udowodnić. Owszem, czasami mogą być niezrozumiałe dla starszego pokolenia, ale nie da się zahamować postępu.

Staramy się znaleźć innowacyjne odpowiedzi na pytania, które stawia przed nami współczesność, czerpiąc z doświadczenia starszych przyjaciół. Mamy nadzieję, że za jakiś czas spojrzą na nas łaskawszym okiem, bo pochwała bardziej motywuje do dalszego działania.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2010