Pracuj i baluj. Felieton Pawła Bravo

Tymczasem korzystajmy z lata na sposób południowy. Jeśli nie zapakowaliście całego przecieru pomidorowego w słoiki, wykorzystamy go do zrobienia melanzane ‘mbuttunate, czyli sycylijskich bakłażanów zapiętych na guzik.

22.08.2022

Czyta się kilka minut

 /
/

Trzydzieści sześć lat – całkiem dorosły wiek, pod niemal każdym praktycznie istotnym względem. Trudno znaleźć sferę egzystencji, w której tyle czasu nie starczy, by móc nagromadzić dość doświadczeń i stawiać własne stopy mocno na ziemi. Jedynie zajmowanie się wnukami pozostaje wtedy wciąż śpiewem przyszłości.

Wyjątki dotyczą np. – i niestety – władzy politycznej. A jeśli do tego politykę uprawia kobieta, to już w ogóle trzeba się podwójnie tłumaczyć ze wszystkiego, niczym upaćkany deserem przedszkolak. W potocznej, niesprawiedliwej percepcji zegar kobiecy biegnie szybciej, z jednym jednak wyjątkiem – poważnego traktowania. Tu jakby lata biegną znacznie wolniej niż mężczyznom.

„Bawiłam się tak, jak większość ludzi w moim wieku” – tłumaczyła się w zeszłym tygodniu premierka Finlandii po tym, gdy jakaś świnia wypuściła do sieci nagranie prywatnej imprezy z jej jakże aktywnym udziałem. Widać na nim dokładnie to, co powiedziała Sanna Marin. Grupka ludzi w strojach nieformalnych, acz niewyuzdanych fika ekspresyjnie w takt muzyki, pokrzykuje i robi głupie miny do obiektywu. Jest wesoło, głośno, nie bardzo hulaszczo, ale widać po mowie ciała i ekspresji twarzy, że goście w szklankach nie mają bynajmniej lemoniady. Podobno ktoś w tle mówi coś o kokainie – Marin zaprzeczyła, by krążyło tam cokolwiek poza alkoholem, ale uległa po jakimś czasie naciskom i poszła zrobić sobie test.


CZYTAJ TAKŻE

SANNA MARIN TAŃCZĄCA Z LĘKAMI. DLACZEGO OBURZA NAS IMPREZUJĄCA PREMIERKA? PISZE TOMASZ STAWISZYŃSKI >>>


Z uwagi na ewentualną szkodę dla interesu publicznego – a tylko ona może uzasadniać podglądanie zabawy polityków i rozliczanie ich z niej – ważniejszy byłby prostszy test: czy ktokolwiek z grona roztańczonych czerpie korzyść dla kariery i portfela z faktu balowania z premierką? Czy któraś z koleżanek została podsekretarzem stanu? Albo jej firma wygrała w dziwny sposób przetarg na budowę płotu na granicy z Rosją? Albo chociaż kontrakcik na kampanię społeczną promującą najsensowniej i najbardziej egalitarnie urządzony kraj w Europie? Obawiam się tylko, że ta dodatkowa porcja rozumu i mocna dawka kapitału społecznego to jest część okrutnego dla mnie dealu Finów z opatrznością, rekompensata za to, że przez parę miesięcy w roku nie dane jest im widzieć słońca.

Kiedy uchachana kobieta pląsa z drinkiem, skłania to do niewczesnych rozważań, czy to się godzi z jej stanowiskiem. Za to szarzy faceci, starsi od Sanny Marin minimum o połowę, wbici jak kołki w garnitury, z krawatem dyndającym u gardła niczym falliczny biedatotem, są w powszechnym odbiorze raczej przezroczyści i bezproblemowi, gdy siedzą za stołem u Sowy czy innej Gżegżółki albo udają stado pingwinów, stercząc w bezpiecznej sali z sutym kateringiem podczas bankietu sponsorskiego. Z tej zapewne przyczyny, że uczestnicy takich wydarzeń mało przypominają ludzi o temperaturze trzydzieści sześć i sześć, nie dostrzegamy, że to właśnie im co wieczór należałoby wykonywać test – przyzwoitości. Nawet jeśli wyszli do szatni prostym krokiem. Punkt pierwszy testu: pokaż wyciąg z karty, czy chociaż za alkohol zapłaciłeś ze swoich.

Ale czy daleko posunięta beztroska przystoi ludziom władzy w czasach niebezpiecznych, gdy za płotem Rosja, a kraj zrzuca osłonę neutralności? Argument ten, owszem, wolny od seksizmu czy zawiści wobec młodszych, tylko z wierzchu jest słuszny. Prowadzi nas bowiem prostą drogą do wniosku przeciwnego – im więcej strachu, stresu, złych prognoz, tym mocniej trzeba odreagować. Wypuścić parę spod pokrywki. Dać odpocząć napiętym nerwom. Podstawowym schematem funkcjonowania człowieka Zachodu nadal jest napięcie między skrajnościami, zderzenie wektorów, huśtawka sprzeczności w rozmaitych wydaniach. Bywa to męczące i często kusi nas dążenie do jedni, harmonii, zespolenia przeciwieństw, wzorem zacnych i godnych studiowania wielkich tradycji wschodnich. W pojedynczych przypadkach bywa to wykonalne – choć za cenę mentalnej wyprowadzki z codzienności – w wymiarze zbiorowym z ustroju dualistycznego nie ma ucieczki. Work hard, party hard – jak o dwóch biegunach pracy i zabawy mawiają Anglicy. Praca jest w tej wyliczance pierwsza, a jakżeby inaczej. Ja bym odwrócił kolejność: czy jeśli porządnie się nie zabawisz, wytrzymasz potem jako premier (premierka) kolejny – cóż z tego, że coraz krótszy – dzień?©℗

Raz skosztowałem słonej lukrecji z chlorkiem amonu (salmiakki) i nie umiem już pozbyć się tego smakowego skojarzenia z Finlandią, zostawiam sobie zatem uzupełnienie wiedzy o jej dalszych atrakcjach na przyszłość. Tymczasem korzystajmy z lata na sposób południowy. Jeśli nie zapakowaliście całego przecieru pomidorowego w słoiki, wykorzystamy go do zrobienia melanzane ‘mbuttunate, czyli sycylijskich bakłażanów zapiętych na guzik. Zabijcie mnie, nie wiem skąd nazwa, ale danie pyszne. Bierzemy dość szczupłe, podłużne bakłażany. Obcinamy ogonek, od miejsca odcięcia wykonujemy 5-6 wzdłużnych, dość głębokich nacięć, ale nie do samego końca. W rozcięcia wcieramy sól, ściskamy, przekładamy na sito na co najmniej godzinę, aż wydzieli się płyn. Płuczemy obficie, suszymy ręcznikiem papierowym. W nacięcia wsuwamy po plasterku czosnku i cienkim plasterku sera provolone – albo zamiennie wciskamy farsz złożony w równych proporcjach z bułki tartej, pecorino i np. podsuszonego oscypka. Tak przygotowane bakłażany obsmażamy z każdej strony w oleju roślinnym na średnim ogniu ok. 5 minut, odsączamy z oleju, przekładamy do dużej patelni z przecierem pomidorowym, uprzednio podgrzanym razem z ząbkiem czosnku. Dusimy pół godziny, co jakiś czas obracając. Jeśli sos zacznie za szybko gęstnieć, rozprowadzamy wodą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Pracuj i baluj