Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od wyborów prezydenckich minister sprawiedliwości próbuje wymusić na PiS zaostrzenie kursu. Wszystko po to, aby pozbyć się premiera.
Policja zatrzymała w Warszawie osobę, na której ciąży kilka zarzutów w związku z atakiem na działacza Fundacji Pro-Prawo do Życia oraz zniszczeniem furgonetki z hasłami zrównującymi homoseksualizm z pedofilią. W piątek 7 sierpnia, podczas brutalnej interwencji, policja zatrzymała również niemal 50 innych osób, które nie chciały pozwolić na aresztowanie aktywistki. Tak, aresztowanie – na dwa miesiące. Prokuratura przekonała sąd, że osoba ta będzie mataczyć. Tyle że prokuratura ma nagranie z ataku na działacza konserwatywnej fundacji i na jej furgonetkę, a zatem mataczenie możliwe nie jest.
Dlaczego więc Ziobro zdecydował się na demonstrację siły? Bo potrzebował tego do swych politycznych intryg. Nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć, że decyzja o areszcie doprowadzi do starć z osobami popierającymi postulaty środowiska LGBT. Od wyborów prezydenckich Ziobro realizuje plan obliczony na radykalizację swych postulatów wewnątrz koalicji rządowej. Zwrot w prawo miałby wzmocnić go i umożliwić mu pozbycie się premiera Morawieckiego, z którym toczy wojnę o panowanie na prawicy po odejściu prezesa Kaczyńskiego na polityczną emeryturę.
Ziobro ma już na koncie całą serię żądań. W minionym tygodniu pojawiło się kolejne. Resort sprawiedliwości przedstawił projekt rejestru organizacji pozarządowych, które dostają pieniądze z zagranicy. To sugestia, iż NGO-sy ukrywają zagraniczne granty, a może wręcz przeznaczają pieniądze z tych źródeł na uprawianie działalności politycznej. A przecież każda organizacja pozarządowa składa sprawozdanie do sądu lub do odpowiedniego ministerstwa, a zatem państwo ma instrumenty weryfikacji jej finansów. W dodatku kontrola wygląda wizerunkowo nie najlepiej, bo podobne przepisy wprowadzili u siebie Putin i Orbán.
Dlatego też PiS szybko – ustami wicepremiera Piotra Glińskiego – zdystansował się od pomysłów Ziobry. Ale na pewno minister w najbliższych dniach nie pozwoli tak łatwo o sobie zapomnieć. ©
Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”