Potomkowie i menedżerowie

Rosyjscy Polacy to zjawisko unikalne i różnorodne nie tylko w zestawieniu z Polonią amerykańską (północną i południową), ale również na tle mniejszości polskich zamieszkujących Litwę, pozostałe państwa bałtyckie, Białoruś czy Ukrainę. Skąd bierze się ta uniskalność i różnorodność? I jak wygląda dziś ich sytuacja?.

04.07.2006

Czyta się kilka minut

---ramka 443057|prawo|1---Odpowiedzi na pytanie pierwsze udziela historia: Rosja była zarówno celem dobrowolnej emigracji polskiej inteligencji, robotników i chłopów, jak i miejscem zsyłki przedstawicieli wszystkich grup społecznych. W żadnej części dzisiejszej Rosji Polacy nie stanowią natomiast ludności autochtonicznej - czyli mniejszości narodowej w słownikowym znaczeniu. Żyją rozrzuceni po całym państwie, a większość z nich nie mówi po polsku - są przecież trzecim lub czwartym pokoleniem potomków zesłańców lub imigrantów polskich poddawanych przez dziesięciolecia presji rusyfikacyjnej. Często nie uważają się nawet za Polaków, choć zachowują pamięć o polskich przodkach.

Dlatego właśnie najbardziej trafne wydaje się ogólne określenie tej grupy mianem "rosyjskich Polaków".

Przymusowo i dobrowolnie

Ich historia to proces przebiegający tak burzliwie, jak burzliwe były kolejne etapy stosunków obu państw.

Początek polskiej diasporze na Syberii dali jeszcze jeńcy schwytani w trakcie wojen Rzeczypospolitej z Moskwą, toczonych w drugiej połowie XVII w. Potem w wyniku rozbiorów w granicach imperium rosyjskiego na trwałe znalazły się ziemie zamieszkane przez polską ludność rdzenną. Nawet do dwustukilkudziesięciu tysięcy spośród blisko miliona Polaków zamieszkujących Inflanty, Litwę oraz zachodnie obwody Białej Rusi i Ukrainy znalazło się w ciągu XIX wieku w azjatyckich i kaukaskich prowincjach cesarstwa. Byli wśród nich zesłani uczestnicy konfederacji barskiej oraz powstań listopadowego i styczniowego, ale także bardziej lub mniej przymusowi przesiedleńcy spośród ludności cywilnej.

Polityka narodowościowa władz rosyjskich wobec anektowanych ziem Rzeczypospolitej miała na celu z jednej strony osłabienie tam polskości, a z drugiej - zagospodarowanie z pomocą mieszkającej tam ludności kolonii azjatyckich. Blokowano zatem Polakom np. możliwość kariery w zachodnich guberniach (czyli w dawnej Rzeczypospolitej), ułatwiając ją równocześnie w guberniach wschodnich. Na polskich kresach wyznaczono też tzw. "strefę osiedlenia" ludności żydowskiej, wypychając ją z głębi Rosji.

Wraz z postępem procesu rusyfikacji i przyspieszeniem cywilizacyjnym cesarstwa Polacy zaczęli jednak wyjeżdżać w głąb Rosji także dobrowolnie - jedni za chlebem, inni na studia, jeszcze inni na salony. Literackie postacie Telimeny i Wokulskiego dobrze oddają ówczesne realia. Polacy należeli przecież w imperium rosyjskim do najlepiej wykształconych grup etnicznych. Polscy inżynierowie budowali w całym państwie koleje i mosty, polscy oficerowie służyli w carskiej armii, polscy urzędnicy obficie zasilili aparat biurokratyczny. Wyjeżdżali do Rosji właściwej także górnicy z Zagłębia Dąbrowskiego, robotnicy przemysłu stalowego i chłopi.

W efekcie Polacy pozostawili widoczny ślad w XIX-wiecznej kulturze rosyjskiej, w polityce i w gospodarce. Badań geograficznych, geologicznych czy etnograficznych Syberii w ogóle nie sposób sobie wyobrazić bez Polaków.

Zawirowanie wojenne lat 1914-1918 rzuciło na rosyjską ziemię kolejne fale Polaków: zmobilizowanych do armii carskiej, jeńców z armii pruskiej i austriackiej, ludność cywilną ewakuowaną na wschód. Później, w okresie międzywojennym, Polacy tworzyli w Petersburgu czy Moskwie rozpoznawalne diaspory. Do starej imigracji dołączyli po przewrocie bolszewickim polscy komuniści - prześladowani we własnym kraju i przyciągani do Rosji wizją realizacji sprawiedliwości społecznej na ziemi. Zostali szybko pozbawieni tych złudzeń, ziemia obiecana okazała się dla większości z nich - ofiar represji stalinowskich zapoczątkowanych czystką 1937 r. - piekłem.

17 września 1939 r. rozpoczął się bodaj najbardziej dramatyczny etap historii rosyjskich Polaków. Masowe deportacje z pasa ziem przedwojennej Rzeczypospolitej (inkorporowanych do ZSRR na podstawie umowy z III Rzeszą), zbrodnia katyńska, Gułag. Zerwanie przez Hitlera sojuszu ze Stalinem 22 czerwca 1941 r. pozwoliło wyrwać się z "nieludzkiej ziemi" kilkudziesięciu tysiącom Polaków z armiami Andersa i Berlinga. Wreszcie po 1945 r. w kilku rzutach "repatriacyjnych" z ZSRR do Polski powróciło jeszcze około 2 mln rodaków.

Trudne odrodzenie

Rozwiązanie ZSRR w 1991 r. sprawiło, że około 90 proc. Polaków zamieszkujących państwo sowieckie znalazło się poza granicami Rosji. Znakomita większość z nich zalicza się do polskich mniejszości narodowych zamieszkujących te terytoria państw bałtyckich, Ukrainy i Białorusi, które niegdyś wchodziły w skład Rzeczypospolitej. Niewielka część znalazła się w republikach środkowoazjatyckich (najwięcej w Kazachstanie) i południowokaukaskich. Liczba Polaków i osób pochodzenia polskiego w dzisiejszej Rosji wynosi, według szacunków naszego MSZ, 200 tys. osób, z tego około 30 tys. na Syberii.

Pod koniec lat 80. w całym ZSRR rozpoczął się proces odradzania organizacji polskich i polonijnych. W latach 90. w największych skupiskach Polaków i osób pochodzenia polskiego w Rosji - w Moskwie, Petersburgu, Saratowie, Irkucku, Tiumieniu, Nowosybirsku, Tomsku i w wielu innych miastach - rozpoczęły działalność Domy Polskie i innego rodzaju polonijne centra kulturalne. Powstał Kongres Polaków w Rosji. Wchodzące w jego skład struktury zajmują się organizacją kursów języka, pokazów polskich filmów, prowadzą biblioteki, chóry i zespoły tańca, wydają gazety, współdziałają z lokalnymi parafiami rzymskokatolickimi.

W każdym niemal większym mieście Syberii do dziś stoją neogotyckie kościoły wybudowane przez Polaków w XIX w. Część wciąż nie została oddana wiernym przez użytkujące je instytucje świeckie, niektóre odbudowały i przejęły parafie protestanckie - aktywnie wspierane przez współwyznawców z USA czy Niemiec. Ale wszystkie świadczą o niegdysiejszym potencjale polskiej diaspory syberyjskiej.

Dziś nie jest ona tak potężna, ale jej działalność cieszy się żywym zainteresowaniem nie tylko wśród rosyjskich Polaków. Kultura polska jest w Rosji, a szczególnie na Syberii atrakcyjna przez swoją europejskość. A w ostatnich latach - wraz z ograniczaniem przez władze przestrzeni wolności i demokracji - organizacje polonijne mają coraz ważniejszą rolę do odegrania: rolę ostoi społeczeństwa obywatelskiego.

Z tego też względu mogą się stać obiektem nieprzyjaznych działań ze strony administracji państwowej, podobnie jak to jest od kilkunastu miesięcy ze Związkiem Polaków na Białorusi. Przy czym tam (a wcześniej również na Litwie czy Ukrainie) atakom na organizacje polskie towarzyszą oskarżenia o plany rewizji granic, co w przypadku Rosji nie ma, rzecz jasna, racji bytu.

Nowi Wokulscy

Warto wspomnieć o nowej grupie Polaków, którzy pojawili się na szerszą skalę w Rosji po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Są to menedżerowie lub innego rodzaju specjaliści zatrudnieni przez duże firmy polskie i zachodnioeuropejskie i oddelegowani do ich rosyjskich oddziałów. Docierają oni daleko poza Moskwę i inne europejskie miasta Rosji - przez Nowosybirsk aż na Daleki Wschód. Spędzają w Rosji kilka lat z rzędu, kierując np. filią jednostki macierzystej, lub regularnie jeżdżą tam służbowo na krótsze okresy. Ich spojrzenie różni się zdecydowanie od dominującego w Polsce. Pozbawione jest kompleksów i lęku przed dominacją. Na odwrót - to oni patrzą na rynek rosyjski jak na pole ekspansji. O skali tego zjawiska najlepiej świadczy fakt, że LOT niedawno uruchomił dodatkowe codzienne połączenie Warszawa-Moskwa.

Rosyjscy Polacy są z punktu widzenia naszych przedsiębiorstw naturalnym sojusznikiem. Znają teren, zapotrzebowanie rynku, orientują się w (nie)skuteczności strategii marketingowych. I są zainteresowani promocją polskiej produkcji we własnym środowisku. Pomoc, jakiej w zamian mogą oczekiwać, jest dla potężnych korporacji wydatkiem znikomym. Wyposażenie lokalnego Domu Polaka, obóz dla młodzieży w Polsce, wsparcie kilku wydarzeń kulturalnych rocznie - tego typu program dofinansowania miejscowej organizacji polonijnej może być inwestycją bardziej opłacalną dla polskiej firmy niż współpraca z profesjonalną agencją PR.

Z perspektywy Polaków w Rosji kooperacja z polskim biznesem miałaby tę jeszcze niewymierną korzyść, że przywracałaby ich do bieżącego życia naszego kraju. Zbyt często i zbyt głęboko środowiska polonijne w Rosji żyją bowiem przeszłością, legendą zsyłek popowstańczych i represji bolszewickich.

BARTOSZ CICHOCKI jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich; współautorem (wraz z Krzysztofem Jóźwiakiem) książki "Najważniejsze są kadry. Centralna Szkoła Partyjna PPR/PZPR" (Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2006).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2006