Portret damy

Kiedy główna brama Zamku otwiera się dla zwykłych obywateli, mijamy południowe skrzydło - pisał przed siedmiu laty w Tygodniku Václav Burian. - Przez okno widać trumnę, pod portretem pogodnie uśmiechniętej Olgi Havlovej, wśród kwiatów i wieńców płoną znicze... Milczący szereg żałobników ciągnie się setki metrów. Czasem ktoś półgłosem wspomni pogrzeb Masaryka w 1937 roku. Skojarzenie nie tak odległe, jak mogłoby się wydawać - kiedy ostatnio żegnała Praga na swym Zamku kogoś tak lubianego?.
 /
/

Kim była kobieta, którą tak żegnano? Olga Šplíchalová urodziła się 11 lipca 1933 roku w robotniczej rodzinie z Žižkova, proletariackiej dzielnicy Pragi. Kiedy miała sześć lat, rodzice się rozstali; Olga z dwójką rodzeństwa została z matką. Matka pracowała najpierw w rozlewni napojów alkoholowych, po wojnie w fabryce motocykli. Jej pasją był teatr - spektakle amatorskie grane w žižkovskich knajpach, zwłaszcza zaś operetka - i kino, do którego często zabierała dzieci. W domu żyło się skromnie, Olga zajmowała się młodszym bratem, a później potomstwem starszej siostry. Piętnastoletnia, bez matury, zaczęła naukę zawodu w dawnej fabryce Baty. Rok później maszyna okaleczyła jej lewą dłoń. “Za przykładem wielkich dam - które z większych wad czynią atuty, a mniejsze kamuflują - nauczyła się nosić w okaleczonej ręce białą chusteczkę... Dzięki temu nawet ludzie, którzy przez wiele lat stykali się z Olgą, niczego nie zauważyli".

“Kościoła na Žižkovie zbytnio nie szanowano - pisze Pavel Kosatík. - Co prawda, na życzenie babci matka ochrzciła wszystkie dzieci i wysłała je do bierzmowania, ale do dorosłych czasów wiarę w Boga zachował jedynie najmłodszy Józek. (...) W rodzinie opowiadano, że matka tylko raz w życiu poszła do kościoła - w 1969 roku, po to, żeby pomodlić się o przegraną hokeistów ZSRR w meczu z Czechosłowacją". I radzieccy hokeiści przegrali...

Dwadzieścia parę lat wcześniej pani Šplíchalová wstąpiła zresztą do partii komunistycznej, ale jej entuzjazm dość szybko wygasł, a dzieci nigdy go nie podzielały. Olga przejęła natomiast od niej miłość do teatru. Już w latach 40. brała udział w przedstawieniach w Domu Milicza, ośrodku dla dzieci z rodzin robotniczych założonym przez pewnego chrześcijańskiego filantropa i wychowawcę. A w 1953 roku zapisała się na prywatne kursy sztuki aktorskiej prowadzone przez Ludmilę Wagnerovą. Z mieszkania pani profesor niedaleko było do słynnej kawiarni Slavia, gdzie także i w latach stalinizmu spotykali się pisarze i artyści. I właśnie w Slavii uczennica pani Wagnerovej poznała młodszego o trzy lata Václava Havla.

“Znalazłem w Oldze to, co było mi potrzebne: odpowiedź na własną chwiejność, trzeźwego korektora moich wariackich pomysłów, prywatne oparcie dla moich publicznych przygód" - wspominał Havel. Jego rodzina - budowniczowie osiedla willowego i słynnego studia filmowego na Barrandovie - należała do praskiego patrycjatu i straciła wszystko po przewrocie komunistycznym w 1948 roku. Związek z początkującym pisarzem i przyszłym prezydentem oznaczał dla dziewczyny z Žižkova przekroczenie bariery nie tylko społecznej. “Otworzył się przed nią świat sztuki - łącznie ze sztuką nieoficjalną, o istnieniu której Olga do tej pory nie miała nawet pojęcia". Młody Havel już wtedy należał do środowiska kontestatorów szukającego patronów wśród “źle widzianych" autorów starszego pokolenia.

Kolejne rozdziały książki opowiadają o ich wspólnym życiu. O pracy w Teatrze na Balustradzie, gdzie Havel w ciągu kilku lat przebył drogę od montażysty i oświetleniowca po czołowego dramaturga, Olga zaś zatrudniła się jako bileterka. O Wiośnie Praskiej, kiedy sztuki Havla święciły triumfy, a ich autor odbył wraz z żoną podróż za ocean na nowojorską premierę “Powiadomienia". O letnim domku Havlów w Karkonoszach, który w okresie “normalizacji" stał się miejscem spotkań niezależnych twórców i opozycjonistów, gdzie organizowano koncerty undergroundowe, spektakle teatralne i happeningi, i gdzie od 1981 roku zjeżdżali członkowie “Grobowca", czyli Biblioteki Samopomocy Ludowej, spontanicznie powstałej grupy kultywującej zabawę literackim kiczem. O Karcie 77 i pobycie Havla w więzieniu, który zaowocował “Listami do Olgi" (ich adresatka przejęła wtedy obowiązki męża w podziemnym wydawnictwie Edice Expedice, później zaś stała się współtwórczynią “Videojournalu", czyli filmowej formy samizdatu). Także o małżeńskich kryzysach, które miały ostatecznie przekształcić ich związek w przyjacielskie partnerstwo.

29 grudnia 1989 roku Olga i Václav Havlovie po raz pierwszy znaleźli się wspólnie na praskim Hradzie. Odtąd Olga miała wejść w nową dla siebie rolę Pierwszej Damy. Okazało się, że pełni ją znakomicie. Umiała zająć się urządzaniem na nowo prezydenckiej siedziby (po Gustávie Husáku pozostały meble z lat 60., przesiąknięte dymem tytoniowym kilimy i zasłony z włókien sztucznych oraz mnóstwo przedmiotów z plastiku), umiała też wykorzystać swoją pozycję, by pomagać innym. Stworzony przez nią już w lutym 1990 roku z pomocą przyjaciół z Karty charytatywny Komitet Dobrej Woli wkrótce przekształcił się w prężną instytucję, sama zaś pani prezydentowa skutecznie zdobywała dlań pieniądze; darczyńcami, prócz biznesmenów, bywali wybitni przedstawiciele kultury i gwiazdy show businessu, jak Rolling Stonesi.

Wśród osób, z którymi się w tym czasie zaprzyjaźniła, była Eliška Hranáčová. Pielęgniarka z wieloletnim doświadczeniem, katoliczka, postanowiła założyć prywatną szkołę pielęgniarską, której absolwentki nie liczyłyby czasu spędzonego z pacjentami, nie była jednak w stanie zebrać potrzebnej kwoty. “Brakowało jej równego miliona koron, a więc sumy zawrotnej - pisze Kosatík. - Podczas drugiej, właściwie przypadkowej, rozmowy z Olgą Havlovą stała się rzecz niesłychana - ta zaproponowała, że pożyczy pieniądze...". Kiedy zaskoczona Eliška broniła się mówiąc, że przecież pani Olga właściwie jej nie zna, usłyszała w odpowiedzi: “Wie pani, każdy z nas kiedyś będzie umierał - a jeśli pani i pani uczennice potrafią to ludziom ułatwić, to te pieniądze spełnią swoje zadanie".

I właśnie Hranáčová, już wtedy dyrektorka wymarzonej szkoły, miała zostać opiekunką Olgi w ostatnich dniach jej życia. Rozpoznana jesienią 1994 roku choroba nowotworowa nie dała się zwalczyć. Pobyty w szpitalu przeplatały się z okresami tym intensywniejszej pracy; porządkowała sprawy Komitetu. “Pozostało po niej biurko z pieczołowicie ułożonymi papierami... Pozostało też kilka drobnych przedmiotów, które traktowała jako talizmany: różaniec, jaki otrzymała od papieża, medalik z Matką Boską, podarowany przez Matkę Teresę i kasztan od nieznanego dziecka z zakładu opieki". Ceremonię pogrzebu prowadził ksiądz Václav Malý, dawny działacz Karty i przyszły biskup.

Książka Kosatíka nie jest dziełkiem w stylu pism kolorowych, w tle życiorysu bohaterki pokazuje kawałek historii i życia społecznego Czech, często układających się zupełnie inaczej niż u nas. Bardzo szczególne jest też zakończenie: to list Václava Havla, który dziękuje autorowi za przesłanie maszynopisu, tłumacząc równocześnie, dlaczego go... nie przeczytał. “Zapewne miałbym tendencję do tego, żeby coś tam uzupełnić, poprawić czy dopowiedzieć, całkiem bym się w tym zaplątał i do niczego by to nie prowadziło... w różnych miejscach przeczytałem po pół strony - i moje wrażenia były bardzo pozytywne". Ładny to rys do portretu tym razem samego Havla. (Rosner & Wspólnicy, Warszawa 2003, s. 337. Przekład: Andrzej S. Jagodziński.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2004