Polska wygra III wojnę

I znów naród wyległ na polskie drogi. "Drogi złe, tak bardzo złe, że na manowce prowadzą - że pozwolę sobie zacytować dramat Małgorzaty Sikorskiej--Miszczuk. Jedyną nadzieją pozostają korki. W korku trudno o śmiertelny wypadek, w korku w dziurę można wpaść łagodnie, pieszczotliwie zawadzić olejową miską. Ale - jak się zaraz okaże - niejedną miskę warto poświęcić.

05.05.2009

Czyta się kilka minut

Moi koledzy młodzi intelektualiści nie lubią narzekań na beznadziejny stan naszej infrastruktury. Być może uważają je za stratę czasu, ale to byłoby wyjaśnienie zbyt banalne, uwłaczające wywrotowej inteligencji młodych intelektualistów. Ich podejście do zagadnienia polskich dróg i ślepych torów jawi się znacznie bardziej systemowo. Otóż: stan asfaltu pod Wschową świadczyć ma o naszej indywidualności, oryginalności i strategicznie nonkonformistycznym w stosunku do zgniłego Zachodu planie cywilizacyjnym. Precz z imitacją - niech żyje swoistość! Skończmy z żałosną mimikrą, tym gorszą, że z góry skazaną na nieudolność! - wołają. Nasz urok w dziurze! - wykrzykują. Oni wykrzykują, a ja się muszę przychylić. Na szczęście, jeden Drucki-Lubecki wiosny nie czyni. Zaiste, nawet pobieżny rzut oka na nasze burzliwe dzieje musi potwierdzić tezę o zbawczej wywroto­wości polskich duktów, traktów ­

i na-odwal-się brukowanych ścieżyn. Sięgnijmy po pierwszy lepszy przykład

- lepszy, bo rocznicowy.

Oto Jerzy Besala w "Polityce"

(nr 15/2009) przypomina problemy z przemieszczaniem się armii austriackiej przed bitwą pod Raszynem w 1809 r.: "Polskie drogi były w stanie fatalnym: błotniste, poprzecinane strumieniami, lasami, nie były nawet wzmacniane kamieniami". I tak dalej, i tak dalej. Nie idzie przebrnąć. Nie trzeba przerzucać całej serii "Bitwy-Kampanie-Dowódcy", żeby dojść do wniosku, że z tymi naszymi drogami mamy kupę szczęścia na przestrzeni dziejów. Nie dali rady Szwedzi, wymiękli zaborcy, spasowali naziści, nie podołali Tatarzy i Rakoczy - i nie dziwota, gdyż każdy agresor wysiada, każdy wymięknie na polskich bezdrożach, z podkulonym ogonem powróci na własne autobahny. I tak to się bezkresnie turla od Pierwszego Mieszka do Trzeciej Rzeszy, uświetnione w muzyce Kurylewicza. Polskie drogi.

Czy wypada poniechać takiej tradycji? W imię czego? Olejowej miski?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2009