Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie czas jednak na sarkazm. Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej w oficjalnym stanowisku domaga się zmian w prawie, które pozwolą operatorom sieci odmawiać przyłączenia każdej instalacji fotowoltaicznej lub wiatrowej, ewentualnie – zmusić klientów do zmniejszenia jej mocy. Dziś prawo energetyczne zobowiązuje ich do podłączenia odnawialnego źródła energii, o ile jego moc nie przekracza 50 kW.
„W sytuacji przeciążeń linii spowodowanych pracą mikroinstalacji, OSD [operatorzy systemu dystrybucyjnego – przyp. red.] powinni mieć prawną możliwość odmowy przyłączenia mikroinstalacji lub zmniejszenia jej mocy, w celu zapewnienia bezpieczeństwa zdrowia i życia innych odbiorców, a także bezpieczeństwa pracy sieci i urządzeń do nich przyłączonych”, czytamy w stanowisku PTPiREE.
Rzekome „przeciążenia” to w rzeczywistości efekt uzależnienia polskiej energetyki od węgla, która latem – kiedy fotowoltaika dostarcza mnóstwo taniego prądu – nie może z czysto technologicznych powodów zmniejszyć odpowiednio produkcji energii w elektrowniach węglowych. W efekcie w systemie powstaje groźna nadwyżka, którą Polska musi wyeksportować – o ile sąsiednie kraje mogą ją przyjąć.
Chętni do montowania instalacji OZE coraz częściej spotykają się z odmową przyłączenia do sieci. Z danych Ministerstwa Klimatu wynika, że w tym roku stanowcze „nie” słyszy ok. 60–70 proc. wnioskujących o przyłączenie instalacji o mocy powyżej 50 kW. A na horyzoncie widać już kolejne utrudnienia. Przyjęte niedawno przez Sejm nowelizacje prawa energetycznego i ustawy o odnawialnych źródłach energii przewidują, że operator mógłby żądać ograniczenia pracy lub odłączać instalacje o mocy większej niż 10 kW, gdy w systemie będzie za dużo prądu. Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która czeka już tylko na podpis prezydenta, zakłada z kolei, że fotowoltaiki nie będzie można stawiać na gruntach rolnych klasy I-III oraz gruntach leśnych, a także na użytkach rolnych klasy IV – jeśli takiej inwestycji nie będzie zawierał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. W praktyce oznacza to wyłączenie dla takich instalacji około 50–60 proc. powierzchni Polski. ©℗