Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rząd przypomina przedsiębiorcom słowa Benjamina Franklina, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Sam powinien pamiętać o równie znanej maksymie Paracelsusa, że trucizną jest dawka, nie substancja. Tymczasem…
W ubiegłym roku budżet uzyskał z podatku VAT 126,6 mld zł, czyli aż 40,3 proc. wszystkich wpływów. Samo uszczelnienie poboru podatków – jak zapowiada wicepremier Mateusz Morawiecki – przyniesie budżetowi dodatkowe 15–20 mld zł ponad to, czym zaowocuje sam wzrost gospodarczy. Polityczny kontekst tych informacji jest aż nadto czytelny: program 500+ nie jest rozdawnictwem majątku, który nie istnieje. Dobrodziej po prostu nie daje się już okradać.
Tzw. luka w ściągalności VAT, czyli w uproszczeniu różnica między podatkiem należnym a zapłaconym, rzeczywiście rosła w Polsce nieprzerwanie od 2008 r., z początkowych 10 mld zł do 40 mld w roku ubiegłym. Do tego rachunku trzeba wprawdzie doliczyć zaległości bankrutów oraz opóźnienia spowodowane zatorami płatniczymi, nie zmienia to jednak faktu, że zmagania z przestępcami podatkowymi poprzednie polskie rządy oddawały walkowerem. PiS-owska próba ukrócenia patologii, jakimi obrosła przez lata ustawa o VAT, zasługuje na uznanie.
Szkoda tylko, że odbywa się to w atmosferze jarmarku politycznego, w którym nowa (dobra) władza pokazuje starej (złej), gdzie raki zimują. W rezultacie same podatki stają się daniną, która się państwu po prostu należy, a nie miarą pracowitości i zaradności samych podatników.
Resort finansów chwali się, że w 2014 r. na jednego pracownika urzędu skarbowego w Polsce przypadało ok. 5,5 mln zł pobranych podatków, podczas gdy w 2016 r. – już 6,8 mln zł. Tylko patrzeć, jak z kolejnego komunikatu dowiemy się, że jeden urzędnik „wypracował” fiskusowi o tyle a tyle więcej niż rok wcześniej. Parametry ściągalności VAT-u gabinet PiS śrubuje z zawziętością i za nic ma rozsądne głosy przedsiębiorców, że wstrzymywanie wypłat należnych zwrotów VAT nie ma wiele wspólnego z uszczelnieniem systemu podatkowego, za to pięknie pudruje statystyki.
Rząd mógłby w odpowiedzi pokazać własne dane, z których wynika, że i tu sytuacja ulega poprawie, bo w pierwszym półroczu 2017 r. firmy czekały na zwrot VAT-u średnio cztery dni krócej niż rok wcześniej. W ten sposób pozbyłby się jednak wizerunku twardziela, który zaprowadza porządek w miasteczku. Pewnie dlatego politycy PiS wolą dziś mówić o komisji śledczej do zbadania opóźnień w uszczelnianiu VAT przez minioną ekipę.
W polskim życiu politycznym przez lata obowiązywał nieformalny zakaz uprawiania doraźnego kuglarstwa w sprawach związanych z polityką zagraniczną, obronnością i gospodarką. Było, minęło.©