Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W czasie gorączkowego poszukiwania kandydata na zwalniające się stanowisko prezesa banku centralnego trwało chaotyczne szukanie stanowiska dla Kazimierza Marcinkiewicza. Problem w tym, że człowiek obdarzany największym społecznym zaufaniem, nie posiada zaufania ze strony Jarosława Kaczyńskiego, który źle znosi w swoim otoczeniu osoby mogące się wybić na polityczną samodzielność, a Marcinkiewicza uważa za potencjalnego konkurenta do przywództwa. Były premier otrzyma więc stanowisko prezesa największego banku detalicznego, do czego nie ma wymaganych kwalifikacji. W tym przypadku mamy zatem do czynienia z kandydatem, który nie ma ani umiejętności, ani zaufania braci Kaczyńskich, a dla jego nominacji trzeba będzie złamać lub przynajmniej nagiąć procedury.
Po kilku latach utyskiwania na Balcerowicza i zapewniania, że jest wielu fachowców, którzy lepiej od niego pokierowaliby polityką pieniężną, wyszło na jaw, że nie można nikogo takiego wskazać. Po kilku miesiącach zapewniania, że Marcinkiewicz jest tak wybitnym fachowcem, że mógłby zająć wiele odpowiedzialnych stanowisk, okazało się, że nie można takiego znaleźć bez manipulowania procedurami. Oto polityka kadrowa IV RP.