Polityczne zaangażowanie mass mediów

Tak jak trudno jest oczekiwać całkowitej bezstronności od zwyczajnego człowieka, podobnie nierozsądne byłoby oczekiwanie jej od dziennikarza. Jednak od dziennikarzy oczekujemy co najmniej tego, by informowali. Odróżnienie, i to możliwie wyraziste, informacji od komentarza należy do elementarnych zasad tego zawodu. Zasady te wszelako są nagminnie łamane, czasem przypadkowo i bezwiednie, częściej celowo i świadomie. W Polsce, zresztą nie tylko w Polsce, dziennikarze (nie mówię tu o publicystach, którzy mają święte prawo, wręcz zadanie mieć stanowczą opinię) w ostatnich latach angażują się bezpośrednio w walkę polityczną.

29.05.2005

Czyta się kilka minut

Zawsze istniały gazety o nieco bardziej prawicowej lub lewicowej tendencji (nie mówię tu o z reguły beznadziejnie nudnych gazetach partyjnych), jednak przyzwoitość zawodowa nakazywała im uczciwe informowanie. Podobnie jest w przypadku telewizji i radia. Od pewnego jednak czasu możemy dostrzec tendencję do manipulowania faktami. Najprostsza metoda to kolejność podawania informacji. Wiadomo z badań socjologicznych, że widz wytrzymuje w spokoju pierwsze 10-12 minut wiadomości, potem idzie zrobić herbatę albo kanapkę. Wiadomo również, że pierwsze trzy strony gazety codziennej są najbardziej czytane. Można więc być pozornie uczciwym i podać wiadomość później lub dalej, a znacznie mniej osób się nią zainteresuje.

W porównaniu z takim zabiegiem znacznie gorsza jest jednak zwyczajna stronniczość. Istnieje wiele informacji, co do których normalny czytelnik lub widz musi polegać na mass mediach. Na przykład zupełnie nie wiem, jak wygląda bilans roku rządów Marka Belki. Słyszę mnóstwo komentarzy od polityków, na ogół nieżyczliwych, bo ze strony opozycji, ale nie wiem, jak jest naprawdę, gdyż ani gazety, ani telewizja nie zdobyły się na próbę rzetelnej analizy. Wszyscy mają swój pogląd, tylko faktów brak.

Podobnie było w przypadku wyjazdu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do Moskwy. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, kto z poważnych reprezentantów krajów NATO tam jedzie, a kto nie jedzie, co - dla mnie w każdym razie - miało istotne znaczenie dla oceny tego faktu. Usłyszeliśmy natomiast mnóstwo opinii politycznych, ale i dziennikarskich. Sądzę, że te przykłady ilustrują podstawowy problem, z jakim mamy do czynienia. Widać to może najlepiej w - bardzo skądinąd ciekawych - debatach, jakie TVN 24 nadaje w niedzielę, kiedy to dziennikarze w “Loży prasowej" spierają się na temat tego, co czynią lub czynić powinni politycy.

Otóż daleki jestem od obrony polskich polityków, niedawny spektakl w Sejmie, który miał się ewentualnie sam rozwiązać, wszystkich przekonał, z kim mamy do czynienia, ale dziennikarze nie są politykami, a sądzę, że mają do tego coraz większe pretensje. Pretensje, które wpływają nie tylko na ich publicystykę, ale także na sposób informowania obywateli. Dziennikarze stali się gwiazdami z pretensjami do własnego poglądu, który miałby być publicznie upowszechniany. Dzięki telewizji oraz wysokonakładowej prasie jest to możliwe, bo ludzie lubią oglądać znane im twarze. Sam wiem, że jeden występ w telewizji publicznej na miesiąc gwarantuje mi lepsze zakupy w lokalnych sklepach. Jednak dziennikarz, a już na pewno dziennikarz zajmujący się podawaniem i komentowaniem informacji powinien trzymać się możliwie w cieniu, gdyż to nie on jest ważny, lecz informacja.

Tego jednak już się nie da osiągnąć, ponieważ dziennikarze zorientowali się, że mają władzę, a co najmniej od czasów Machiavellego wiemy, że jak ktoś ma władzę, to jej dobrowolnie nie odda. W dodatku dziennikarze dysponują władzą polityczną i to bez żadnej demokratycznej legitymizacji. W związku z tym ich zaangażowanie polityczne jest nie tylko naganne, ale i nieuprawnione i niebezpieczne. Wiem, że piszę, jakbym myślał o nierzeczywistym świecie, jednak media jako czwarta władza nigdy nie były pomyślane jako władza polityczna. Czy to się jednak da dzisiaj komukolwiek przetłumaczyć?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005