Polacy w Berlinie

Kowalski, Cybulski, Kaczmarek... Polskie nazwiska wypełniają całe strony książki telefonicznej. Rysownik Chodowiecki, śpiewak Kiepura, aktorka Pola Negri, pisarz Gombrowicz: to świadkowie polskiego wkładu w życie duchowe i kulturalne Berlina.

17.03.2009

Czyta się kilka minut

Prawie trzystuletnia historia obecności Polaków w niemieckiej stolicy: to temat największej jak dotąd wystawy "My, Berlińczycy", zorganizowanej przez polskie Centrum Badań Historycznych PAN, placówkę istniejącą w Berlinie od 2006 r. Od tego czwartku, 19 marca, można oglądać ją w dwóch atrakcyjnych miejscach w centrum metropolii: w Ephraimpalais oraz w Märkisches Museum. Na ekspozycji, która otwarta będzie do czerwca, zgromadzono około sześciuset eksponatów, obrazujących różne aspekty polskiej imigracji do Berlina. Równocześnie, na osobnej prezentacji, pokazywana jest współczesna sztuka polska.

Polacy, w liczbie około stu tysięcy, tworzą dziś największą grupę migrantów w Berlinie. To zresztą nic nowego: tyle samo - albo może nawet więcej - żyło ich tutaj już pod koniec XIX stulecia. Berlińscy Polacy należeli wówczas do wszystkich warstw społecznych: od arystokratów i artystów aż po naukowców, studentów, rzemieślników i robotników przemysłowych. Około roku 1900 istniało robotnicze stowarzyszenie "Braterstwo", organizacja sportowa "Sokół", dwa polskie banki i codzienna gazeta "Dziennik Berliński".

Temu wszystkiemu - a także wielu innym historiom - poświęcona jest narracja wystawy, skonstruowana niejako w formie trzech "aktów". Pierwszy, zatytułowany "W więzach polityki", poświęcony jest politycznym aspektom relacji polsko-niemieckich; drugi, "Viva Polonia", konfrontuje widza z rozpowszechnionymi do dziś kliszami na temat Polski i Polaków; trzeci "Czy Berlin chciał stać się Paryżem?", traktuje o polskich artystach i literatach.

Można tylko mieć nadzieję, że ta naprawdę udana wystawa "My, Berlińczycy", ów widoczny znak polskiej obecności w Berlinie, bardziej przyczyni się do historycznej edukacji oraz do wzajemnego zrozumienia między Polakami i Niemcami niż polityczna awantura, która jeszcze kilka dni temu targała emocjami - zarówno w Warszawie, jak i w Berlinie.

Przełożył WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2009