Pokolenie

Zdjęcia do tego filmu powstawały od wiosny 2005 do wiosny 2006 r., a realizacji towarzyszyły burzliwe wydarzenia. W obawie przed zdemaskowaniem ekipa wjeżdżała na Białoruś okazując wizy turystyczne. Niektóre sceny kręcono ukrytą kamerą. W marcu reżyser i operator zostali zatrzymani na granicy; do Mińska dotarli drugi operator i asystent reżysera, ale zostali aresztowani. Film, pokazany 26 listopada w TVP, opowiada o młodym pokoleniu Białorusinów. Bohaterowie - Franak Viačorka i jego koledzy - to uczniowie liceum humanistycznego, jedynej takiej placówki z wykładowym białoruskim. Szkoła została w 2003 r. zdelegalizowana, ale uczniowie i dyrekcja nie poddają się: już ponad dwa lata uczą się w podziemiu. Punktem kulminacyjnym filmu są wybory wiosną 2006 r.: uczniowie pracują na rzecz kandydata opozycji, biorą udział w wiecach rozpędzanych przez milicję.
Franak Viačorka /
Franak Viačorka /

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: - W jednej ze scen filmu młody chłopak przygotowuje z matką paczkę żywnościową. Uważają, by nie przekroczyć limitów wagowych. Ser tak, twaróg nie, jabłka... Maksymalnie kilogram.

MIROSŁAW DEMBIŃSKI: - Niby wszystko jest w porządku, siedzą i spokojnie pakują, ale czuje się napięcie, brak ojca i męża. Potem matka z synem pojadą pod więzienie i dowiedzą się, że paczek przekazywać nie wolno.

FRANAK VIAČORKA: - Gdy robiliśmy paczkę, nie myślałem o tej scenie w sposób szczególny. Gdy oglądałem ją w filmie, płakałem.

- Siedzący w więzieniu ojciec to opozycjonista Vincuk Viačorka. Ale film pokazuje Białoruś widzianą oczami jego syna. Na początku mówi o ojcu, swoich urodzinach i marcu, miesiącu ważnym dla Białorusi.

MD: - 25 marca to dzień niepodległości, 26 marca to urodziny Franaka. W Mińsku czas demonstracji, a w domu Viačorków smutek, bo tata znowu idzie do aresztu. W filmie Franak mówi, że zawsze marzył, by ojciec był na urodzinach.

FV: - Marzec jest dla mnie szczególny. Odkąd pamiętam, były protesty i zabierali ojca. Całe moje dzieciństwo to polityka. Trzy razy zmieniałem szkołę, żeby uczyć się po białorusku. Moje dzieciństwo to też nieustanne porównywanie do ojca.

MD: - Gdy kręciliśmy sceny w marcu, przed wyborami, Franak był jeszcze niepełnoletni. Ale w warunkach ekstremalnych szybciej się dojrzewa.

- Postać Franaka jest dla filmu ważna również dlatego, że spaja różne wątki. Jednym z nich jest podziemne liceum humanistyczne, jedyna na tym poziomie szkoła z wykładowym białoruskim.

MD: - To coś więcej niż szkoła. To program edukacyjny, który ma budować przyszłe białoruskie elity, z poczuciem tożsamości, z narodowym językiem. Do 2003 r. szkoła mimo trudności istniała legalnie. Potem zeszła do podziemia.

FV: - Spędziłem tam cztery lata, z czego dwa nielegalnie. Pamiętam dzień, w którym skończyła się normalna nauka. Przyszedłem i dowiedziałem się, że został wyznaczony nowy dyrektor, zamiast pana Kołasa, jednego z założycieli. Zaczęliśmy protestować. W trzy miesiące zrobiliśmy 24 akcje uliczne. Były aresztowania. Po wakacjach zaczęła się nauka nielegalna. Mieliśmy otwarcie na boisku przed szkołą, siedzieliśmy na ławkach. Zajęcia prowadzili znani ludzie, przyszedł Stanisław Szuszkiewicz [były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi, dziś w opozycji], mówił o historii Białorusi. Ludzie przychodzili oglądać, jak znane osobistości dają wykłady na boisku szkolnym. Potem, kiedy zrobiło się zimno, musieliśmy przejść do pomieszczeń. Liceum to było moje życie, spędzałem w nim 18 godzin na dobę. Nagrywaliśmy płyty, pisaliśmy wiersze. Nie było nic bardziej podniecającego i twórczego niż uczyć się w podziemiu i nie wiedzieć, co się stanie jutro.

- I udawało się?

FV: - Raz, w jednym z załatwionych przez któregoś z rodziców mieszkań, zjawiła się milicja, bo doniósł sąsiad. To było niby normalne mieszkanie, ale kiedy siedzi w rzędach setka młodzieży, to normalne mieszkanie przestaje być normalne. W kuchni mieliśmy historię, w sypialni fizykę, a w pokoju dziennym białoruski. Pamiętam strach, już nie ten twórczy. Ale na szczęście nic złego nas nie spotkało, musieliśmy tylko zmienić lokum. I być ostrożniejsi. Wszyscy podpisali umowy, w których zobowiązali się przestrzegać zasad bezpieczeństwa: wyłączanie komórek, chodzenie w małych grupach itd.

- Życie Franaka, jego rodziny, losy szkoły to filmowy mikrokosmos. Ale do głosu dochodzi polityka: wybory, wiec na Placu Wolności. Czy w takiej sytuacji da się zrobić dokument bezstronny?

MD: - Byłem całym sercem za tymi ludźmi. Film nie aspirował nawet do wyważania racji.

- Rewolucja na Białorusi przegrywa, ta na Ukrainie, pokazana w Pana poprzednim filmie pt. "Krasnoludki jadą na Ukrainę", wygrała. Kto dla dokumentalisty jest atrakcyjniejszy: przegrany czy wygrany?

MD: - Chyba przegrani. Na Zachodzie film o Pomarańczowej Rewolucji mniej poruszał.

- W czasie realizacji filmu trafiliście na trudności?

MD: - Nie wszystko udało się sfilmować. Np. scena z pacyfikacji na placu nie pochodzi od nas. Zarejestrowały to tylko dwie telewizje: białoruska reżimowa i rosyjska. Materiał zdobyliśmy, korumpując rosyjskiego operatora.

- Na placu w Mińsku, w tłumie demonstrujących, widać głównie ludzi młodych. Dlaczego pokolenie Franaka jest tak ważne?

MD: - Bo na Białorusi jest podział. Młodzi są za zmianami, a wielu ludzi ze starszego pokolenia wyrosła na Związku Sowieckim. Boją się zmian. To, co młodzi niosą dziś na sztandarach, im kojarzy się z chaosem. Ulegają propagandzie Łukaszenki: "Jeśli nie ja, to głód i przejęcie przez Amerykę".

FV: - Mamy walkę młodości, otwartości i mądrości z tępą siłą fizyczną, której ucieleśnieniem są milicjanci. Gdy protestowaliśmy przeciw likwidacji liceum, mieliśmy na plakatach podobiznę Jakuba Kołasa, patrona szkoły. Podszedł milicjant i pyta: czy ten Kołas na plakatach to wasz dyrektor, czy jego krewny? [Jakub Kołas - poeta i pisarz, klasyk literatury białoruskiej; to samo nazwisko nosi dyrektor liceum]. Przykładem tej polaryzacji są moi dwaj sąsiedzi. Jeden jest technikiem na państwowej posadzie, rosyjskojęzyczny, około 50 lat, zły na wszystko i wszystkich. Drugi jest młody, z wyższym wykształceniem. Obaj zarabiają tak samo, różni ich podejście do rzeczywistości: pierwszy mówi, że zawdzięcza zarobki Łukaszence, drugi - że ciężkiej pracy. Ten podział nie jest oczywiście aż tak prosty. To nie tak, że jak ktoś ma ponad 30 lat, to zły, a poniżej - dobry. Ale młodzi to motor nowej Białorusi.

Mam nadzieję, że za pięć-siedem lat epoka Łukaszenki się skończy. Musimy kontynuować to, co zaczęło pokolenie taty. Najważniejsze, by przygotować się nie tylko do wyjścia na ulicę, ale do tego, co będzie nazajutrz. Za dużo było zmarnowanych rewolucji. W 1991 r. dostaliśmy niepodległość i wielu ludzi odeszło od polityki, np. do biznesu. To dało Łukaszence możliwość spokojnego rządzenia. Musimy już teraz myśleć o przyszłych reformach, ustawach. Musimy być gotowi.

MIROSŁAW DEMBIŃSKI (ur. 1959) jest reżyserem, scenarzystą i producentem filmowym. Ma na swym koncie 25 filmów (głównie dokumentalnych). W 1993 r. wyreżyserował film fabularny "Taranthriller". W 1996 r. zrealizował telewizyjny obraz "Wezwanie", wyróżniony za najlepszą rolę kobiecą Jadwigi Jankowskiej--Cieślak na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. W 2000 r. zrealizował serial dokumentalny o bezdomnych "Trzeba żyć". Jeden z jego ostatnich filmów to "Krasnoludki jadą na Ukrainę" o Pomarańczowej Rewolucji. Film "Lekcja białoruskiego" kupiło już sześć europejskich stacji telewizyjnych. Dostał nagrodę za najlepszy obraz z Europy Wschodniej na 49. Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2006