Pójdźmy dłuższą drogą

„TP” 26/2021

09.08.2021

Czyta się kilka minut

Cieszą mnie publikacje „Tygodnika” redukujące stereotypy historyczne. Artykuł Macieja Jakubowiaka „Historie wstydu” był nie tylko omówieniem „Chamstwa” Kacpra Pobłockiego, ale i niezłym kompendium opracowań o podobnej tematyce.

Postulat zmiany punktu widzenia w opisach wydarzeń historycznych uważam za istotny element „terapii dla Polski”, leczący nas – nawiązując do zamieszczonego w tym samym numerze artykułu Tomasza Stawiszyńskiego – z chronicznego poczucia krzywdy historycznej i odgrywania się za nią na otoczeniu „w trybie koluzji”. Świadomość krzywdy bywa u nas też głównym szkieletem utrzymującym rodzinną pamięć międzypokoleniową.

Proponuję uzupełnienie: zamiast skupiać się na punktowych wydarzeniach historycznych, warto byłoby więcej uwagi poświęcać procesom zachodzącym pomiędzy nimi. Powody są równie istotne jak te, które dotyczą wzbogacenia historiografii o jej „ludowy” wymiar. Po pierwsze, w procesach uczestniczą różne grupy (klasy) społeczne i ich opis może oddawać sprawiedliwy w nich udział – równoważący rolę inicjatorów oraz aktywnej rzeszy jego uczestników, choćby i nie zawsze dobrowolnych. Po drugie, procesy bywają konstruktywne w większym stopniu niż zdarzenia, dotyczą „nudnych” zjawisk budowania, gromadzenia, hodowania, wzrastania, współistnienia.

Poznawanie logiki procesów ­historycznych jest potrzebne do wypracowania etosu wysiłków zbiorowych, odbudowywania zaufania, zmniejszania nieufności. Wreszcie, myślenie logiką procesu historycznego pozwala skutecznie rozpisywać zadania na różnych jej uczestników, zgodnie z ich interesami. To może przełamać fałszywą alternatywę: państwo ­liberalno-minimalistyczne kontra państwo centralistyczno-omnipotentne. Obie te wersje są wygodne dla polityków i specjalistów od marketingu politycznego.

Realistycznie-optymistyczna wizja rozwoju może być jeszcze jednym pożytkiem z opisu procesów historycznych, pod warunkiem, że jej opisanie pozwoli większości grup społecznych znaleźć swoje miejsce i rolę w jej realizacji, bez nadmiernego uzależniania od zewnętrznych „zbawców”. To jednak wymaga pokory od jej inicjatorów.

Na początku transformacji była to wizja wychodzenia z „dziadostwa PRL-u” i otwarcie drogi do bogacenia się. Okazało się, że na dłuższą metę to nie wystarcza, i że wprawdzie nauczyliśmy się zarabiać, ale nie bardzo umiemy satysfakcjonująco korzystać z naszych pieniędzy, a w szale zarabiania utraciliśmy cały szereg ­walorów niematerialnych. ­Zamiast analiz marketingowych warto byłoby pójść śladem konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” w oparciu o stan rzeczywistości, a nie stan emocji społecznych. To tylko trochę dłuższa droga, ale znacznie bardziej godna zaufania.

Autorzy opublikowanych listów dostaną od nas notes KS. BONIECKIEGO.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2021